Liczba wyświetleń: 1596
Amerykański sąd nakazał wstrzymać wydalenie uczennicy, która odmówiła noszenia szkolnego identyfikatora z… czipem radiowym. Dziewczyna odmówiła noszenia identyfikatora z powodów religijnych, powołując się na opis z księgi Objawienia św. Jana z Ewangelii.
Chodzi o sprawę Andrei Hernandez, uczennicy drugiej klasy teksańskiego technikum John Jay High School’s Science and Engineering Academy. Kierownictwo szkoły, uczestniczącej w okręgowym programie „Projekt Lokalizacji Uczniów”, twierdzi, że uczniowie muszą nosić identyfikatory z czujnikiem RFID wykorzystującym częstotliwości radiowe.
Szkoły biorące udział w pilotażowym programie otrzymują subwencje oświatowe na podstawie codziennej frekwencji uczniów. Jeśli czip RFID zlokalizuje ucznia na terenie szkoły, uznaje się, że uczeń był obecny, i placówka dostanie za to pieniądze. Takie identyfikatory wprowadzono od 2012 r. w 112 szkołach jednego z teksańskich okręgów szkolnych (NISD). W kilku szkołach wywołało to protesty.
Hernandez za odmowę noszenia czipa miała być zawieszona w prawach ucznia od najbliższego poniedziałku – albo zmienić szkołę na taką, która jeszcze nie włączyła się do programu śledzenia uczniów.
Sąd nakazał przywrócenie jej tymczasowo praw uczennicy i zarządził przesłuchanie w sprawie projektu lokalizacji uczniów czipami RFID. Przesłuchania takiego domaga się organizacja pozarządowa Rutherford Institute (RI), oferująca darmową pomoc prawną osobom, których prawa obywatelskie zostały zagrożone lub złamane. – Projekty nakazujące uczniom noszenie identyfikatorów i lokalizatorów stanowią pierwszy krok zmierzający do „produkcji uległych obywateli” – oświadczył szef i założyciel RI John Whitehead.
Hernandez odmówiła noszenia identyfikatora z powodów religijnych, powołując się na opis z księgi Objawienia św. Jana z Ewangelii, w którym bestia apokaliptyczna „sprawia, że wszyscy: mali i wielcy, bogaci i biedni, wolni i niewolnicy otrzymują znamię na prawą rękę lub na czoło”, Obj. 13,16 (cyt. wg Biblii Tysiąclecia). Twierdzi, że znamienia bestii nosić nie będzie. Za takie znamię uznawany bywa czasem w niektórych społecznościach religijnych kod kreskowy. Taki kod mają też szkolne identyfikatory.
Opracowanie: Olga Alehno
Na podstawie: PAP
Źródło: Niezależna.pl
I sie rozkreca…Niedlugo juz beda montowac seryjnie.. Pracuje w amerykanskiej firmie w Irl i tez juz jakies lekkie ruchy byly w tym kierunku… Pz
Bardzo dobre poszanowanie praw jednostki.Powinno się zmusić dyrekcję i nauczycieli do noszenia tych chipów także.Uczeń powinien miec podgląd gdzie grono nauczycielskie się obraca.”Nauczycielka od polskiego właśnie wyskoczyła do McDonalda na hamburgera.”.Coraz gorzej to widzę.Kasa najważniejsza.
Magnes, prąd, w ostateczności młotek.
Dlaczego ktoś chce kogoś zachipowac, to jestem w stanie zrozumieć, ale tego że ktoś daje się komuś, nie rozumiem za chorobę…
Szkoła jak najbardziej mogłaby chipować uczniów, w celach takich jak wymienione w artykule (sprawdzanie obecności) co zaoszczędziłoby na każdej lekcji kilka minut.
Program chipowania uczniów nie powinien być jednak przymusowy w państwowych szkołach, chociaż jak najbardziej mógłby być obowiązkowym w szkole prywatnej (O indywidualnym regulaminie wewnątrzszkolnym). Przeciwny byłbym jednak przy takim systemie zrzeszania szkół pod jednym programem kontrolowanym odgórnie. Każda szkoła biorąca udział w programie powinna mieć indywidualny serwer i jedynym co taki czip faktycznie powinien kontrolować, to obecność ucznia na terenie szkoły (ewentualnie miejsce w którym przebywa na terenie szkoły).
Najlepszą sytuacją byłaby według mnie taka gdyby uczeń miał obowiązek zostawić czip w swojej indywidualnej szafce po zajęciach lekcyjnych, a potem rozpoczynając zajęcia kolejnego dnia pobierałby czip ponownie z szafki. Jak zaznaczyłem jedynym sensownym celem takiego czipa byłoby oszczędzanie 2-3 minut z 45 minut lekcji marnowanych na sprawdzanie obecności.