Liczba wyświetleń: 1437
Każdy wrażliwy społecznie socjalista, odpowiedzialny obywatel, prekariusz, a także żyjący na zasiłkach bezrobotny powinien współczuć bogatym.
Ciemny lud, który z chęcią by wszystko kupił, ale na nic nie ma pieniędzy, ostrzy noże, tasaki, piły i brzeszczoty. Nieudacznicy, bezrobotni, proletariusze, mało zarabiający, leniwe pasożyty czyli 99 proc. światowej populacji marzy by połączyć zemstę ze sprawiedliwością społeczną za pomocą poręcznego kawałka ołowianej rury i poczęstować nią 1 proc. bogatych. Bo z niewiadomych względów ludzie za swoją nieudolność, dietę składającą się z brudu spod paznokci i odpadków znalezionych na śmietniku dobrobytu oraz garderoby, której podstawą są cerowane skarpety i łatane płaszcze obwiniają tych, którzy posiadają jachty. Jednak od początku kryzysu za który obwiniani są super – bogaci, 1 proc. elity finansowej świata robi wszystko co tylko w mocy żeby udowodnić pozostałym 99 proc. że dźwiganie w walizce miliona dolarów to jak dźwiganie krzyża. Wstyd, poczucie wyobcowania, dyskryminacja, traumatyczne dzieciństwo, towarzyskie, męczące powinności… Oto 10 dowodów na to, że codzienne życie ludzi bogatych to męka.
1. TRAUMATYCZNE DZIECIŃSTWO I DYSKRYMINACJA
Młodzi bogacze zanim zaczną dręczyć świat doznają udręki w szkołach z internatem. Prywatne szkoły uczą jak godnie wyglądać na koniu, jak wyniośle przeklinać oraz jak patrzeć na innych z góry. Mały bogacz na lekcjach dowiaduje się, że społeczeństwo składa się z dwóch grup: godnych obywateli (absolwentów szkół prywatnych) i reszty, czyli przestępców. Według Anthony Seldona dyrektora snobistycznego, brytyjskiego Wellington College prywatnie wyedukowani ludzie coraz częściej spotykają się ze społeczną nienawiścią oraz wrogością i czują się dyskryminowani przez stanowiących większość proletariuszy bojąc się mówić publicznie do jakiej szkoły chodzili. Dlatego też bogate dzieci – kiedy już dorosną – stresy, brak dzieciństwa, traumy i poczucie dyskryminacji rekompensują sobie uprzykrzając życie przypadkowego społeczeństwa wysokim oprocentowaniem kredytów, co uważają za sprawiedliwość dziejową.
2. MĘCZARNIE TOWARZYSKIE
Bogacze większość swojego życia spędzają zwinięci w kłębek wokół swoich i cudzych pieniędzy czasem jednak zgodnie z wytycznymi szkół z internatem muszą się udzielać towarzysko. Spotkania z przedstawicielami tego samego gatunku pełne są skomplikowanych rytuałów przypominających pieskie obwąchiwanie pup. Tyle, że wykonywanych przez rekiny. Tradycyjne, bez względu na status społeczny i materialny, porównywanie długości siusiaków dokonuje się subtelnie podczas niedbałych rozmów o pogodzie. Np. „ Bardzo mnie martwią zmiany klimatyczne na wyspie, którą niedawno kupiłem”. Prawdziwym wyzwaniem jednak jest staranne uważanie kogo raczy się zauważyć, by przypadkiem nie uśmiechnąć się do kogoś z kim obecnie ma się proces.
3. POCZUCIE WSTYDU
Zdaniem psychologa z London Business School – Nigela Nicholsona bogacz może czuć się zgarbiony pod ciężarem wstydu wynikającego z permanentnych myśli na temat, że inni nie mają tyle co on lub paranoją, że wszyscy inni mu zazdroszczą. Taki stan ma nawet swoją nazwę: „Brzemię bogatego człowieka”, które charakteryzuje się napadami paniki i kompulsywną potrzebą udzielania się filantropijnie. Na szczęście, jak przekonuje Nigel Nicholson, wyszkoleni przez London Business School specjaliści mogą temu wszystkiemu, a zwłaszcza zachowaniom filantropijnym zaradzić, aplikując ćwiczenia oddechowe.
