Ci ludzie dźwigali na plecach straszne brzemię

Opublikowano: 05.10.2013 | Kategorie: Historia, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 689

Czy powojenna Europa była jednym wielkim terenem przemocy i gniewu? Jakie miejsce w tej układance zajmowała Polska? I czy przed współczesną Europą stoją demony przeszłości? Na te i inne pytania odpowiedział Keith Lowe, autor wydanej w tym roku książki “Dziki kontynent. Europa po II wojnie światowej”.

TOMASZ LESZKOWICZ: Kiedy zacząłem przeglądać Pana książkę moją uwagę zwróciła bibliografia, w której było bardzo dużo odniesień do źródeł polskich. Czy nasza historia może być przykładem zdziczenia Europy po drugiej wojnie światowej?

KEITH LOWE: Nie da się ukryć, że w Polsce wydarzyło się wówczas wiele. Te same zjawiska miały miejsce w różnych miejscach w Europie, ale w Waszym kraju działy się wszystkie i to niemalże naraz. Można to porównywać tylko do Jugosławii, gdzie też istniały wszelkie możliwe przykłady przemocy i waśni. To jest pewien mikrokosmos Europy, nie można pisać o tym okresie nie pisząc o Polskę.

– W zeszłym roku polski historyk Marcin Zaremba napisał poświęconą temu okresowi książkę pt. “Wielka Trwoga”. Zwrócił on uwagę na rolę strachu jako motoru wszelkich tego typu zachowań. Czy zjawiska, które Pan opisał, były napędzane właśnie trwogą?

– Wydaje mi się, że najważniejszy był tu gniew, jak najbardziej zrozumiała wściekłość ludzi, którzy byli świadkami wstrząsających wydarzeń, sami zaś też doświadczali rzeczy okropnych. Okupanci dopuszczali się w Polsce najgorszych zbrodni – i nie chodzi tu tylko o grupy zorganizowane, ale też o jednostki. Ludzie ludziom robili straszne rzeczy, nic więc dziwnego, że te właśnie ofiary dążyły do swoistego odzyskania równowagi, przede wszystkim moralnej. Stąd brała się zemsta. Strach też miał tu jednak duże znaczenie – trzeba pamiętać, że Polskę rozerwano w wyniku wojny, ale wciąż pamiętano też o tym, co działo się przed 1918 rokiem. Wielu z tych ludzi wspominało zabory i bało się, że będą musieli przeżyć to jeszcze raz. Za wszelką cenę chcieli nie dopuścić do powtórzenia się tamtego nieszczęścia.

– Wojny w historii Europy zawsze były okrutne i niosły ze sobą zdziczenie – najlepszym przykładem jest tu wojna trzydziestoletnia. Czy druga wojna światowa różni się czymś od tego klasycznego wzorca?

– Skalą. Druga wojna światowa była doświadczeniem niespotykanym wcześniej, o całą klasę większym niż do tej pory. Nie chodzi tu zresztą tylko o samą zatrważająca ilość ludzi, którzy zginęli czy rozmiar zniszczeń, bardzo często czynionych świadomie. W czasie wojny trzydziestoletniej nie było tak zaawansowanej artylerii, miotaczy ognia, tego całego sprzętu zniszczenia. Wystarczy spojrzeć na sprawę żydowską. Pogromy to nie jest wynalazek Hitlera, prześladowania Żydów miały miejsce od setek lat. Ale przemysłowa skala Zagłady jest trudna do pojęcia. To właśnie ta niewyobrażalny rozmiar zniszczeń wyróżnia drugą wojnę światową od wcześniejszych wydarzeń. Reakcja po wojnie była równie ogromna.

– Okupacja na Zachodzie i Wschodzie różniła się skalą okrucieństwa – można powiedzieć, że w Europie zachodniej okupacja przybierała jednak łagodniejsze formy. Zwraca Pan uwagę, że reakcja powojenna była bardzo podobna. Czy rzeczywiście?

