Liczba wyświetleń: 891
Niemal równo 40 lat po największe katastrofie jądrowej w historii Stanów Zjednoczonych, elektrownia atomowa Three Mile Island, która wtedy uległa wypadkowi zostanie wyłączona z eksploatacji.
Do niebezpiecznego wypadku doszło 28 marca 1979 w elektrowni jądrowej Three Mile Island, w jego wyniku stopieniu uległo niemal 50% rdzeń reaktora. Nie doszło jednak do tak rozległej awarii jak w Czarnobylu czy w Fukushimie. Pomimo tego, że doszło jedynie do skażenia pomieszczeń wewnątrz zakładu, incydent bardzo mocno wpłynął na przemysł jądrowy USA. Od 1979 do 2012 roku w kraju tym nie wydano żadnej nowej licencji na budowę elektrowni jądrowej!
Incydent w Three Mile Island rzutował na całą branżę i to pomimo tego, że elektrownia pracowała ponad 40 lat w sposób całkiem udany. Jej zamknięcie też nie odbywa się z przyczyn technicznych ale ekonomicznych. Głównie z powodu przestarzałego sprzętu i braku funduszy na jego modernizację przez operatora elektrowni jądrowej.
Wyłączanie zakładu rozpoczęło się 20 września, kiedy pierwszy blok przestał dostarczać energię dla stanu Pensylwania. Na początku przyszłego roku z 725 osób pracujących w zakładzie obecnie, pozostanie już tylko 50. Ludzie będą tam pracowali aż do 2060 roku, kiedy spodziewane jest zakończenie procesu unieszkodliwiania odpadów promieniotwórczych i demontaż wszystkich systemów.
Źródło: ZmianyNaZiemi.pl
Fajnie by było mieć taką fuchę i dajmy na to w wieku 40 lat dostać tam robotę aż do 2060 roku…