4. ZAGUBIENIE ODZIEŻOWE
Bogacze od małego uczeni są, że samodzielność w doborze ubrania, to aktywność zarezerwowana dla biednych. Człowiek posiadający co najmniej milion w zielonych powinien oddać swoje ciało w ręce profesjonalistów gdyż w dobrym guście jest cenić swój wyrobiony brak wyobraźni. Styliści stają więc na głowie w obłąkańczo rozpaczliwej próbie, żeby poważni ludzie w poważnych garniturach poprzez kolorowy krawat i kolorowe koszule pokazali, że gdzieś tam głęboko kryje się swobodny duch. Co kończy się tym, że pracodawca Aleksandra Kwaśniewskiego – Jan Kulczyk – wygląda jak Don Johnson z Miami Vice wzbudzając powszechny, nostalgiczny śmiech.
5. CZŁOWIEK CZUJE SIĘ NIEDOCENIONY
Al-Walid bin Talal bin Abdul Aziz al-Saud książę z rodziny królewskiej saudów poczuł się urażony, gdy magazyn Forbes opublikował listę najbogatszych ludzi świata obliczając jego majątek na skromne 13 miliardów funtów. Książę upiera się, że w swojej śwince ma okrągłe 20 miliardów funtów, a dane Forbsa uważa za potwarz i w przyszłości nie ma zamiaru współpracować z niekompetentną redakcją. To irytujące, gdy wartość człowieka sukcesu jest pomniejszona. Można co prawda zdecydować się na pozew i uzyskać oficjalne przeprosiny, ale smutek, żal i ból pozostaną.
6. NIEKOŃCZĄCE SIĘ PROCEDURY
Osobnicy, którzy kupują takie proste rzeczy jak kanapki albo wołowinę z koniny nie pojmują, jak to jest gdy człowiek chce dokonać transakcji zakupu wyspy. Hamad bin Khalifa Al Thani katarski emir czekał długie 18 miesięcy żeby nabyć sześć greckich wysp za 8,5 miliona euro. Jego niecierpliwość potęgowana przedłużającymi się procedurami budziła w świecie uśmiech politowania. A przecież to jak kupowanie kanapek. Człowiek chce połknąć od razu.
7. SŁUŻĄCY IRYTUJĄ SWOIM WYKSZTAŁCENIEM
Toby Young konserwatywny felietonista i autor książki „How to Lose Friends and Alienate People”, dzięki której zarobił miliony, permanentnie narzeka na zbyt wykwalifikowanych pracowników, których zatrudnia do sprzątania, gotowania i obierania ziemniaków. „Miałem kiedyś sprzątaczkę z Rosji, która posiadała wyższe kwalifikacje i była bardziej inteligentna niż ja. Przez 13 lat prasowała moje spodnie bez narzekania i jadu. Nie mogła się jednak dogadać z moją partnerką więc musiałem ją zwolnić. Naprawdę. To bardzo irytujące” – napisał w felietonie w prawicowym „Spectatorze”.
8. GOLF STAŁ SIĘ SPORTEM EKSTREMALNYM
Donald Trump, multimilioner znany z tego, że na głowie zamiast włosów nosi zdechłego skunksa, mimo swojej przyjaznej osobowości i nieprzyjaznych prawników, przez pięć lat nie mógł wybudować pola golfowego na szkockiej ziemi. A wszystko przez upartego farmera – Michael Forbesa, który wzgardził 450 tysiącami funtów za akt własności leżącej odłogiem ziemi i 50 tys. funtów rocznej pensji za niepracowanie dla Donalda. To skandal, że biedak w gumiakach stał się barierą nie do pokonania dla człowieka wartego od 3 do 7 miliardów zielonych.
