Liczba wyświetleń: 1052
Zysk jest najważniejszą cnotą kapitalizmu. Wiedzą o tym doskonale firmy zajmujące się przemysłem spożywczym i wciąż szukają nowych sposobów na maksymalizację swoich przychodów.
Naukowcy pracujący w tej branży odkryli, że nawet do 50% masy ciała zwierząt zabijanych na mięso jest marnowane; mówimy tu o kościach, ścięgnach, ochłapach tłuszczu i wszelkich innych odpadach, które zazwyczaj są utylizowane. Badacze z kilku krajów, między innymi Włoch i Belgii postanowili temu zaradzić i opracowują właśnie nowatorskie metody przetwarzania odpadów zwierzęcych w proszki białkowe i papkę, z których mogłaby korzystać branża żywności przetworzonej.
Najbardziej szokujące w tym wszystkim jest jednak nie to, że będziemy jeść zmielone kopyta nie mając o tym pojęcia, ale to do jakich produktów żywnościowych będą one dodawane. Okazuje się, że na przykład mączka białkowa doskonale sprawdzi się jako dodatek do… lodów. Takie rozwiązanie zamierza stosować firma Mobitek-M z Rosji, która już zbudowała w tym celu odpowiednią fabrykę, lecz możliwości zastosowania są znacznie szersze.
Efektem przetwarzania odpadów zwierzęcych są produkty nazywane “hydrolizatami białka zwierzęcego”, czyli mieszanki białka i tłuszczu w postaci płynnej lub sproszkowanej, które będą dodawane do produktów żywnościowych aby “wzbogacić” ich wartość odżywczą. Zatem zmielone oczy, wnętrzności czy genitalia będą dodawane do naszego jedzenia tak właściwie dla “naszego dobra”.
Obecnie są już stosowane różne hydrolizaty, lecz produkowane z roślin lub mleka. Dla przykładu hydrolizat białka serwatki jest produkowany właśnie z serwatki mleka zwierzęcego. Natomiast nowe hydrolizaty wyprodukowane z odpadów zwierzęcych będą zupełnie inną kategorią dodatków. Najłatwiej wyobrazić sobie z czym mamy do czynienia, gdy przyjrzymy się sławnej “różowej mazi” którą McDonald’s dodaje do swoich produktów mięsnych.
Na podstawie: faktydlazdrowia.pl
Źródło: Autonom
Wcale nie jecie teraz lepiej ( ja jem żywnośc tylko organic ).
Każdy kto kiedyś np w domu przył szynkę lub piekł mięso , ma świadomość „zadziwiającej” właściwości mięsa – minaowicie traci ono znacząco na wadze po obróce termicznej.
Np z 1kg surowego miesą zostaje nam na talerzu od 0,5kg do 0,7kg gotowego dania.
Skoro kilogram szynki surowej kosztuje np 40 złotych, to jak kilogram szynki w formie wędliny może kosztować 18 złotych , skoro powinien kosztować od 80 złotych do 52 złotych – nie licząc przypraw, soli do peklowania, drewna do wędzenia, wody do studzenia szynki i ludzkiej pracy ?
Odpowiedź brzmi : Białko niewiadomogo pochodzenia + Algi Morskie + woda.
Wygląda to tak że mięso się mieli, potem kutruje dodajac wody – prawie rozciera do konsystencji keczupu. Nastepnie sypie się białko ( właśnie te opdady o których się pisze – ale przerobione w zewnetrzmym zakładzie) , na 1kg szynki do 3,5 – 5kg kg bodajże , dodaje sie glutaminian sodu, przyprawy, i daje zagęszczacz – karagen – otrzymywany z ALG , tych wyrzonych na brzeg przez morze ,oczywiście dodaje się wody.
Czy ktoś zauważył, że ostatnio wędlinki są coraz bardziej „cieknące” ?
To dlatego, że białka nie może być za wiele ( hahaha) – jest to regulowane prawnie. Więc by firma wychodziła na siebie leje więcej wody, i daje więcej karagenu. Karagenu też nie może być za wiele, więc wędlinki przeciekają 🙂
Dziurki w Waszych ulubionych wedlinach … to pecherzyki powietrza świadczace o tym że jecie coś o konsystencji pasty do żebów, co po podrzaniu zostało związane przez karagen.
Smacznego!!!!
@realista: Ja bym jeszcze zmienił „zysk”, na „prywatny zysk”. Którego nie nalezy mylić z zyskiem społecznym 🙂
Czy to jest zdrowe czy nie zależy tylko i wyłącznie od ilości chemii w to wpakowanej. Penisy niektórych zwierząt są kuchennym rarytasem dla smakoszy. Ścięgna, oczy itd. odpowiednio przetworzone mogą mieć wysokie wartości odżywcze. Za to różowa maź McDonalda zrobiła aferę bardziej ze względu na swój wygląd niż skład. W kiełbasie macie więcej syfu niż w niej. To co obecnie jemy jest porównywalne do jedzenia dla psów, takiego np. z Biedronki. Nic nadzwyczajnego. Dobre jedzenie jest dostępne tylko dla ludzi, którzy wiedzą skąd je zdobyć i mają na to pieniądze.
@goldencja
„skąd je zdobyć i mają na to pieniądze” Czyli co, ukraść albo kupić zamiast wychodować???
