Liczba wyświetleń: 707
Tylko w dwóch miastach wojewódzkich (na 16) stopa bezrobocia utrzymuje się poniżej 5 proc. Tymczasem jeszcze pięć lat temu było ich 12.
„Rzeczpospolita” pisze, że w stolicy 4,8 proc. aktywnych zawodowo mieszkańców pozostaje bez pracy, a w Poznaniu 4,2 proc. – tak wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego za październik. Względnie niski poziom bezrobocia był też we Wrocławiu (5,5 proc.), w Katowicach (5,4 proc.) i Krakowie (6 proc.). Ale już w pozostałych miastach wojewódzkich jest gorzej – od 6,8 proc. w Gdańsku do aż 13,6 proc. w Białymstoku.
Od października 2008 r., gdy rynek pracy przeżywał „najlepsze chwile”, sytuacja pogorszyła się we wszystkich miastach. Najbardziej właśnie w Białymstoku (stopa bezrobocia wzrosła do obecnego poziomu z 7,1 proc.) i Szczecinie (z 4 do 10,4 proc.). Stosunkowo najmniej odczuły kryzys – tj. zanotowały wzrost bezrobocia mniejszy niż 3 pkt. proc. – Poznań, Rzeszów, Wrocław, Kraków, Warszawa oraz Opole.
Gazeta podsumowuje, że plaga wysokiego bezrobocia omija tylko prawdziwe metropolie oraz podkreśla, że jedynie bezrobocie w okolicach 5 proc. można uznać za niepowodujące problemów społecznych i wynikające bardziej z procesów naturalnych niż strukturalnych czy związanych z koniunkturą.
Źródło: Nowy Obywatel
Plaga wysokiego bezrobocia omija również obszary w których rynek tworzą:
a) konsumenci
b) producenci
zamiast tego co mamy obecnie tj.:
a) rząd (zwłaszcza ten hitlerowski w brukseli)
b) producenci
c) konsumenci
Polacy bez oglądania się na rządy powinni wspierać POLSKIE PRODUKTY. Tak jak to robią Skandynawowie. Kupując polskie produkty, lub przynajmniej wyprodukowane u nas przez firmy zagraniczne tworzymy miejsca pracy. Więcej miejsc pracy to wyższe zarobki, mniej patologi, więcej podatków na służbę zdrowia itd.
Kupujmy dobre jakościowo, w rozsądnej cenie polskie produkty. By nam i naszym dzieciom żyło się… znośnie. Inaczej czeka nas katastrofa. Niestety.
To nie jest sprawa dyskusji. Jeśli nic się nie zmieni podzielimy los Grecji i Hiszpanii. Nie wiem co później, ale nie wygląda przyszłość optymistycznie…
Nie jest prawdą, że nie ma już polskich produktów. Są. Wiem to, bo od lat staram się wydawać swoje pieniądze dla wspierania pracy w Polsce a nie np. w Chinach. Oczywiście staram się wybierać dobre produkty w rozsądnej cenie. Boli jednak, że wiele marek polskich coraz bardziej staje się niszowymi. I to niekoniecznie dlatego, że są gorsze lub droższe od zagranicznych. Dlatego, że Polacy są nieświadomi tego lub po prostu mają to w d….
Druga rzecz. Zagraniczne firmy w Polsce. Na pewno lepiej jest kupić produkt zagranicznej firmy u nas wyprodukowany, bo po pierwsze Polacy są przez nią zatrudniani, a po drugie firma ta płaci jakieś podatki.
Co do marnego polskiego kapitału, to tu już pytanie do „polskiego biznesu”. Większość niestety dorobkiewiczów jedyną możliwość rozwoju widzi w większym wyzysku pracowników… A to jest grupa, która szczególnie powinna promować polskie produkty i przemysł.
Jeszcze raz powtórzę. Stoimy nad przepaścią. Być może nawet w dalszej perspektywie dojdzie do upadku unii. A najbiedniejsi, czyli my, stracimy najbardziej.
Ekonomia jest prostą nauką. I nie ma nic wspólnego z trendami na giełdach. To złodziejska finansjera wmówiła ludziom, że mają być tylko biernymi konsumentami. Bez refleksji, pytań i woli…
Gorzej że wiele hurtowni i importerów umieszcza kod Polski na produktach z Chin. Pewnie jest to niezgodne z prawem. Nie znam się na tych przepisach. Czy się mylę?
Ale fakt. Należy czytać, gdzie wyprodukowane, jaki kod i gdzie zakład produkcyjny.
To taka mała satysfakcja, że w morzu niemożności coś malutkiego jednak zmieniam. Ktoś ma w tym chorym kraju część pensji dzięki mnie…