Liczba wyświetleń: 1102
Przez długi czas broń nuklearną planowano stosować w celach pokojowych. W ZSRR wysadzać w powietrze lubiano ot tak, z miłości do nauki: sprawdzono, czy można w taki sposób dostać się do złóż ropy, czy jak w przypadku poligonu koło Semipalatyńska tworzono ogromne jeziora.
Seria wybuchów atomowych w tamtym czasie całkowicie nie spełniła oczekiwań, co za każdym razem prowadziło do katastrofy przemysłowej o lokalnym zasięgu.
Zresztą eksperymenty z bronią jądrową przeprowadzano nie tylko w ZSRR. 9 lipca 1960 roku Amerykanie wystrzelili bombę atomową na rakiecie nośnej. 8 sekund później ważąca 1,5 megatony bomba została zdetonowała na wysokości 400 kilometrów.
Uczeni nie wzięli pod uwagę praktycznie całkowitego braku powietrza w wyższych warstwach atmosfery. Efekt, którego nikt nie oczekiwał, nie kazał na siebie długo czekać: impuls elektromagnetyczny okazał się niewiarygodnie potężny. Pod jego wpływem stanęły wszystkie urządzenie elektroniczne na Hawajach, a do wysp było całych 1500 kilometrów.
Amerykanie potrzebowali jeszcze około 20 wybuchów, żeby uświadomić sobie całe niebezpieczeństwo tego rodzaju eksperymentów w stosunkowo małej odległości od zaludnionych miejsc.
Testy w Związku Radzieckim trwały dłużej, ich konsekwencje odczuwane są do tej pory. Wspomniane już jezioro Szagan na przykład istnieje do dziś — radioaktywne i nienadające się do eksploatacji.
Źródło: pl.SputnikNews.com
Niebezpieczeństwo nie było w impulsie elektromagnetycznym. Przy bombie wodorowej temperatura jest tak wysoka, że zaczynają zachodzić zjawiska ezoteryczne. W sfotografowanym wybuchu zauważono portal do innego wymiaru. Stwierdzono że to niebezpieczne i zaniechano prób z bronią wodorową.
Tak to jest, kiedy komentarze piszą osoby niemające bladego pojęcia o temacie własnej wypowiedzi! Lepiej by było mariusz, abyś się powstrzymał od jakichkolwiek w tej kwestii uwag.
Takie jest moje zdanie.
DuDuS