Liczba wyświetleń: 2757
Najpopularniejsza kryptowaluta Bitcoin przebiła kolejną psychologiczną granicę, a cały rynek walut cyfrowych nadal notuje zyski. Wiele wskazuje na to, że po utracie zaufania, kryptowaluty odzyskują zainteresowanie.
W ostatnim czasie rozpoznawalna kryptowaluta Bitcoin parokrotnie przekroczyła granicę 21 tys. dolarów. Tygodniowe zyski tokena wynoszą już ponad 20 proc., lecz przez ostatnią dobę zysk to symboliczne pół procenta.
Po raz pierwszy BTC przekroczył 21 tys. dolarów w nocy z 14 na 15 stycznia. Przez niedzielę kurs zbliżał się i opadał z magicznej granicy. Ok. 2:00 w poniedziałek kryptowaluta znów przekroczyła 21 tys. Wyż ostatniej doby ustanowił się na poziomie 21 340 dolarów około 3:25 rano.
Niedługo potem nastąpiła jednak korekta do poziomu 231,1 tys. dolarów. Około 9:00 rano nastąpiło tąpnięcie z poziomu 21.121 dolarów do 20 760 dolarów o godzinie 10:00.
W przypadku drugiej na rynku kryptowaluty Ethereum przekroczenie granicy 1500 dolarów nastąpiło nieco wcześniej. Ostry rajd kursy obserwowaliśmy między 1:00 a 2:00 w nocy w sobotę 14 stycznia. Wtedy ETC skoczyło z 1451 do 1544 dolarów. Przez cały weekend Ethereum utrzymywało się powyżej poziomu 1520 dolarów. Dobowy wyż w wysokości 1578 dolarów padł ok. 3:30 w poniedziałek.
Nie ma jednak mowy o przekroczeniu granicy 1600 dolarów, bo token także zanotował dynamiczną obniżkę na początku tygodnia. Około 9:00 kurs w godzinę spadł z 1566 do 1538 dolarów. Po paru korektach ok. 13:15 wartość ETC to około 1545 dolarów.
Autorstwo: Krystian Rusiniak
Na podstawie: MagnaPolonia.org, Wprost.pl
Źródło: MediaNarodowe.com
Poznaj plan rządu!
Ehe. W giełdowym żargonie coś takiego nazywa się “odbiciem zdechłego kota”. Kiedy jakiś walor (akcje) jest już traktowany jako “śmieciowy”, zaś handel nim odbywa się wyłącznie na zasadzie rozpędu, zaczynają się dziać cuda. W postaci nagłych, spektakularnych wzrostów, zakończonych równie nagłymi i spektakularnymi spadkami.
Dzieje się tak z powodu spekulantów, usiłujących zwabić “drobnicę” i wyciągnąć od niej resztki oszczędności. Zasada jest prosta. Ktoś bardzo bogaty (lub sojusz bardzo bogatych ktosiów) zaczynają intensywnie skupować walor. Który siłą rzeczy zaczyna rosnąć. Do wzrostowej lokomotywy wkrótce dołączają drobni ciułacze, dzięki czemu rekiny nie muszą już jej napędzać. Przeciwnie, oni właśnie w tym czasie zaczynają sprzedawać “drobnym” to, co wcześniej sami kupili. Oczywiście po wyższej cenie.
Ale to dopiero początek! Bo wraz z zyskowną sprzedażą parzących aktywów zyskują gotówkę, którą natychmiast inwestują w kontrakty typu “short”, czyli obstawianie spadków danego waloru. Po jakimś czasie (dni a czasami tylko godziny) drobni inwestorzy zaczynają się orientować, że (ponownie) zostali zrobieni w bambuko i przystępują do panicznej wyprzedaży, dopóki ich strata jest jeszcze nieduża. W ten sposób jedni tracą mniej, inni wszystko, jeśli lewarowali transakcje. A duzi gracze zyskują podwójnie. Najpierw na sprzedaży drożej, niż kupili, później na shortach (tzw. krótka sprzedaż) 🙂