Liczba wyświetleń: 121
Jak już człowiek wyląduje na podbitej ziemi Indian, uderza niemal na każdym kroku seria komunikatów przypominających, że tam wszystko jest bezkonkurencyjne. Obowiązujące mniemanie pełni rolę dopingu dla mieszkańców lokalnych, a rodzić ma pokorę i może zazdrość wśród przybyszów.
Zgodnie z panującą maksymą prezydent Donald Trump ogłosił światu i poddanym swoim, że Amerykanie właśnie mogą już zdradzić fakt posiadania wyjątkowego, trzymanego dotąd w największej tajemnicy osiągnięcia – władzy nad czasem i przestrzenią. Podkreślił przy tym z przekonaniem, że nikt inny tego osiągnięcia nie ma. Relatywizm wiecznie żywy. Dzięki nowej technologii Amerykanie zdobyli podobno możliwość manipulowania czasem i przestrzenią. Dotychczas pojęcia te uchodziły za względne.
Na potrzeby własnej orientacji, człowiek je określił jednostkami takimi jak sekunda, czy metr sześcienny. Rozpisały się więc największe dzienniki i tygodniki w Wielkim Tygodniu o niewidocznym zwycięstwie Białego Domu.
W naszej kulturze teoria bez dowodu nie ma mocy obowiązującej. Czy głoszone przez autorytet politycznego stanowiska twierdzenie będzie oznaczać, że cofniemy historię o 1000 lat, by zobaczyć wielki obszar Izraela i skurczoną Rosję? Skoro technologie służą przede wszystkim polityce, wszystkiego można się po tym spodziewać.
Najlepsze jednak po dawce najbardziej sensacyjnych nowin pozostają ludzkie komentarze. Przytoczę zatem ich garść:
– „Rewelacją jest to, że cokolwiek kupujesz, widzisz napis »Made in China«”;
– „Potrafią naginać czas i przestrzeń, a nie radzą sobie z 37 trylionami dolarów zadłużenia, które ciąży na Amerykanach”;
– „Nie mam pewności czy potrafią naginać czas i przestrzeń, ale wiem na pewno, że naginają prawdę”;
– „Naginają czas i przestrzeń, a nie są w stanie pokonać najbiedniejszego państwa na świecie — Jemenu”;
– „Amerykanie właśnie realizują to, naginanie cofając Amerykanów do epoki kamienia łupanego”;
– „Skoro tacy dobrzy, to dlaczego dostają tęgie lanie od Rosjan na Ukrainie?”;
– „Pewnie z tego powodu zniknął z radarów malezyjski samolot o numerze lotu 317”;
– „No to niech nas teraz cofną do czasu kiedy żyliśmy przed najazdem plemienia judeo-chrześcijaństwa”;
– „Naginają czasoprzestrzeń, a nie dają rady Huti, a wcześniej Afgańczykom”;
– „Alkohol od dawna i bez tajemnic nagina czas i przestrzeń”.
Apologetą sensacji jest Michael Kratsios z Biura Nauki i Technologii Białego Domu. Zapewnia on, że osiągnięcie zagwarantuje dynamikę osiągnięcia głoszonej przez prezydenta „złotej epoki”…
Opracowanie: Jola
Na podstawie: ABC3340.com
Źródło: WolneMedia.net
Brzmi tak niedorzecznie, że to może być prawda. Nie ma się z czego śmiać, bo to wiele by wyjaśniało, głównie błyskawiczny rozwój telekomunikacji.
W latach 1980. takie rzeczy jak smartwatche, telefony komórkowe, rozmowy wideo na żywo, etc. były kwestią science fiction. Pamiętajmy o przeciekach dotyczących eksperymentu filadelfijskiego i od Andrewa Basiago. W magazynie „UFO” (pisze z pamięci) opublikowano kiedyś relację świadka, który twierdził, że w jego mieszkaniu otwarła się ściana, jakby gwiezdne wrota, z której wyszli żołnierze wyglądający jak ludzie i go zabrali.
Niewykluczone, że „kradną” z przyszłości urządzenia techniczne i patentują w naszych czasach (a niektóre mogą pozostać tajne) dbając o biznes (żeby od razu nie wprowadzić na rynek najnowszego modelu, ale zarobić na ciągłych zaplanowanych „innowacjach”).
Niebezpiecznie jest się tym chwalić – pamiętam o przepowiedni znanego jasnowidza, który mówił, że podczas III wojny światowej Chińczycy niespodziewanie zaatakują Niemców na terenie Niemiec (w ciągu jednej nocy). Teleportacja by to wyjaśniała, bo podróż samolotami zwróciłaby uwagę i trwała dłużej.
Trump ma dostęp do tajemnic państwowych i jest chwalipiętą, więc może mówić prawdę.