Liczba wyświetleń: 2007
Minister rozwoju Jadwiga Emilewicz miała spotkać się w ubiegły czwartek z amerykańskim sekretarzem handlu, Wilburem Rossem. Przedstawiciel amerykańskich władz miał wyrazić zaniepokojenie wprowadzeniem w naszym kraju podatku cukrowego, mającego wpływać negatywnie na interesy amerykańskich koncernów wytwarzających napoje słodzące.
Rząd Mateusza Morawieckiego przeforsował w ubiegłym tygodniu w Sejmie nowy podatek. Tak zwany podatek cukrowy według wstępnych założeń ma więc wejść w życie od 1 lipca, o ile wcześniej zostanie zaakceptowany przez Senat i głowę państwa. Wprowadza on opłatę stałą w wysokości 50 gr za litr napoju z dodatkiem cukru lub substancji słodzącej, a także 10 gr za litr napoju z dodatkiem substancji aktywnej. Opłata zmienna to z kolei 5 gr za każdy gram cukru powyżej 5 gram/100 ml w przeliczeniu na litr napoju.
Nowa danina jest krytykowana od wielu miesięcy przez producentów słodkich napojów. Od dłuższego czasu przeciwko niej lobbuje między innymi polski oddział Coca-Coli. Amerykański gigant twierdzi, że opłata jest zdecydowanie zbyt wysoka, a ponadto domaga się wprowadzenia vacation legis przynajmniej na najbliższe dwa lata. Coca-Cola nie chce też opodatkowania kofeiny.
Bronić interesów amerykańskich koncernów pokroju Coca-Coli czy Pepsi przyjechał wspomniany Ross. Ambasada Stanów Zjednoczonych w Polsce poinformowała, że rozmawiał on z Emilewicz na temat wspólnych interesów gospodarczych oraz udziału naszego kraju w grupie G20. Według informacji mediów amerykański sekretarz handlu wyraził zaniepokojenie podatkiem cukrowym.
Na podstawie: BusinessInsider.com.pl
Źródło: Autonom.pl
hahaha nie będzie podatku cukrowego, nadal będzie można tanio pić cukier z wodą!!
Poczekamy i zobaczymy kto w Polsce tak naprawdę rządzi. Stawiam na Coca- colę
Tak wlasnie amerykanie bronia swoich interesow. W Irlandii gdzie mieszkam taki podatek istnieje – w najpopularniejszym fastfoodzie do 0.5l coca-coli doplaca sie osobno 20 eurocentow podatku nabijanego osobno na kase. W sklepach podatek wliczony jest juz w zakup. Mozna? Pewnie ze mozna
Można jeszcze podatek od soli, czekolady, ziemniaków, pomidorów, ziół leczniczych, szczoteczek do zębów, patyczków do uszu, słomek do picia, opon gumowych i czego tam sobie pazerne żądzy wymyślą. Już grono nauko-ekologo-lekarzo-idiotów przygotuje odpowiednią retorykę reklamową, aby gawiedź zrozumiała, że podatek jest dla ich dobra. W krajach socjalistycznych przyjmuje się retorykę „dobra i ochrony głupich ludzi” którzy sami nie wiedzą co zdrowe i żrą gorzej jak zwierzęta i trzeba im ograniczać. Ja dziwię się że wykształceni ludzie nie mają w sobie nawet tej odrobiny honoru aby czuć się urażeni takim traktowaniem. Jedynie myślą „dokopać koncernom”. Coca-Cola zastosuje aspartam zamiast cukru i to dopiero będzie szkodliwe.
Według WHO dzienne zapotrzebowanie na cukier to ok 60g. Niektórzy lekarze uważają że dzienne zapotrzebowanie na cukier w organizmie wynosi jeszcze mniej i potrzebujemy ok 35 gram.2 litrową butelka coca-coli to ok 210gram cukru!!! Zbyt duże spożycie cukru poza otyłością powoduje cukrzycę, problemy z krążeniem, sercem oraz niektóre rodzaje raka. Leczenie tych chorób kosztuje miliardy złotych rocznie. Koncernami bym się nie martwił bo swoje i tak zarobią a jeśli ograniczy to spożycie cukru i zachorowalność na w/w choroby o 1% to i tak należy się cieszyć. W Polsce ok 3 mln ludzi choruje na cukrzycę. Ustawa dotyczy również słodzików.
Czyli szanowny Kolega Waldo uważa, że jest głupi i trzeba mu zakazać (lub ograniczyć), czy że ludzie są głupi i trzeba im zakazać? A może i to i to?
A czy może orientowałeś się ile osób umiera z powodu chorób wynikających ze stosowania sztucznych barwników, Konserwantów, dodatków do żywności i innego świństwa. A może z powodu oleju palmowego? a może z powodu picia kawy? Asortyment trucizn dodawanych do jedzenie jest olbrzymi. Ale wybrano sobie jednego wroga medialnego aby go tępić i uznać go głównym wrogiem olbrzymiej ilości chorób.
Mi za to nie odpowiada, że ktoś uważa, że wie lepiej co kto powinien jeść. Naprawdę nie uważam WHO za jakikolwiek autorytet w dziedzinie żywienia i że jakieś państwo ma mi dyktować co mam jeść. Owszem w okresie dzieciństwa kiedy człowiek się kształtuje, to trzeba wyraźnie wpajać pewne wartości, ale gdy już jest dorosły, to sam decyduje co je, gdzie je i kiedy je.
Większość ludzi w Polsce/Europie nie zdaje sobie nawet sprawy w jakim niewolniczym systemie żyje, ponieważ od dziecka się im wpaja, że to jedyny słuszny system, choć ma swoje wady, ale mimo to najlepszy. I im więcej się zakaże i nakaże, tym system będzie lepszy.
Ale sami u siebie wprowadzili podatek od cukru….