– W Europie Zachodniej działy się te same rzeczy, tylko że na znacznie mniejszą skalę. Tak jak zniszczenia były mniejsze, tak i skala tych reperkusji była mniejsza. Po za tym nie da się ukryć, że na Zachodzie nie było problemu waśni etnicznych, głównie z powodu o wiele większej jednorodności etnicznej – Francja, Norwegia czy Dania nie miały problemów z mniejszościami. Za to mocniejsze były konflikty polityczne na linii lewica-prawica. Antysemityzm był bardzo wyraźny w Polsce, Czechosłowacji czy na Węgrzech, ale istniał też w Europie Zachodniej – może w mniejszym stopniu, bo i Żydów było mniej, a dodatkowo mieszkańcy zachodniej Europy nie byli świadkami Holokaustu, ich antysemityzm miał trochę inne oblicze. Natomiast działo się to samo, tylko skala była inna.

– Czytając Pana książkę można odnieść wrażenie, że po wojnie to właśnie lewica nakręcała tę spiralę przemocy we Francji, Grecji czy we Włoszech. Czy komuniści próbowali przenieść przemoc, obecną już na Wschodzie, również na Zachód?

– Prawda jest taka, że wierchuszka partii komunistycznych w Europie Zachodniej nie chciała przejmować władzy, ponieważ Stalin im tego zakazał, nie chcąc, żeby alianci musieli bić się z komunistami zamiast walczyć z Niemcami. Natomiast lokalni przywódcy partyzanccy wiedzieli, że nadarzyła się im okazja do działania i przejęcia władzy – szczególnie widoczne było to w Grecji, gdzie partyzanci komunistyczni kontrolowali większość kraju. Ale podobnie było we Francji, gdzie komuniści rządzili przez pewien czas m.in. Tuluzą. Było jednak wiadomo, że bez poparcia (a być może nawet z nim) nie mieli szans do czegokolwiek dojść. Trzeba też jednak przypomnieć, że co prawda w Europie Zachodniej to komuniści wywołali najwięcej problemów po drugiej wojnie światowej, ale w czasie wojny to właśnie przede wszystkim oni walczyli z Niemcami. Byli lepiej przystosowani do działalności w konspiracji, mieli w tym większą wprawę, byli główną siłą w partyzantce i z tego powodu zdobyli wielki szacunek ludzi. Potem próbowali z tego skorzystać. A dodatkowo mieli po wojnie broń i struktury, które pozwalały im działać. Najbardziej paradoksalne jest to, że po wojnie komuniści byli dużo bardziej popularni w Europie zachodniej niż we wschodniej. We Włoszech partia komunistyczna miała 2,25 miliona członków, we Francji zaś komuniści zdobyli w wolnych wyborach 28% głosów stając się najsilniejszą partią. Zważywszy na to, co się działo później, wydaje się to bardzo ironiczne.

– Czy przez powojenny projekt integracji europejskiej Zachód nie wyparł ze swojej pamięci tego zdziczenia, konfliktów, zemsty na Niemcach i kolaborantach. Czy nie zostało to zastąpione wizją europejskiego pojednania?

– To wszystko opiera się na bardzo popularnym po wojnie micie, że w czasie wojny wszyscy byli zjednoczeni i wszyscy razem walczyli z Niemcami. Tak było w Jugosławii, gdzie ulubioną frazą Tito było zdanie „Wszyscy jesteśmy braćmi”. Ale również we Francji, gdzie mówiono o drobnej grupie kolaborującej z Niemcami i całym narodzie który z nimi walczył. W rzeczywistości to wszystko wyglądało inaczej, bo w rząd Vichy było zaangażowanych znaczna część Francuzów, a tylko niewielu z nim walczyło. Ale kiedy stworzy się już takie mity wspólnej walki z przeciwnikiem, to wtedy dużo łatwiej połączyć te narody we wspólny front walki z komunizmem. I do tego właśnie na Zachodzie doszło – gdy jakąś bajkę powtarza się dostatecznie długo, to zaczyna się ona stawać rzeczywistością.

