Liczba wyświetleń: 878
W rocznicę pogromu kieleckiego Andrzej Duda nie tylko uczcił pamięć ofiar, ale również stwierdził, że w Polsce nie ma miejsca na rasizm i antysemityzm.[S]
„To byli obywatele Rzeczypospolitej, którzy często cudem przeżyli gehennę Holokaustu, tracąc na własnych oczach swoich bliskich. Jestem tutaj, żeby pokazać, że wolna Polska szanuje swoich obywateli – niezależnie od języka czy wyznania. Nie ma miejsca na rasizm, antysemityzm. Takie zachowania muszą być w Polsce napiętnowane” – powiedział prezydent. Złożył również wiązankę kwiatów na cmentarzu żydowskim na kieleckim Pakoszu oraz przed kamienicą przy ul. Planty 7, gdzie 4 lipca 1946 r. zostało zamordowanych 37 Żydów.[S]
Również wicepremier Piotr Gliński podkreślał, że w Kielcach doszło do przerażającej swoją brutalnością zbrodni na ludziach, którzy cudem uratowali swoje życie z Holokaustu. Mówił, że nie ma żadnego usprawiedliwienia dla Polaków, którzy mordowali Żydów i rabowali ich dobytek. Zaznaczał, że po tragedii II wojny światowej w Polsce nie ma miejsca na nienawiść do Żydów.[S]
Nie mogło jednak zabraknąć akcentów antykomunistycznych. Według wicepremiera to „obca, narzucona siłą władza, władza komunistyczna, nie Polska, odpowiada przede wszystkim za te tragedię”, a „pogrom czy prowokacja kielecka niewątpliwe służyły komunistom do skompromitowania Polaków w oczach opinii Zachodu”. Gliński argumentował, że suwerenne państwo polskie „nigdy nie prowadziły polityki fizycznego wyniszczania i unicestwiania innych narodów, mniejszości narodowych, w tym żydowskiej”. Niewątpliwie Polska planowej eksterminacji Żydów nie prowadziła. Jednak sugestie Glińskiego, jakoby antysemityzm, pogromy i agresja wobec „obcych” pojawiły się dopiero w Polsce Ludowej, a w II Rzeczypospolitej mniejszościom żyło się wspaniale, to – najdelikatniej mówiąc – przemilczenie i manipulowanie faktami.[S]
Niewiele lepiej wypadła diagnoza obecnej sytuacji w Polsce. „Polacy szanują inne narody i mniejszości narodowe. A polskie państwo świadomie walczy z wszelkimi przejawami rasizmu, ksenofobii i ekstremizmu ideologicznego. Polski patriotyzm jest patriotyzmem obejmującym wszystkich polskich obywateli – niezależnie od ich wyznania i pochodzenia. Wszystkich tych, którzy kochają naszą kulturową tożsamość i bronią polskiego interesu narodowego” – przemawiał Piotr Gliński.[S]
Przy okazji siedemdziesiątej rocznicy pogromu kieleckiego, polecamy rozmowę, jaką swojego czasu przeprowadził Wojciech Cejrowski. Gościem Krzysztof Kąkolewski – historyk, autor książek, a także świadek pogromu kieleckiego właśnie.[SI]
Co mówił wówczas Kąkolewski w programie WC Kwadrans?[SI]
„To była akcja militarno-policyjna. Rodzaj takiej ekspedycji wojskowo-policyjnej, jakie były stosowane wobec Ukraińców. Wykonanie, przygotowanie, propaganda – wszystko przygotowane przez oddziały NKWD i UB. (…) Przemoc sięgała wszędzie – ulice Kielc były dosłownie kontrolowane. (…) Brało w tym udział wiele jednostek. Jak z historii wojen – taka pacyfikacja; dwie kompanie KBW, oddział wojska, szkoła milicyjna, szkoła UB… Można długo wymieniać. (…) Żołnierze nie mordowali Żydów z nienawiści, tylko mieli rozkaz pacyfikacji – tak jak pacyfikowali wioski ukraińskie…”[SI]
„Kiedy Żydzi zaczęli przyjeżdżać do Polski, częściowo ci, którzy uciekli przed hitlerowcami, to byli koszarowani w jednym budynku. Stworzono takie małe getto, to jest ul. Planty w Kielcach. Były dwie klatki – jedna, w której mieszkali funkcjonariusze PPR i UB – Żydzi, a w drugiej wierzący Żydzi, którzy wybierali się do Izraela i Palestyny. Pogrom został zorganizowany bardzo wybiórczo – uderzono na tę klatkę, gdzie byli ci Żydzi, którzy sposobili się do wyjazdu z Polski. Motywem uderzających był w dużej mierze rabunek” – tłumaczył.[SI]
Jak dodawał, w czasach komunizmu nie można było mówić o tej sprawie. „Była obawa, że znajdzie się ktoś, kto zacznie to badać. Ani jedna osoba, która zamordowała Żyda na Plantach, nie została postawiona przed sądem i skazana. Wszyscy, którzy zostali skazani na śmierć w procesie kieleckim, nie tknęli żadnego Żyda na Plantach. Żaden winny zbrodni nie został do dziś osądzony. Możliwe, że żyją i są wśród nas. (…) To był bardzo zły dzień – 4 lipca – dla Rosjan. Rozpoczynało się postępowanie dowodowe w sprawie Katynia; w Norymberdze. Pogrom w Kielcach miał szalenie odciągnąć uwagę. W dodatku to święto amerykańskie.”[SI]
Źródła: Strajk.eu [S], Stefczyk.info [SI] Kompilacja 2 wiadomości: WolneMedia.net
Oficjalnie zbrodnia była „spontanicznymi rozruchami” – mam tylko 3 proste pytania:
1. Jak to możliwe, że spontaniczne rozruchy trwały przez kilka godzin – w sąsiedztwie siedzib UB, KBW, milicji.
2. Jak to możliwe, że w Kielcach liczących po wojnie nie więcej, niż 40-50tys. mieszkańców, 20 tysięcy brało udział w rozruchach? Wg niektórych źródeł przy ul. Planty było wówczas kilka tys. osób – gdzie te osoby miałyby się pomieścić?
3. Jak to możliwe, że ludność cywilna strzelała do żydów z broni palnej, podczas gdy za posiadanie broni groziła wówczas kara śmierci?
I jeszcze pytania bonusowe: skoro z notatek szefa NKWD na Kielce wynika, że wśród zabitych było 32 osoby wyznania mojżeszowego, a 2-innego, to twierdzi się, że zabito 34 żydów?
Dlaczego funkcjonariusze UB/milicji zabronili wejścia przedstawicielom kościoła katolickiego na teren „spontanicznych rozruchów”?
Czy warto wspominać o tym, że zbrodnia posłużyła komunistom jako pretekst do czystek w środowisku patriotów polskich?
Jak dla mnie z poniedziałkowego wystąpienia idzie w świat przekaz: zwykli Polacy, to czyści antysemici, a pomagała im jeszcze władza, milicja i służby specjalne…
Przeciętny przerabiacz chleba w USA nie zrozumie polskiej historii powojennej.