@wtem, raczej kupić. Nie sądzę, by wiele osób miało czas i środki na hodowlę. Chociaż sałatę czy pietruszkę można tanio uprawiać w doniczce na balkonie, rzeżuchę na parapecie, a jak ktoś ma podwórko to i dla kilku kur miejsce się znajdzie.
@emigrant, gdyby ludzie, którzy mają mało pieniędzy byli na tyle mądrzy, by zamiast antybiotyków na kaszel brać zioła, by zamiast kiełbasy i chleba czy tanich słodyczy kupować świeże warzywa na targu i raz na trzy dni kawałek (nie potrzeba w kilogramach) dobrego mięsa, to nic by im nie zagrażało. Oprócz tego zamiast coli woda i będzie dobrze. Bycie silnym w ewolucji to pojęcie o wiele szersze niż siła fizyczna. To inteligencja, silna wola i spryt. To umiejętność szybkiej adaptacji do warunków, nawet tych nie sprzyjających.
Nikt nie tworzył systemu żywieniowego. Moi dziadkowie żywili się swoimi płodami rolnymi, nadwyżki sprzedawali. Moi rodzice pracowali w biurach, więc kupowali żywność. Ja kupuję, bo też zawodowo nie zajmuję się uprawą. Wierz mi, były czasy gdy nie było pieniędzy. Człowiek jadł jabłka i jajecznicę i nie chorował. Powodem dzisiejszego szaleństwa z niezdrową żywnością jest jej propaganda, którą uprawiają korporacje ją produkujące. Jest popyt jest podaż. Większość ludzi w sklepach pakuje w wózki samą chemię. Nie wierzysz, wybierz się kiedyś do supermarketu. Pochodź za ludźmi. Jedyne czym się kierują to cena i smak. Mało kto czyta skład, mało kto ogranicza koszyk żywieniowy do podstawowych mało przetworzonych produktów. Pamiętam czasy, gdy kupowałam świeże mleko od krowy. Gdy powstały supermarkety, ludzie którzy też kupowali to mleko przestawili się na mleko UHT. Teraz wielu z moich znajomych ma alergie, ja nie mam. Wolę zapłacić 50 gr więcej za naturalne mleko (oczywiście nigdy nie będzie ono nieskazitelne) niż kupować UHT. To samo z każdym innym produktem. Gdy odstawisz sklepowe słodycze i raz na tydzień zrobisz domowe ciasto, np. marchewkowe – Twój portfel nie zbiednieje tak bardzo jak Ci się wydaje. Przyczyną chorych zachowań ludzi jest konsumpcjonizm, moda, telewizja, popyt na badziewie i chęć popisania się przed sąsiadem. Ludzie nie mają własnych wartości. Korporacje zaszczepiają im wartości i na tym żerują. Tylko najsilniejsi „ewolucyjnie” (jak wiadomo wśród ludzi spryt jest ważniejszy niż zdrowie, bo mamy medycynę) przetrwają w tych komicznych czasach.
Odrobina humoru.Zaczerpnięte z „Dziennika gajowego Maruchy”
„Polacy chętnie jedzą substancje identyczne z naturalnymi, chemiczne dodatki z listy E, jogurty pozbawione żywych bakterii, plastykowe pomidory itd. Jedzeniem naturalnym gardzą, aby upodobnić się do swych przyjaciół z USA.”
Jak smaczne, zdrowe i wiadomo co to, to nie widze przeciwskazań do sprzedaży.
W Polsce to się robi już od wielu lat. Nazwa jest „Mięso z kurcząt oddzielone mechanicznie”. Dałem coś takiego pieskowi do zjedzenia i dostał roztrój żołądka.
to się nazywa MOM – mięso odkostnione mechanicznie
Najlepiej jeść żywność jak najmniej przetworzoną – im bardziej przetworzona tym więcej chemii, a już wszelkie parówki itp. nigdy nie powinny się znaleźć na naszych talerzach, a jak widzicie – paróweczki to ulubione danie wielu mamusiek wciskających swoim pociechom takie…
„Chcą wykorzystywać odpady mięsne w żywności;- to brzmi jak żart pryma aprylisowy, ooo zonk dziś jest 5.07, a nie 1.04.
świństwa do jedzenia dodaje się nie od dziś. Mój znajomy pracował w fabryce przetwórstwa wędlin i innych badziewi – od razu „zakazał mi jeść” konkretne towary i konkretnych marek unikać.
A mydło z czego / kogo będą robić ?
Czy nie jedzenie mięsa jest już karalne? Czy prawo zmusza do spożywania mięsa? Póki co to chyba jeszcze nie. Zatem po co to jeść? Odstawcie to badziewie ze swojego jadłospisu i tyle.
Od 20 lat nie jem mięsa. Na zdrowie nie narzekam. Nie jadam w restauracjach, barach i innych tego tupu dziwolągach. Pieczywo piekę sobie sam. Po co jeść to co wyprodukuje pijany piekarz?
Warzywa w większości mam ze swojej działki, a wodę z czystej studni. Jak ktoś chce i włoży nieco wysiłku, może sobie tak życie urządzić, aby maksymalnie uniezależnić się od tak zwanej nowoczesnej cywilizacji.