– Czy dzisiejsza Europa, w obliczu kruszenia się tego mitu jedności i powrotu „demonów przeszłości”, zwłaszcza na Zachodzie, ma problem ze swoją historią i pamięcią?

– Prawda jest taka, że demony przeszłości istnieją czy tego chcemy czy nie. Tak naprawdę lepiej stawić im czoło niż pozwalać się im tlić pod przykrywką, bo wtedy może dojść do wybuchu takiego jak to ma miejsce we współczesnej Europie. Tego typu nierozwiązane problemy prowadzą do wzrostu znaczenia „nieprzyjemnego nacjonalizmu”, który ostatnimi czasy powszechnie widać. A trzeba pamiętać, że tę wizję europejskiej jedności, moim zdaniem bardzo potrzebną, można wprowadzić tylko kiedy wszyscy w nią wierzą. Warto rozprawić się z przeszłością żeby pójść do przodu.

– Jak doszło do tego, że „dziki kontynent” się uspokoił?

– To na pewno nie stało się z dnia na dzień. Powoli odradzały się te wszystkie instytucje, które pozwalały kontrolować ludzi i ich życie: policja, sądy czy zorganizowany handel. Tego wszystkiego brakowało po wojnie, a w sytuacji, kiedy nie ma żywności i miejsca do spania, a jednocześnie nie ma siły, która by powstrzymywała ludzi od przemocy, to zawsze do niej dojdzie. Tego uczy nas historia. Te struktury były coraz mocniejsze, zarówno na Zachodzie, jak i na Wschodzie, choć oczywiście w tym drugim wypadku wprowadzano je o wiele bardziej brutalnie. To uspokojenie nie byłoby jednak możliwe bez nadziei na lepsze jutro. I z tego też powodu wszyscy byli wówczas zaangażowani politycznie, bo polityka była dla ludzi czymś żywym. Wszyscy mieli jakieś poglądy polityczne i entuzjastyczne podejście. To różni tamte czasy od współczesności, w której polityka jest dość apatyczna. Trudno się jednak dziwić – ci ludzie dźwigali na plecach brzemię strasznego wydarzenia i żyli w innych warunkach. Zupełnie inaczej niż my dzisiaj, mając znacznie lepiej i nie widzący konieczności wprowadzenia tak dużych zmian.

Z Keithem Lowem rozmawiał Tomasz Leszkowicz
Źródło: Histmag.org
Licencja: CC BY-SA 3.0


TAGI: , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

11 komentarzy

  1. robi1906 05.10.2013 18:47

    Dlatego z zasady omijam dzieła “zachodnich ” historyków .

    Mam parę zdań polemiki ale nie do książki tylko do wywiadu i jak by był ktoś kto zna pana Tomasza Leszkowicza do proszę mu to podesłać.

    Po pierwsze jeśli pan nie zna historii to wypadałoby się ,poduczyć przed wywiadem.

    Bo ja bym zadał pytanie , skąd porównanie Polski do Jugosławii ,bowiem o ile chorwaci mordujący serbów nie mieli żadnych przeszkód ze strony niemieckiej (mało tego mogli sobie zafundować własne państwo ) to w naszym przypadku niemcy zwalczali UPA (mimo że niemcom nie przeszkadzało mordowanie polaków i popierali w pewnym sensie faszystów ukraińskich) ,polskie wioski mogły się zwracać do niemieckich władz o tworzenie tzw. samoobron i dostawali broń do obrony przed bandami
    (stąd kuriozalny rozkaz KG AK o nierobienie tego ,ludzie się mieli dawać mordować ,żeby czasem sobie czasem jakiś tłusty John z NY nie pomyślał ,że polacy współpracują z niemcami ,
    tak to sobie wygłówkali generalskie szajbusy).

