Liczba wyświetleń: 609
Po likwidacji niemal połowy sądów pracy w różnych regionach wydłużył się termin oczekiwania na orzeczenia. Utrudnia to dochodzenie roszczeń pracownikom.
Jak pisze „Dziennik Gazeta Prawna”, minęło już ponad 7 miesięcy od decyzji Ministerstwa Sprawiedliwości o likwidacji 74 ze 159 wydziałów pracy w sądach rejonowych. Sądy, które przejęły sprawy po zlikwidowanych jednostkach, podkreślają, że pracownicy dłużej poczekają na wyroki. „Przeniesienie spraw ze zlikwidowanych wydziałów nie zostało połączone z przeniesieniem etatów sędziowskich do nich przypisanych. Może to mieć nieznaczny wpływ na wydłużenie czasu trwania spraw z zakresu prawa pracy” – mówi Waldemar Żurek, sędzia i rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Krakowie. „Jeśli porównamy okresy styczeń – październik w 2010 i 2011 roku, średnia szybkość postępowania w sprawach pracowniczych wydłużyła się o blisko miesiąc – z niecałych pięciu miesięcy do niecałych sześciu miesięcy” – mówi gazecie Tomasz Adamski, sędzia i rzecznik Sądu Okręgowego w Gdańsku.
Te sądy, które tworzą dodatkowe referaty w wydziałach pracy, zapewniają, że z powodu przejmowania spraw nie wydłuży się czas oczekiwania na wyrok. Dodatkowo dzięki zmianom sędziowie z istniejących obecnie wydziałów pracy mogą prowadzić wyłącznie sprawy pracownicze, co na pewno pozytywnie wpływa na jakość wydawanych orzeczeń. „Bez względu na to, jak sądy przygotowały się do przejmowania postępowań, likwidacja wydziałów pracy utrudnia pracownikom dochodzenie roszczeń” – tłumaczy Jan Guz, przewodniczący OPZZ. Przypomina on, że dodatkowe koszty związane np. z dojazdem do sądu pracodawca może wliczyć w koszty prowadzonej działalności. A pracownik, któremu firma np. nie wypłaciła świadczenia, musi rozważyć, czy w ogóle będzie mu się opłacało dochodzić swojego roszczenia.
Źródło: Nowy Obywatel
Czy zlikwidują czy nie, to dla młodych nowo zatrudnionych jest bez znaczenia. Takich pracowników najbardziej się wykorzystuje a oni sądzą że tak ma być. Nigdy nie czytali kodeksu pracy i nawet nie wiedzą że taki istnieje.
@taihosan, prawda i to powszechna prawda – nie jest to wylacznie wlasciwosc Polakow, w calej Europie dominuja umowy smieciowe a niedobitki etatowcow najczesciej sa subwencjonowane ze srodkow publicznych.
Dlaczego twierdzisz, „że oni sądzą, że tak ma być”. Młodzi lubią być wolni i mają w nosie długie umowy i okres wypowiedzenia 3 miesiące. Wielu z nich nie zależy na umowie na stałe. Lubią być w ruchu i przede wszystkim łaskim z zatrudnienia nikt im robić nie będzie. Nie będą orać przywiązani do jednego stanowiska przez całe życie jak wcześniejsze pokolenie. Praca to nie garb, który system próbuje nam przyczepić do pleców. Praca przede wszystkim ma sprawiać radość.
Nie każdy potrzebuje tej tak zwanej pseudo „stabilizacji” w której jest się koniem pociągowym systemu. Wielu zaczyna myśleć zupełnie inaczej.
A młodzi.. najchętniej zburzyli by ten cały bajzel tych „starszych i mądrzejszych” – razem z nimi.
Zaraz dojdziesz do wizji swiata ultraliberalnych umow o prace dajacych wolnosc absolutna… widzialem kiedys nawet taki bilbord jakiejs agencji… Brednie wasc gadasz – brak stabilnosci rozklada spoleczenstwo, dzis pracujesz a jutro? dowiesz sie jutro… I raczej nie sadze aby wspolczesni mlodzi chcieli cos burzyc – oni chca wlasciwie tylko jednego, konsumowac…
Konsumować.. i owszem.. nauczyli się tego od dorosłych. Ktoś ich wychował, ktoś im pokazał wartości. Ktoś zadbał o ich rozsądek wewnętrzny.
„DOROŚLI” wpoili im zachłanną wartość pieniądza, brednie zmieszane z własnym ego i zakłamane wartości pokazywane na zewnątrz na forum a w domu chowane do szuflady.
Egoistyczna stabilność jednostkowa rozkłada społeczeństwo – nic więcej.
Egoistyczna mania posiadania „jak najwięcej”.
Mój świat nie zawiera umów.
@norbo – czyżbyś zaliczał się do tych starszych i mądrzejszych? Jeśli tak jest i poczułeś się urażony to przepraszam i dziękuję Ci i reszcie, że taki nam pozostawiacie świat..
To nie starsze pokolenia wpoily konsumpcjonizm mlodszym, to po prostu skutek zwyklej nachalnej propagandy… Ludzie sa jak stado bydla, wystarczy paru pastuchow aby popedzic ich w dowolnie wybranym kierunku… 😉
Masz rację, jednak nie zmienia to faktu, że dokładnie w podobny sposób rodzic pędzi swoje dzieci – takie mam obrazy społeczeństwa z lat najmłodszych. Nie ma rozmowy z dorosłymi. W zasadzie jest BO TAK i na tym się kończy. Większość na pokaz – w domu co inne.. uczą dorośli wartości.. szantaże emocjonalne i inne. Kłótnie, nakazy, zakazy.. to większy obszar społeczności..
I ta wóda… lejąca się miliardami litrów..
Jakie zatem wartości?
Konsumują bo jest „fajniej” , „cool” .. niż patrzeć co wyrabiają politycy, kogo znowu powiesili. W cwaniactwie i złodziejstwie przerastają dorosłych o dwie głowy.. dopracowali wzorce podstawowe..
Kto dopuścił do tego że pastuch źle bydło pognał? Kto patrzył?
Kiedyś dzieci wychowywali dziadkowie – stonowani, mądrzy, wskazujący drogę.. dzisiaj dzieci rodzą dzieci a dziadkowie siedzą w domach starców albo są menelami. Coraz częściej system ich uszkadza alzheimerem, którego leczą zabronione konopie albo umarli na raka..
Kto patrzył??
@norbo – nie zamierzałem nikogo urazić, bo uważam, że uraza to coś, co ktoś chce, żeby go bolało.. Wszystkich to wina, bo obecny obraz świata to dzieło wszystkich. Brak decyzji to też decyzja, że inni wybiorą za Ciebie..
Maleńczuk to ujął idealnie to co częściowo chciałbym powiedzieć: http://www.youtube.com/watch?v=_-clFZFdLQk