9. BRAK SKUTECZNEJ OCHRONY PRZED BEZPRAWIEM PRAWA
Jeszcze do niedawna kodeksy dla ludzi bogatych były zbiorem anegdot, którym nie należy poświęcać większej uwagi ani cennego czasu. Funkcjonariusze i prokuratorzy wiedzieli dobrze, że przestępstwa popełniają jedynie ludzie, których dochód nie przekracza 100 tys. dolarów rocznie. Ci usadowieni na górze zarobkowej piramidy robili jedynie legalne interesy w nielegalnym świecie, a dyskusyjne kwestie osobiste rozwiązywali w gronie rodziny i przyjaciół. Teraz policja bezkarnie nanosi błoto na perskie dywany, gdy człowiek zastrzeli przez łazienkowe drzwi swoją narzeczoną, wymusi seks na hotelowej sprzątaczce lub zdefrauduje kilka milionów. Sholam Weiss, który uszczknął na boku raptem 450 milionów dolarów, wciąż nie może uwierzyć, że dostał wyrok 845 lat więzienia. A przecież robił to co każdy bogacz. Szukał szczęścia i fortuny. A dokładniej własnego szczęścia i fortuny kogoś innego.
10. PODATKI
Komunistyczny wymysł, który hamuje rozwój, przedsiębiorczość, kreatywność, modernizację oraz dobrobyt, a do tego powoduje bezsenność w City i nerwowość na Wall Street. Gdyby nie było podatków, a najlepiej całego tego państwa z regulacjami, wymogami, standardami i urzędnikami skarbowymi, wszyscy byliby równi, szczęśliwi i bogaci. Jak w Afganistanie.
Autor: Radosław Zapałowski
Źródło: eLondyn
Nic się nie zmieni w trzeciej gęstości. Trzeba poczekać półtora roku do nastania Ery Wodnika. Wtedy ludzie STS i STO zostaną oddzieleni od siebie. Ale początek zmian, widoczny dla wszystkich, to będzie przelot komety Ison. Zostały tylko cztery miesiące. Przypuszczalnie spadek meteorytów będzie bardzo dotkliwy, jak było przy poprzedniej komecie (artykuł o tym http://zmianynaziemi.pl/) która spowodowała 900 osób zranionych jednego dnia. Meteoryty te komety ściągają z obłoku Oorta, one następnie krążą wokół komety przemieszczając się z nią i przy zbliżeniu do Ziemi, te meteoryty są ściągane przez silniejsze pole grawitacyjne Ziemi i spadają na nią.
Tragizm obojętności społecznej powodują w dużej mierze portale organiczne, które stanowią połowę wszystkich ludzi.:
http://treborok.wordpress.com/about/portale-organiczne/portale-organiczne-1/
http://sisi.salon24.pl/312156,portale-organiczne-ii
@egzopolityka, pewnie z ludźmi na codzień spotykanymi nie rozmawiasz na takie tematy, co? Chyba, że piszesz z zakładu zamkniętego. 😉
Ubawiłam się nieźle czytając artykuł, a jeszcze egzopolityka napełnił mą twarz ogromnym uśmiechem:) Dzięki za miłe rozpoczęcie dnia:)
Świetny, zabawny tekst. Jednak moje obserwacje nie są już tak zabawne. Otóż jednym pasożytem narodów są bogaci – jest ich mało, ale każdy zabiera bardzo dużo. Innym pasożytem jest grupa biedoty zasłużonej, często z wyboru. Jest ich bardzo dużo, każdy z nich bierze mało, ale w sumie to duże obciążenie dla społeczeństwa.
Moja praca polega na chodzeniu po domach. Było tak też kilkanaście lat temu. Od tego czasu żulerni jest znacznie więcej! Przerażająco więcej. A każdemu „się należy”. I kolejny cytat z „elit” – „za tyle mi się nie opłaca z łóżka wstać”.