    Powstał nawet batalion policyjny złożony z polaków który miał zwalczać upowskie bandy ,jedyna tak uzbrojona polska formacja pod dowództwem niemieckim , podczas całej 2 wojny
    (później większość z nich wstąpiła podczas akcji “Burza” do 27 dywizji ).

    Następnie porównywanie antysemityzmu w europie ,o ile rząd Vichy współpracował z niemcami podczas eksterminacji żydów
    (zagłada żydów to chyba jedynie to co wiedzą o 2 wojnie ci historycy),
    to rząd londyński czy lubelski ich bronił .
    Jedyną zoorganizowaną akcją antyżydowską można u nas mówić w wykonaniu band NZS-u czy szmalcowników ,a w społeczeństwie po zajęciu ziem wschodnich przez Stalina gdzie naród żydowski wykazał dużą polakożerczość (to samo później powtórzyli po 45’tym w strukturach UB i sądownictwie)

    Dalej o jakiej to zemście tutaj mówimy ,czy ma być to zemsta polaków na niemcach ?
    Jeśli tak to o jakich zbrodniach mówimy ?

    Jeszcze ,Tito ,
    cytat „Wszyscy jesteśmy braćmi”- a co miał powiedzieć jeśli chciał zjednoczyć Jugosławię
    ,pewnie miał powiedzieć , Serbowie teraz możecie wy mordować ??

  2. Jacek K. Poreda 06.10.2013 09:14

    Drogi robi, dobrze jest też samemu znać historię, zwłszcza Polski, jak się zabiera głos publicznie. O ile słusznie zwracasz uwagę na chorwackie zbrodnie czy problem ukraiński, to z ,,bandami” NSZ (nie NZS, ten powstał 50 lat po wojnie) coś się pomyliło. Po pierwsze, nie bandy, tylko regularna formacja wojskowa, która jako jedyna do końca nie złożyła broni i prowadziłą regularną działalność niepodległościową. Po drugie, nie ma mowy o jakichkolwiek akcjach żydowskich, za wyjątkiem likwidacji zbrodniarzy, kryminalistów, przestępców, którzy dokonywali zbrodni i przestępstw na ludności polskiej. Po trzecie, nawet wyklęta Brygada Świętokrzyska pomagała zwykłym Żydom (nie przestępcom), wyzwalając ich z rąk Niemców, pomagając w miarę możliwości, a nawet były osoby narodowości żydowskiej w szeregach NSZ.
    Z powodu swej niezachwianej działalności niepodległościowej i antykomunistycznej, NSZ zyskały po II wojnie przydomek faszyści, bandy, zbrodniarze, reakcjoniści, oskarżano ich o zbrodnie niepopełnione i tak pozostaje do dziś. Niestety żyjemy nadal w czasach komunistycznej propagandy i dominacji ideologicznej, bardziej niż nam się wydaje.
    Ponadto autor wywiadu bezkrytycznie propaguje mit o trwających setki lat prześladowaniach Żydów. Otóż Żydzi nie byli prześladowani, tylko usuwani praktycznie z wszystkich państw Europy (za wyjątkiem Polski i Czech) na mocy dekretów władców, w których to dokładnie wymieniano zbrodnie i przestępstwa, za które byli wydalani (np dekret Królestwa Hiszpanii czy Portugalii z 1492). Czytając ich treść znajdujemy dokładne uzasadnienie, wymienienie przestępstw, aponadto dekrety te zawzwyczaj zawierały klauzule stwierdzające, że nawrócenie na Chrześcijaństwo uwalnia z wygnania, z czego też tysiące Żydów korzystało, przyjmując formalnie religię chrześcijańską. Określenie że antysemityzm w Polsce czy Czechach był na dużą skalę, jest jawnym kłamstwem. Polska jest obok czech jedynym państwem Europy, gdzie właśnie Żydów nie prześladowano przed 1939, a podczas wojny polski rząd i społeczeństwo okazały stosunkowo największą pomoc Żydom (oczywiście były nieliczne przypadki wrogości wobec Żydów, ale były one spowodowane zbrodniami komunistycznym, gdyż większość komunistów, nie tylko bolszewickich stanowili Żydzi). Można by wymienić więcej fałszerstw pana Lowe (nie wnikam czy celowych czy wynikających z ignorancji), ale myśle że szkoda czasu. To właśnie on jest jednym z tych demonów przeszłości, o których się tak pięknie wypowiada w wywiadzie.

