Liczba wyświetleń: 667
Wielcy gracze na rynku internetu zapowiadają sądową walkę z oprogramowaniem blokującym reklamy. Dotychczas nie przejmowali się takimi produktami jak np. AdBlock Plus, gdyż były one używane przez stosunkowo niewielką grupę obeznanych z technologią użytkowników. Jednak ostatnimi czasy programy tego typu stają się coraz bardziej popularne. Sam AdBlock Plus ma już 144 miliony użytkowników na całym świecie, czyli o 69% więcej niż przed rokiem. Specjaliści szacują, że – w zależności od witryny – odsetek blokowanych reklam waha się od 10 do 60 procent. W grę wchodzą olbrzymie pieniądze. Laure de Lataillade, dyrektor wykonawczy stowarzyszenia GESTE, które skupia wydawców gier, mediów czy muzyki, mówi, że członkowie stowarzyszenia tracą od 20 do 40 procent wpływów z powodu zablokowanych reklam. Jako, że rocznie w skali całego świata na internetową reklamę przeznacza się grubo ponad 100 miliardów dolarów, łatwo wyobrazić sobie, o jak wielkie kwoty toczy się gra.
Dlatego też grupa firm działających na francuskim rynku internetowym, w tym Google, Microsoft czy Le Figaro, zagroziło pozwami twórcom programów blokujących reklamy. Niemieccy wydawcy również wyrazili zaniepokojenie rosnącą popularnością adblokerów.
Internetowi wydawcy dopiero poszukują odpowiednich strategii finansowych. Niektórzy, jak witryna sportowa l’Equipe, uzależniają obejrzenie materiału wideo od wyłączenia oprogramowania blokującego. Inni wprowadzają opłaty za część treści.
Helene Chartier, szefowa SRI, związku skupiającego developerów, mówi, że podstawowym błędem jest fakt, iż użytkownicy sądzą, że treści w internecie powinny być darmowe. „Z reklamami w radio czy w telewizji nigdy nie było problemu” – zauważa.
Część ekspertów zwraca uwagę, że rosnąca popularność programów blokujących może w końcu zmusić reklamodawców do wyświetlania mniej uciążliwych reklam.
Z alternatywną propozycją wystąpiło Google. W pilotażowym programie Google Contributor bierze udział kilka popularnych amerykańskich witryn. Użytkownicy zapisania do Contributor płacą miesięcznie 1-3 USD, a Google część z tych pieniędzy przekazuje wskazanej przez użytkownika witrynie. W zamian użytkownikowi nie są wyświetlane żadne reklamy.
Autorstwo: Mariusz Błoński
Na podstawie: PhysOrg
Źródło: Kopalnia Wiedzy
AdBlock jest ok 🙂
Jak tylko pamiętam AdBlock jest od zawsze ze mną. pierwsze co robię po instalacji Firefoxa do zainstalowanie AdBlock i filtrów. potem mogę surfować. Trzeba pamietać, że część tzw internautów płaci za internet i ma limit transferu danych, reklamy pożerają ten limit, czyli w rzeczywistości płacimy za reklamy. Jak ktoś na mnie wymusza oglądanie reklam w zamian za oglądanie czegoś innego to po prostu rezygnuję i zamykam śmiecie. wolę nie oglądać śmieci reklamowych. PS: telewizora już nie oglądam wcale i dobrze mi się z tym żyje.
Oglądając treści w Internecie reklamy właściwie mi nie przeszkadzają. Nie uważam ich za uciążliwe bo zazwyczaj trwają do 30 sekund i bardzo często można je pominąć po 5 sekundach oglądania (niczym na youtube lub cda). Nawet na stronach TVN reklamy trwają nie dłużej niż 1 min 30 sekund, co jeszcze jest znośnym czasem reklamowym.
Gdybym miał do wyboru zapłacić 3 złote miesięcznie abonamentu i nie oglądać żadnych reklam i móc darmowo przeglądać youtuba, cda itd. To pewnie bym się nad tym zastanowił nie dlatego, że oglądanie reklam jest tak męczące, a raczej z uwagi na fakt, że youtuberzy powinni móc na mnie coś zarobić i chętnie bym im się odwdzięczył za to że poświęcają swój czas na tworzenie filmów, a brak reklam byłby przyzwoitym dodatkiem mobilizującym 🙂
Z adblocka nie korzystam – reklamy jak mówiłem nie są dla mnie uciążliwe.
do #MichalR: HA HA HA HA a za te wywody to ile dostałeś ?