UWAGA! Pochodzę z nizin społecznych. Świetnie rozróżniam rodziny biedne w wyniku zdarzeń losowych (pogorszenie zdrowia, utrata pracy itd. – tym należy pomóc!) od biedy zasłużonej z powodu lenistwa, cwaniactwa, alkoholu itp. Proszę zatem mnie tu nie „lewicować”. Dla mnie są dwie grupy obciążające piramidę – jej zachłanny wierzchołek i zapity dół.
Fenix jeśli komuś się nie chce, to dlaczego mi ma się chcieć pomagać. W ostatnim czasie w mieście, w którym pracuje w podziemiach stoi sobie pani lat ok 50 i gra na skrzypcach. Ta panią chętnie wspomogę, bo Jej zależy, żeby wyrwać się z dołka, jest zdeterminowana do tego stopnia, że pracuje w taki sposób w jaki potrafi. A to sobie cenię. Nie wiem z jakich powodów Pani tam stoi, bo stoi od niedawna, jednak mam nadzieję, że to tylko przejściowe problemy, zarobi troszkę grosza i zniknie.
Takim ludziom pomagam, nie pomagam pijakom, bezdomnym cwaniaczkom, którzy potrzebują na „chleb” a kupują piwo, nie pomagam natrętom. Wole wspomóc pracowitych, którym z jakiś powodów powinęła się noga.
Obserwuję powiększenie liczby wszelkiej maści żebraków w ostatnim roku. Czyżby zasługa naszych rządów?
@PiotrP – bardzo podoba mi się Twój wpis i przemawia do mnie całkowicie. To co piszesz, nie jest atakiem na ludzi biednych, których należy żałować i im pomagać, lecz uzmysławia, że na żałowanie kogoś trzeba sobie w pewien sposób zasłużyć. Widzę sam różnice między znajomymi wstającymi o 4 rano żeby na 1 zmianę zdążyć do pracy za 1200 netto – jest ciężko ale mają pieniądze na to żeby zapłacić za rachunki, coś zjeść, gdzieś wyjść. Na buty za 200 zł oszczędzają 2-3 miesiące. Mimo tego kombinują i starają się. Inni z kolei po ukończeniu studiów liczą, że od razu znajdą pracę za 2,5 tysiąca gdzie nie będą musieli wiele robić. Nie znajdując jej gardzą pracą za 1200 przez co nie mają pracy żadnej i kończą wyjeżdżając do UK czy Niemiec. Tam, zbierając ogórki czy szparagi, bądź ładując TIRy mrożonkami myślą, że złapali Pana Boga za nogi i w życiu nie pójdą do pracy w Polsce za taką kwotę – bo przecież zakosztowali pracy, gdzie w miesiąc zarobią tyle co przez 4-5 miesięcy w PL. Kwestia lenistwa, przerostu ambicji, wygody, kombinatorstwa, oraz alkoholizmu (co akurat jako alkoholik sam zrozumiałem) sprawia, że w jednym worku są Ci, którzy chcą a nie mogą jak też i Ci, co może by i mogli ale nie chcą. Temat jest niewdzięczny, bo kojarzy się z obrażaniem kogoś – ale patrząc realistycznie i bez konwenansów – taka jest prawda. To, że z podatków ludzi pracujących takich jak ja, Ty czy ona część idzie właśnie na zasiłek dla takich, którzy często śmieją się w twarz za propozycję pracy za najniższą stawkę – może to przemówi lepiej. Osobną kwestią jest, co jest większym problemem – wysoki zasiłek czy bardzo niska pensja? Często niestety różnica między otrzymywanymi kwotami jest niewielka, więc… nie dziwię się, że nie opłaca się iść do pracy. Skomplikowany i złożony temat.
