Liczba wyświetleń: 2048
To najprawdopodobniej najbardziej rozpoznawalne i pamiętne ze wszystkich zdjęcie holokaustu: przestraszony i o najwyraźniej przesądzonym losie mały chłopiec z podniesionymi rękoma, stojący z innymi Żydami z warszawskiego getta pod nadzorem uzbrojonego niemieckiego żołnierza.
W niedawnym eseju Erwin Knoll, redaktor wpływowego miesięcznika „The Progressive”, trafnie podsumowuje powszechny odbiór tego zdjęcia:
“To fotografia, która zaczęła symbolizować holokaust: mały żydowski chłopiec z przybitym wystraszonym wzrokiem i podniesionymi do góry rękoma, otoczony przez nazistowskich żołnierzy. To ostatnia łapanka Żydów przeznaczonych do egzekucji podczas powstania w getcie warszawskim w 1943 r. W tle można zobaczyć więcej Żydów z podniesionymi rękami. Wpatrując się w to zdjęcie wiemy, że wkrótce wszyscy zginą. Fotografia pojawia się w archiwach i na wystawach, w artykułach magazynów i gazet dotyczących holokaustu, w telewizyjnych filmach dokumentalnych i książkach do historii. Do tej pory widziałem ją setki razy…”
To zdjęcie jest jednym z kilku tuzinów fotografii włączonych do oficjalnego raportu SS odnośnie akcji niemieckiej policji z kwietnia-maja 1943 r. przeciwko warszawskiemu gettu. Przez dekady od zakończenia wojny zostało powielone miliony razy w niezliczonych książkach, magazynach i filmach, służąc za swojego rodzaju ilustrację holokaustu „na każdą okazję”. Jej powiększenia pojawiały się na wystawach i ekspozycjach dotyczących holokaustu w krajach całego świata.
Milionom ludzi pozwolono wierzyć, że oszołomiony chłopiec na tej przejmującej fotografii został zamordowany wkrótce po uwiecznieniu tego pamiętnego obrazu na kliszy. „Fotografia rozdziera serce”, skomentowało „Washington Post”, „ponieważ wydaje się, że chłopiec, podobnie jak miliony Żydów i innych, zginie z rąk nazistów”.
W reklamie zbioru sensacyjnych książek o holokauście z 1979 r. opublikowanej w przodującym amerykańskim tygodniku, zdjęcie to pojawia się z podpisem:
„Nazywał się Arthur Chmiotak. W maju tego roku skończyłby 42 lata, ale został zagazowany w nazistowskim obozie koncentracyjnym jeszcze zanim skończył 10 lat. Dlaczego? Ponieważ był „niepożądany”, był chwastem w ogrodzie perfekcyjnych aryjskich kwiatów Hitlera. Po prostu jeden z ponad 6 milionów, którzy musieli zostać wyeliminowani…”
W Niemczech powszechnie wykorzystywany szkolny podręcznik opisuje to zdjęcie młodym czytelnikom tymi słowy: „Warszawa, maj 1943 r.: zniszczenie żydowskiego getta i deportacja jego mieszkańców na zagazowanie do obozu w Treblince”.
Jednakże w przeciwieństwie do legendy, „chłopiec z getta” nie został zabity. Przeżył wojenne internowanie w Warszawie i w niemieckim obozie koncentracyjnym.
Kilka dekad po uwiecznieniu na zdjęciu nowojorski lekarz, Tsvi C. Nussbaum, ujawnił, że to on był chłopcem na słynnej fotografii. „Pamiętam, że przede mną stał żołnierz, który rozkazał mi, abym podniósł ręce do góry”, wspominał później Nussbaum. Po interwencji jego wuja, 7-letniemu chłopcu pozwolono dołączyć do reszty rodziny. Razem z krewnymi młody Nussbaum został deportowany z Warszawy w 1943 r. do obozu Bergen-Belsen w zachodnich Niemczech. Po wyzwoleniu pod koniec wojny wyjechał do Izraela, skąd wyemigrował w 1953 r. do Stanów Zjednoczonych. W 1990 r. mieszkał w Rockland County w stanie Nowy Jork.
Historia Nussbauma wytrzymała krytyczne analizy i nawet dekady później wciąż jest on uderzająco podobny do chłopca na fotografii.
Żydowscy historycy holokaustu, „którzy przez długi czas uważali to zdjęcie za rodzaj świętego dokumentu”, nie byli uszczęśliwieni objawieniem Nussbauma, relacjonował „The New York Times”, ponieważ byli „przekonani, że symboliczna moc fotografii zostałaby umniejszona, gdyby uwieczniony na niej chłopiec przeżył”. Sam Nussbaum był zaskoczony takimi obawami. „Nigdy nie zdawałem sobie sprawy, że wszyscy pokładają wagę 6-milionów Żydów w tym zdjęciu”, powiedział. „Dla mnie był to incydent, w którym uczestniczyłem, to wszystko”.
Dr Lucjan Dobroszycki z Instytutu Yivo, żydowskiego centrum historycznego w Nowym Jorku, ostrzegł, że “ta wspaniała fotografia najtragiczniejszego wydarzenia holokaustu wymaga większego poziomu odpowiedzialności od historyków niż jakakolwiek inna. Jest zbyt święta, by pozwolić ludziom robić z nią, co chcą”. Innymi słowy Dobroszycki zasugerował, że nie wolno pozwolić, by prawda historyczna pomniejszyła emocjonalne oddziaływanie i użyteczność zdjęcia.
Powszechnie postrzegana jako jeden z najbardziej emocjonalnie wpływowych obrazów, fotografia ta jest w rzeczy samej mówiącym dowodem na tragiczny los europejskich Żydów podczas II wojny światowej, lecz w sposób nieco inny, niż wielu w to wierzy.
Autor: Mark Weber
Źródło oryginalne: www.ihr.org
Źródło polskie: Stop Syjonizmowi
Ciekawe która z fotografii zamieszczonych na http://freepalestineofoccupation.blogspot.com.au/2011/06/children-of-palestine-in-pictures.html
będzie symbolem Izraela.
To zdjecie jest kolejnym dowodem na to, ze… nic sie nie stalo.
Czy pałam sympatią do Izraela, czy nie pałam ze względów na ich postępowanie wobec Palestyny to nie zgadzam się, a nawet protestuje przeciwko pisaniu, mówieniu, że „nic sie nie stalo.”. Kurde ludzie stało się, jakby nie było na Żydach dokonano holokaustu i to jest straszne, nie umniejszajmy tego. To, że akurat ten chłopiec przeżył to wielkie szczęście, może jest to niewygodny fakt dla Izraelczyków, ale to jest prawda i powinni się z tego cieszyć.
heh, niewygodny fakt, to jest co najwyżej dla autora tego artykułu.
Co to ma do rzeczy, czy chłopak przeżył czy nie (mówię tylko o zdjęciu oczywiście) – zdjęcie przedstawia to co przedstawia, i basta. Los dał mu „drugie życie”, pięknie.
A co do jakiś durnych tekstów a’propos „że nic się nie stało” – to chyba widać tylko niestety rosnący poziom głupoty również na WM :/
Akurat paru ludzi z mej rodziny również zaliczyło „wakacje” w kilku obozach, głównie za bycie na „czarnej liście” (polskiej, dla ścisłości), więc nie pie#####cie takich bredni, bo aż przykro się czyta.
PS. a setki raportów i zdjęć AK z tamtego czasu to co?