  3. robi1906 06.10.2013 15:01

    Jacku ,
    nie zarzucaj mi niewiedzy,
    celowo użyłem słow banda w stosunku do NSZ-u ,bo bandami były ,tak samo jak bandycką organizacją był WiN .
    Kiedy AK sądziła jakiegoś niemca czy polaka ,musiał się zebrać sąd który zdecydował o winie ,oskarżony miał nawet adwokata , ktoś naprawdę musiał sobie “zasłużyć ” na karę śmierci .

    A tu mamy prostą piłkę ,ukrainiec ,białorusin ,milicjant ,członek PPR ,czerwonoarmista,
    chłop który wziął pańską albo klerowską ziemię ,to kula w łeb ,baby, dzieciaki, winny czy niewinny.

    Teraz dopiero z powrotem od 20 lat fałszuję się historię ,powiedziałbym nawet bardziej niż za Bieruta.
    Robi się legendę o niezłomności NSZ,WiN ,Ognia i im podobnych .

    Bo z kim walczyli ,czy chcieli zabić Stalina ,Bieruta,Sierowa czy innych z kierownictwa UB ,
    nie ,oni mordowali kogo popadnie .
    Dlatego nazywam ich bandami.

  4. robi1906 06.10.2013 16:29

    Zupełny przypadek ,znalazłem dzisiaj fajne wspomnienia i proszę

    cytat

    Po raz czwarty nadano mu obywatelstwo, jak się okazało — tym razem na dobre. Ale przez kilka powojennych lat sytuacja Białorusinów na Białostocczyźnie nie była zupełnie jasna. Sowieccy komisarze prowadzili
    wśród ludności prawosławnej szeroko zakrojoną akcję propagandową, namawiając do wyjazdu
    do Związku Radzieckiego. Ludzie jednak nie mieli najmniejszej ochoty skorzystać z tej
    propozycji, zakosztowawszy kołchozowego porządku w latach 1939–1941. Poza tym
    Białostocczyzna była ich domem i ojczyzną. To raczej państwa były na tej ziemi przybłędami.
    Sowietom w ich przesiedleńczych staraniach dopomogło w pewnym stopniu polskie
    podziemie antykomunistyczne, wywodzące się z Armii Krajowej.
    Na początku 1946 roku oddział Pogotowia Akcji Specjalnej, dowodzony przez Romualda Rajsa (pseudonim „Bury”),
    przeprowadził rajd po wschodniej Białostocczyźnie, niszcząc kilka białoruskich wsi i mordując
    ich mieszkańców — wielu z nich spalono żywcem w zamkniętych domach. Celem tej „akcji
    specjalnej” było sterroryzowanie Białorusinów na Białostocczyźnie i przyspieszenie ich
    przesiedlenia do Związku Radzieckiego. Około 30 000 prawosławnych Białostocczyzny w
    obawie o życie swoich rodzin wyjechało do Związku Radzieckiego pod koniec lat
    czterdziestych. To między innymi sprawiło, że nasi ojcowie przez całe życie nie ufali Polakom i
    katolikom, nawet jeśli ci poprzez małżeństwa wchodzili do rodziny. Natomiast zaufali niemal
    bez zastrzeżeń polskiej władzy komunistycznej, która schwytała „Burego” i skazała go na
    śmierć w 1948″

    koniec cytatu

    “wielu z nich spalono żywcem w zamkniętych domach”
    przypomnę że mówmy tu o wspomnieniach ludzi a nie fałszerstwa historyków.

