Liczba wyświetleń: 1206
Nie od dzisiaj wiadomo, że wczesna ekspozycja dziecka na bakterie pomaga we wzmacnianiu odporności i chroni przed rozwinięciem się w przyszłości astmy i alergii. Dotychczas jednak nieznany był sposób nabywania odporności. Naukowcy opisali właśnie mechanizm, który u myszy zapobiega rozwojowi astmy i wrzodziejącego zapalenia jelita grubego.
Badania, których wyniki opublikowano w „Science”, wykazały, że wczesne wystawienie na bakterie prowadzi do zmniejszenia liczby limfocytów iNKT (invariant natural killer T) w organizmie. Limfocyty te pomagają zwalczać infekcje, jednak mogą obrócić się także przeciwko organizmowi, powodując różne choroby, w tym astmę i zapalenia jelit. To kolejne potwierdzenie wieloletnich obserwacji, z których wynika, że w krajach rozwiniętych choroby autoimmunologiczne są bardziej rozpowszechnione niż w krajach rozwijających się. „Jako gatunek nie jesteśmy wystawieni na działanie tych samych bakterii, z którymi mieliśmy do czynienia w przeszłości” – mówi współautor badań Dennis Kasper z Harvard Medical School.
Na potrzeby badań naukowcy wykorzystali dwie grupy myszy, z których jedna była całkowicie wolna od bakterii i chowano ją w sterylnym środowisku, a druga grupa została pozbawiona tylko niektórych bakterii i dorastała w standardowych warunkach laboratoryjnych. Okazało się, że u myszy bez bakterii występowało dużo iNKTw płucach, a choroby, które się rozwinęły, miały ostrzejszy przebieg niż w drugiej grupie.
Odkryto również, że brak wystawienia na działanie patogenów w młodym wieku, nie może zostać skompensowany w wieku starszym.
Próbując dokładnie opisać mechanizm uodparniania się naukowcy odkryli, że proteina sygnałowa CXCL16, powiązana z zapaleniem oraz iNKT charakteryzuje się wyższą ekspresją w tkankach odbytu i płuc u myszy pozbawionych bakterii i hodowanych w sterylnych warunkach. Zablokowanie jej ekspresji skutkowało zmniejszeniem ilości zapaleń oraz iNKT w organizmie.
Zdaniem uczonych, dokładny mechanizm rozwoju astmy i zapaleń jelit u osób, które dorastały w sterylnych warunkach, wygląda następująco – bez wystawienia na działanie niektórych bakterii metylacja DNA prowadzi do zwiększonej ekspresji CXCL16, co w efekcie zwiększa liczbę iNKT oraz zapaleń.
„Prawdopodobnie organizmy te produkują jakieś specyficzne molekuły, które w ten sposób działają. Wydaje się, że jest coś, co w bardzo, bardzo młodym wieku odpowiednio reguluje cały system, ale nie wiemy, co to takiego” – mówi Kasper.
Co prawda nie wiadomo, czy u ludzi mechanizm ten działa identycznie, jednak badania poczynione na myszach potwierdzają to, co wiemy z epidemiologii. „One potwierdzają teorię, że mikroorganizmy są bardzo ważne, a decydujące znaczenie ma wiek ekspozycji” – mówi Erika Von Mutius, szefowa Wydziału Astmy i Alergii Szpitala Dziecięcego Uniwersytetu w Monachium.
Opracowanie: Mariusz Błoński
Zdjęcie: Diego Diaz
Na podstawie: Scientific American
Źródło: Kopalnia Wiedzy
Prawda jest taka że dzieciaki ze wsi chowane w brudzie prawie wcale nie chorują……jedyne choroby biorą tam się z biedy i niedożywienia.
