Liczba wyświetleń: 768
W ostatnich dniach marca odbyła się piętnasta już coroczna konferencja poświęcona zagadnieniu uprzywilejowania białych („white privilege”) w amerykańskim szkolnictwie. Konferencja „National White Privilege Conference” miała miejsce w Madison, Wisconsin i była w całości sfinansowana z budżetu.
Konferencji przewodziła między innymi Kim Radersma, która dawniej była nauczycielką angielskiego w Kalifornii i Colorado. Słuchacze jej wykładu, którego temat brzmiał „Stories from the Front Lines of Education: Confessions of a White, English High School Teacher” zostali uraczeni między innymi takimi stwierdzeniami, jak „bycie białym jest jak alkoholizm”, czy, w kontekście potrzeby upolitycznienia edukacji, „jeśli nie masz zamiaru pracować dla sprawiedliwości, to wypierdalaj ze szkolnictwa”. „Nauczanie to akt polityczny i nie możecie być neutralni” – dodała Radersma. „Albo jesteś pionkiem zaprzęgniętym w system opresji, albo z nim walczysz. Jeśli myślisz, że jesteś neutralny, jesteś pionkiem”.
W poprzednich latach na konferencji pojawiały się również inne karkołomne tezy, wypowiadane przez zawodowych „antyrasistów”: między innymi stwierdzenie, jakoby biali byli tak przesiąknięci rasizmem, że nie zdają sobie nawet sprawy ze swoich rasistowskich uczynków.
Czarni powinni być nauczani przez czarnych – to jedna z kolejnych tez, jakie pojawiły się na konferencji. Radersma uważa też, że „feminizmu należy uczyć się od kobiet”. Na konferencji skrytykowano również pomoc finansową na rzecz tzw. „mniejszości”, jako element poniżający i pogłębiający rasistowskie podejście oraz pogłębiający w białych „poczucie bycia zbawcą”.
Obecnie, na Brock University w Ontario, Radersma pisze doktorat z zakresu „Critical whiteness studies”, co w wolnym tłumaczeniu można przełożyć na „Krytyczne studia nad byciem białym” – jest to prąd ściśle ukierunkowany na analizę i udowodnienie rasowej dominacji białych, na przestrzeni lat, poprzez dyskurs, narzędzia władzy symbolicznej, etc.
Swoją pracę i wkład w działania antyrasistowskie porównała do bycia alkoholikiem: „bycie białym, który działa antyrasistowsko, jest jak bycie alkoholikiem (…) nigdy nie wyleczę się ze swojego alkoholizmu, używając metafory. Muszę codziennie wstawać i przyznawać, że jestem tak przesiąknięta rasistowskimi myślami, opiniami i czynami, że codziennie muszę wybierać pracę antyrasistowską i myśleć antyrasistowsko”.
Na podstawie: breitbart.com, dailycaller.com
Źródło: Autonom
Pitu pitu…
Szkoda chyba produkować się nad udowodnieniem jakiejś społecznej tezy.
Wiadomo, że część „czarnych doi z socjalu” etc., ale rozpatrywanie tego w kontekście 1 pokolenia, to chyba jakiś żart.
Suche fakty – kto popłynął do Ameryki i wyrżnął łącznie nawet w porywach do 0,5 miliarda (!) Natywnych Amerykanów… i przy okazji ich bogatą kulturę, naukę (w której obawiam się znalazłoby się trochę odpowiedzi na dręczące naszą cywilizację pytania :/), kto sprowadzał tonami czarnych niewolników tamże? Ktoś ich pytał o zdanie, czy mają ochotę pozwiedzać „nowy kontynent”? No, potem weszła mechanizacja, więc niewolnictwo przestało się opłacać… Kiedy zamordowano Martina Luthera Kinga? – przecież to było jeszcze za życia niektórych czytelników WM – więc takie quasi-niewolnictwo, apartheid, czy jak to nazwać, działało tam nieprzerwanie całkiem do niedawna. I co, teraz to wszystko ma rozwiązać jedno pokolenie?