  5. aZyga 06.10.2013 22:25

    Ale zaleciało czerwoną zarazą – tfu

  6. robi1906 07.10.2013 13:56

    Autor cytowanego fragmentu to Jan Maksymiuk z książki “Sarmackie krajobrazy .Głosy z Litwy ,Białorusi,Ukrainy ,Niemiec i Polski ”

    aZyga jeśli masz więcej równie błyskotliwych swoich przemyśleń to możesz znaleźć autora i mu je wysłać.

  7. janpol 08.10.2013 02:05

    Panie Jacku (~@Jacek K. Poreda) niejaki robi1906 jest “odporny na wiedzę” (odsyłam do dyskusji pod http://wolnemedia.net/historia/to-nie-tak-musialo-byc/ ), nawet te same błędy powtarza NZS – NSZ, czyli chyba jednak nie wie o czym pisze 😉

  8. robi1906 08.10.2013 16:11

    Jeśli nie widzę w mordowaniu niewinnych ,zrywu patriotycznego ,to nawet dobrze ,że mogę być uodporniony na taką wiedzę .
    w sieci jest od groma opisanych przypadków mordów podziemia zbrojnego ,(nie będę pisał NSZ żeby znowu nie strzelić literówki bo widzę że to zbrodnia ogromna)
    ale w wypadku gdyby ktoś pomyślał że to wszystko to mogą być komunistycze fałszywki przedstawiam żywego świadka jednego z mordów .
    życzę miłego oglądania i kończę na tym.
    http://www.youtube.com/watch?v=mSuNfLqz3Ik

  9. janpol 10.10.2013 01:20

    ~@robi1906 – no przykro mi ale jednak jesteś odporny na wiedzę.

    Nikt nie twierdzi, że czyny niejakiego Burego i jego ludzi z NZW (kolejny skrót do zapamiętania, różny od NZS i NSZ) w 1946 to “bohaterstwo” i “zryw patriotyczny”. poczytaj sobie (jeżeli nie chce się to zapodam, że prokuratorzy IPN określają to jako LUDOBÓJSTWO). Sam Bury to jednak też dość zagadkowa postać. Najpierw w AK, potem w LWP (co ciekawe bardzo szybko jako dowódca dość ważnego oddziału “na froncie walki z bandami” – w czasie kiedy AK-owców przyjmowano do LWP i wywożono do lasu na “ćwiczenia” i nikt ich później już nie widział) później jako dezerter z LWP dowódca PAS i brygady wileńskiej NZW, dalej urzędnik w Karpaczu a na końcu przedsiębiorca. Ciekawy życiorys nie? Moim zdaniem BARDZO WAŻNE w tym wszystkim jest to, że na tym terenie i w tym czasie UB organizowało bardzo ciekawe i stricte bandyckie akcje w przebraniach partyzantów a “starzy działacze” pisali listy do Stalina, jak im to w “polszcze” źle i proszą o przyłączenie Podlasia do BRS (nowy skrót do rozszyfrowania). Nie od rzeczy jest też przypomnieć sobie gorzką ale prawdę (bowiem prawda jaka by nie była to jednak prawda), że obok obywateli polskich żydowskiego pochodzenia (o czym nie pozwalają nam zapomnieć narodowcy różnej maści) to ludność “rusińska” i prawosławna stanowiła znaczący odsetek UB (głównie z powodu braku zaufania do Polaków-Katolików przez Stalina i NKWD – doświadczenia wyniesione m.in. z przesłuchań więźniów Kozielska, Ostaszkowa, Starobielska i innych, których to uznano za zbędnych w nowej socjalistycznej Polsce).