@Bimbus, to bardo ciekawe co mówisz… teraz podaj jeszcze źródło tych jakże „fascynujących” informacji. Na jakie badania powołujesz się twierdząc że:
1) dzieci na wsi chowane są w brudzie,
2) dzieci na wsi nie chorują,
3) a jeśli chorują to z „biedy i niedożywienia”
Widzisz dotychczas nauka była przekonana że źródłem chorób, są obecne w środowisku patogeny, „błędy konstrukcyjne” (vide choroby dziedziczne warunkowane genetycznie), substancje toksyczne itd.
A ty tutaj z takimi rewelacjami – „choroby biorą tam się z biedy i niedożywienia.”. Proszę podziel się z nami źródłami twojej „wiedzy” medycznej…
Bo Bimbus nigdy na wsi nie był i gówno widział.
Brudne dzieci to szczęśliwe dzieci -widać to choćby na zdjęciu.A to ,że niedożywienie przyczynia się do rozwoju chorób wynika z wiedzy medycznej-niedobory witamin czy białka w pożywieniu to przyczyny,bądź czynniki zagrożenia wielu schorzeń np.:szkorbutu -co tu wymaga dowiedzenia-to ,że ktoś nie uważał na biologii w szkole?26%dzieci w Polsce jest niedożywionych -to dane GUS niezależnie od tego czy mieszkają na wsi czy w mieście.
raczej nie widział 😛
Faktycznie dzieci na wsi mniej chorują,piszę to na podstawie osobistej obserwacji.Mniejsza zachorowalność jest wynikiem większego zahartowania młodych organizmów przez częstszy kontakt z naturalnym środowiskiem a co za tym idzie także z zanieczyszczeniami gospodarczymi.Sterylność warunków miejskich niestety w pewnym stopniu upośledza układ odpornościowy dziecka.
ja popieram zdanie Staszka z doswiadczenia- wychowalam sie na wsi a teraz mieszkam w sterylnej anglii i tez widze,ze prysznic 2xdz. kilkakrotne przecieranie rak anybakterialem czy lanie wszystkiego bleachem zabija jak pisza 99%bakterii i nasz uklad odpornosciowy glupieje!!!
@maleczka, to co opisujesz to efekt działalności reklamowej producentów środków czyszczących, dezynfekujących, etc… Teraz w polskiej tv reklamują np. automatyczny podajnik mydła bo przecież dziecko mogłby jakąś cholerę podłapać od dotykania paskutnego podajnika czy -brońcie bogi, mydła w kostce.
Ja tam poczekam aż będą produkowali bezdotykowe mydła 😉
Wiele prawdy jest w słowach Bimbusa, Staszka i maleczki, a mówię to na podstawie własnych obserwacji mojej rodziny i znajomych.
A co z tego wynika?
Otóż, wszystkie dzieciaki z rodzin, gdzie tata lub mama jest lekarzem, mają ogromną nadwagę, poważne chorują, mają alergie, a w skrajnym przypadku brak dłoni.
Podkreślam wszystkie dzieci!
Dotyczy to rodzin, gdzie na dzieci chucha się i dmucha, a od urodzenia pakuje się jakieś odżywki i szczepionki.
Może i nie widział, ale trochę racji ma. Nie chcę tu nikogo obrazić, że na wsi jest brud czy coś. Nie o to chodzi, ale dzieciaki częściej biegają po dworzu i pewnie mają bliższy kontakt z mikroorganizmami. Nie jestem ekspertem, ale też zauważyłem, że ludzie ze wsi mniej chorują. Myślę jednak, że to bardziej kwestia szczepień. Więcej urodzeń w domach i mniej kontaktu z lekarzem i farmaceutykami. Ja miałem dużo szczepień i często choruję, a np mój wujek panicznie bał się igły i na szczepienia w szkole wysyłał kolegę, który się za niego podawał. Teraz w ogóle nie choruje, a jak już raz na kilka lat złapie przeziębienie to nie trwa ono dlużej niż 1 góra 2 dni. Swoją drogą kolega już nie żyje i ciężko stwierdzić na co zmarł.