Liczba wyświetleń: 840
Z Zachodniej Europy dobiegają do nas zaskakujące informacje. Poniedziałek jest pierwszym dniem, w którym Katalonia powinna funkcjonować jako niezależne państwo. Jednak jego prezydent, Carles Puigdemont, obawiając się aresztu, postanowił uciec z kraju. Wraz ze swoimi współpracownikami wyemigrował do Belgii, gdzie wynajął prawnika i będzie starał się o azyl polityczny.
Cała ta walka o niepodległość Katalonii wygląda wprost komicznie. Wszystko wyglądało jedynie na dziwną grę polityczną, której nie potrafimy na dzień dzisiejszy zrozumieć. To mieszkańcy tego autonomicznego regionu w północno-wschodniej Hiszpanii prowadzili walkę z policją federalną broniąc katalońskich polityków i oddając głosy podczas referendum, narażając się na poważne konsekwencje. Teraz rząd regionalny postanowił odpłacić się, wystosowując pod silną presją niejednoznaczny komunikat o długo oczekiwanej secesji i emigrując do innego kraju w poszukiwaniu azylu. W pierwszym dniu funkcjonowania nowego nielegalnego państwa tylko jeden polityk faktycznie przyszedł do pracy.
W piątek Hiszpania uruchomiła Artykuł 155 Konstytucji i oficjalnie zawiesiła autonomię Katalonii oraz rozwiązała tamtejszy rząd. To oznacza, że Carles Puigdemont nie sprawuje już tam realnej władzy. Madryt powołał swoich ludzi, którzy będą teraz zarządzać regionem.
Z drugiej strony należy przyznać, że Puigdemont nie miał innego wyjścia jak uciec z nadzieją, iż będzie mógł kontynuować swoją walkę za granicą – jeśli faktycznie ma taki zamiar. Hiszpański Prokurator Generalny Jose Manuel Maza ogłosił dziś, że Puigdemont, teraz już jako były prezydent Katalonii, wraz z jego współpracownikami będą ścigani za złamanie prawa – rebelię, bunt i nadużycie środków publicznych. Oskarżenia zostały wystosowane łącznie wobec 20 osób. Za samą rebelię w Hiszpanii grozi do 30 lat więzienia.
Część polityków z Puigdemontem na czele przebywa od poniedziałku w Belgii, gdzie mają złożyć wniosek o azyl polityczny, a jutro należy spodziewać się jakiegoś oświadczenia. Pozostali urzędnicy, którzy pracowali na rzecz niepodległości pozostali w Katalonii i ogłosili, że będą lojalni wobec Madrytu. Również lokalna policja po utracie przywództwa zaczęła współpracować.
Takie zakończenie sprawy katalońskiej było oczywiście do przewidzenia. Jednak demokracja i rządy prawa, jak ostrzegał premier Hiszpanii Mariano Rajoy, mogły zostać przywrócone siłą. Można więc powiedzieć, że wszystko skończyło się dobrze i udało się uniknąć niepotrzebnego rozlewu krwi. Natomiast były prezydent Carles Puigdemont może przez jakiś czas przebywać na emigracji a jeśli nie wróci do kraju, Hiszpania może wystosować europejski nakaz aresztowania.
Autorstwo: John Moll
Na podstawie: Eldiario.es
Źródło: ZmianyNaZiemi.pl
Sytuacja dokładnie jak w „dylemacie więźnia” z teorii gier.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Dylemat_wi%C4%99%C5%BAnia
Duża grupa ludzi jest w stanie przeforsować swoje racje, ale ponieważ w żaden sposób nie potrafią się porozumieć i zorganizować, bojąc się że inni się wyłamią, oni sami rezygnują z walki. Wyłania się bardzo ważny wniosek o którym wspominałem!!! Garstka ludzi w ten sposób może rządzić milionami i zmusić ich do działania takiego jakie chce ta garstka osób. Na tym polega władza centralna, która jest dyktaturą i ta dyktatura jest w każdym kraju na świecie. Jedyną metodą walki z nią jest likwidacja władzy centralnej i podzielenie każdego kraju na kilka tysięcy niezależnych samorządów lokalnych, które współpracowałyby ze sobą tak samo jak tysiące przedsiębiorstw współpracuje ze sobą bez planowania centralnego gospodarki jakie było w Polsce w okresie 1945 – 1989. Władza centralna wydaje sporo pieniędzy na propagandę w szkolnictwie żeby uzasadnić potrzebę jej istnienia i dzięki temu że ludzie wierzą w tą propagandę a ona istnieje nadal i ta dyktatura dręczy ludzi. Tym zboczeńcom, którzy dorwali się do władzy chodzi tylko o to żeby społeczeństwo w ogóle się nie rozwinęło a ani mogli z nim robic wszystko co chcą. Nawet na wydziałach filozofii i socjologii uniwersytetów wykładowcy boją się dyskutowac o tym, bo mogą stracić pracę.