Znajomek był ostatnio w jednym Stanie, i w ramach obserwacji socjologicznych zauważył szwędając się po mieście, że 90% bezdomnych to czarni.
Ten kraj jest obciążony masą brudu. Podobnie jak inne imperialne kraje europejskie uprawiające kolonializm np. w niekończącej się spirali dojenia Afryki (nie mówiąc o spacyfikowaniu głównie przez angoli Australii, Oceanii i wyrżnięcie kolejnych kultur).
Jest sobie np. takie Kongo, podzielone aktualnie na 2 państwa – kraj, który mógłby być oazą technologii, mekką hi-tech’u – mają masę bogactw naturalnych, i to dzięki wojnie domowej prowadzonej tam od pokoleń (która pochłonęła więcej ofiar, niż II wojna w Polsce)… mamy fajne iPody za 500 $… a kto tam wkłada łapy? – wszyscy – od USA, Europę, po Chiny (i ichni Foxxcon) i Rosję (która nota bene obecna jest tam cichcem militarnie w postaci masy najemników (większość pilotów po obu stronach konfliktu to Rosjanie – dlatego latają tak, by się nie spotykać w powietrzu – polecam książkę naszego rodaka-podróżnika „Do ciepłych krajów” – niezłe podsumowanie tegoż tam było jak pamiętam) – strony wspierają bardziej raz tzw. „rząd”, raz „opozycję”, partyzantki – tylko po to, by utrzymać tam stan permanentnej wojny, i wydobywać (raczej wysysać) bezkarnie „za darmo” nieprzebrane bogactwa tego kraju – ot, taki modelowy przykład, jak to się odbywa.
Skoro my, Polacy, mamy wciaż gdzieśtam w podświadomości jakieś historyczne zaszłości i problemy/kompleksy na tle np. Niemców, Rosji, czy dy..jących nas w białych rękawiczkach, tudzież sprzedających nas bardziej imperialistycznych krajów… to co ma zrobić mieszkaniec kraju, w którym takie rzeczy dzieją się od x-pokoleń, i to w wersji „non stop hardcore” bez certolenia? Kto to „naprawi”, i kiedy? Żeby zniknął „rasizm” (obojętnie jakiego koloru) i wiele negatywnych międzyludzkich zaszłości, na tej planecie musiałoby naprawdę wydarzyć się coś znacznie „grubszego” niż jakiś pozorny czas „pokoju”, dywagacje, mediacje, projekty… – to zajmie pewnie setki lat, żeby to odkręcić – jeśli się da.
racja Panowie.
Dorzucę że chodzi o zbytnie zagęszczenie ludzkiej zarazy.
Jakby ktoś miał tylko jednego sąsiada w promieniu 10 km to inaczej by 'śpiewał’ 🙂
Od razu byłby milszy itd. Dosłownie marzył o tym żeby kogoś spotkać, pogadać, pomóc etc.
Trzeba przyznać rację w tym że przyczyną rasizmu jest traktowanie mniejszości jako ludzi którymi ktokolwiek musi się zająć. Inna sprawa to brak niewolnictwa, a już całkiem czym innym jest wprowadzanie parytetów.
Szkoły dla białych są równie rasistowskie co szkoły dla czarnych. O ile te drugie są po to aby dzieci mogły wychowywać się bezstresowo i bez dyskryminacji, to nagle okazuje się że nie można tworzyć szkół dla białych bo to dyskryminujące i wzmaga podziały. Będziemy mogli przestać mówić o rasiźmie kiedy po raz ostatni w prawie nie będzie specjalnego rozróżnienia dla poszczególnych ras ludzkich.
Uważam że w okolicy połowy ubiegłego wieku coś poszło bardzo nie tak w stanach zjednoczonych. Ktoś pod przykrywką pomocy rasie wychodzącej wciąż mentalnie z niewolnictwa postanowił pomóc w bardzo pokraczny sposób i przecholował w drugą stronę.
O ile nie da się ukryć że bardzo wielu czarnoskórych bardzo dobrze poradziło sobie ze zmianą i teraz są normalni, o tyle wielu zaczęło polegać na pomocy z zewnątrz i przestało walczyć o samych siebie.