    Na koniec dla całości prostego i jasnego obrazu tamtych czasów taka ciekawostka, link z GW (naprawdę!) o działaniach “zdziczałych band NSZ -towców”, naprawdę warto poczytać!

    http://alehistoria.blox.pl/2013/10/O-TYM-JAK-NSZ-i-ONR-ZYDOM-POMAGALI8230.html#Cuk

  10. robi1906 10.10.2013 17:42

    janpol
    nigdy nie będę twierdził że życie jest czarno-białe ,jeśli pomagono to dlaczego mam w to nie wierzyć.

    Przypadki które podałem mimo że tyczyły się innego ugrupowania niż NSZ ,zapodałem tu dlatego żeby nikt nie zarzucił że jest to fałszywka ubecka.

    Bo jeśli te przypadki mordów są prawdziwe to i zarzuty wobec NSZ-u nie powinny być sfałszowane

    Popatrzmy jak się teraz tłumaczy np. mord wsi Wierzchowiny , oddział NSZ wchodzi dokonuje roztrzelania kilkunastu sympatyków UPA i wychodzi ,później ktoś ,zapewne UB ,lub NKWD morduje całą wieś i zwala to na NSZ .
    Sympatycy pewnie w to uwierzą ale dla mnie to zbyt grubymi nićmi szyte.

    Ale proponuję zakończyć tę dyskusję bowiem ty mnie raczej nie przekonasz o “niewinności ”
    NSZ ,ani również ja ciebie nie mam zamiaru przekonywać .
    I tym powinniśmy się różnić od faszystów czy stalinowców ,że możemy uznawać że każdy może myśleć inaczej.

  11. janpol 12.10.2013 01:30

    ~@robi1906 pozwolę sobie jednak na podsumowanie.

    We wszystkich tych dyskusjach giną jednak BEZDYSKUSYJNE FAKTY, które są w znacznej mierze przyczyną tych wszystkich podłości, zbrodni ale też i tragedii oraz bezprzykładnego bohaterstwa:
    – wszystko to miało związek z wojną, której nie wywołała Polska, tylko została w nią wmanewrowana i to bez możliwości dobrego wyjścia z niej (wojnę oczywiście wywołali naziści z Hitlerem na czele i z poparciem znakomitej większości Niemców a za to co się działo w czasie wojny i tuż po niej w Polsce byli tez odpowiedzialni sowieci i ANGOLE, którzy zapewne zdali sobie z tego w końcu sprawę i próbują się z tej odpowiedzialności “wymiksować” wszelkimi sposobami, dlatego BARDZO OSTROŻNIE należy podchodzić do rewelacji “made in England”). To bardzo ważna uwaga – bo w innych warunkach te wszystkie zdarzenia nie miałyby szans zaistnieć;
    – w okupowanej, pełnej antysemitów i szmalcowników Polsce przeżyło wojnę ok. 100 tyś., może nawet do 150 tyś. Żydów, pamiętając, że groziła za to śmierć całej rodzinie. Wiemy, że w uratowanie 1 osoby musiało być zaangażowane średnio co najmniej 5, może nawet 10 osób, czyli daje to nam liczbę co najmniej 0,5 mln ludzi. Medali Kapituła instytutu pamięci Jad Waszem przyznała Polakom tylko niecałe 6,5 tyś. niby najwięcej, ale porównywalną ilość co Holendrom i Francuzom;
    – ataki na ludność cywilną (niemiecką, ukraińską czy w ogóle prawosławną czy unicką) były niesprawiedliwą metodą stosowania odpowiedzialności zbiorowej, ale nie możemy zapominać, że były jednak odwetem, za podobne i w większej jednak skali, zbrodnie na ludności polskiej i katolikach (co oczywiście nie usprawiedliwia zbrodniarzy po obu stronach, ale biorąc od uwagę czasy i warunki trochę jednak wyjaśniają – musimy o tym pamiętać, ale też pamiętać o PODSTAWOWYCH przyczynach i nie dopuścić już do takich sytuacji).

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.