w sumie to świetny tekst dla kreacjonistów – podważa nadzieje na wyewoluowanie człowieka do istoty rozumnej ;>
identyczne stosunki społeczne jak teraz, panowały za czasów Imperium Rzymskiego (o czym wiemy na pewno), ale pewnie i za wcześniejszych imperiów – Babilonu, Egiptu, Indii (o czym wiemy mniej, ale można przypuszczać, że było podobnie)
pytanie tylko – kiedy nadejdą nasze „wieki ciemne”, okres wyzwolenia, nabijania burżujów na pale, i generalnego chaosu
@ PiotrP. co do rozpitego plebsu – oczywiście, ale to jest jak najbardziej planowe działanie góry. w interesie garstki burżujów jest utrzymywanie rzeki socjalnego plebsu, którym mogą straszyć resztę społeczeństwa.
droga do „średniowiecza” wygląda tak : bogaci kreują biedotę, i zamykają się w chronionych pałacach, biedota krzywo patrzy na klasę średnią i pracujących którzy mają jeszcze jakieś pieniądze, a klasa średnia ze strachem zapierdziela 24/7 błagając bogatych i obsypując ich pieniędzmi żeby wreszcie coś zrobili z tą biedotą.
Automatyzacja pracy miała przynieść dobrodziejstwa dla ludzkości, czyli zmniejszenie czasu pracy. A doszło do tego że przez nią zwiększyło się tylko bezrobocie i pogorszenie warunków pracy dla tych co mieli to szczęście, że jeszcze znaleźli jakąś pracę. I wcale się też nie dziwię tym ludziom co to za 1200 miesięcznie nie chcą pracować po kilkanaście godzin dziennie za co mogą wegetować do następnego miesiąca, bo życiem za takie pieniądze nie da się nazwać.
Sam na początku po studiach kiedyś tyle zarabiałem (rok 1999) więc stać mnie było tylko na wynajęcie pokoju, jedzenie i raczej wiele nie zostawało na nic więcej. Więc jak się nadarzyła okazja zarabiać więcej i móc coś wynająć jak również normalnie żyć, to wyjechałem zagranicę. Poza tym nie każdy ma szansę w swojej okolicy coś w ogóle znaleźć, bo często jest tak, że pracy kompletnie nie ma. Co wtedy człowiek ma robić? Przestawić swój metabolizm na życie deszczem, kurzem i powietrzem? Czy też może wyjechać, by normalnie żyć?
Po dawnych PGR’ach ziemi wiele leży odłogiem i chwastem zarasta. Ale jak byś chciał tam chatę postawić i żyć z tego co sam wyprodukujesz to rząd ci na to nie pozwoli. Zaraz przyjdzie jakiś urzędas i ci haracz narzuci a jak się nie podporządkujesz to źle skończysz. Wiele osób swoje działalności gospodarcze musiały zwinąć, bo rząd za duże podatki narzucił.
Do tego jeszcze inna sprawa. Co promuje się w telewizji? Czy ciężką pracę i skromność, czy też może wille z basenem, luksusowe samochody i nic do roboty tylko rozrywki? Czy w takim przypadku jak się programuje każdego na takie rzeczy nie jest błędem potem wymagać, by ludzie chcieli czegoś innego?
A tak na prawdę to pewnie wiele jest osób co chce normalności (pomijając oczywiście tą patologię, która by chciała wszystko za nic) a mimo wszystko jej mieć nie może, gdyż rząd dba tylko o własny interes.
Ktoś mądrze kiedyś napisał: Technika poszła naprzód ale niestety ludzie dalej z rozwojem stoją w miejscu.
@egzopolityka:
Mam kilka pytań:
1. Jakim cudem skrobiesz po klawiaturze będąc szczelnie zasupłanym w kaftanik z przydługimi rękawami?
2. W którym szpitalu specjalnej troski pensjonariusze mają tak swobodny dostęp do internetu?
3. Czy personel przybytku, w którym przechodzisz (nazwijmy to:) rekonwalescencję wie, że nie wcinasz serwowanych tabletek?
4. Co brałeś, że skończyłeś jak wszyscy widzimy?
5. Czy ojciec wchodził Ci do wanny i stąd ta trauma wylewana tomowymi postami o wszystkim i niczym w wersji pro S-F?