Liczba wyświetleń: 628
Astrobiolodzy zajmują się poszukiwaniem planet z mikroklimatem umożliwiającym rozwój organizmów. Niedawno poszukiwacze planet bliźniaczych do Ziemi, znaleźli 3 planety poza galaktyką Mleczną Drogą.
Niedawno opublikowane badania w magazynie Astrobiology informują o planecie większej od Ziemi o 40%. Znajduje się ona poza naszą galaktyką i co intrygujące jest jedną z pięciu planet krążącą wokół gwiazdy, która jest znacznie mniejsza od naszego słońca. Co więcej, gwiazda nie daje takiej energii, dlatego zapewne temperatura na powierzchni planety o której mowa jest znacznie niższa. Pomimo tego, badacze potwierdzają że możliwe jest podtrzymywanie na planecie życia.
Atmosfera planety pozwala na utrzymywanie się między innymi wody w stanie ciekłym. Co jest dla naukowców bardzo obiecującą informacją. Z badań uzyskanych na podstawie symulacji komputerowych wynika, że atmosfera planety jest znacznie gęstsza od ziemskiej. Warto zaznaczyć jednak, że nie ma niej tlenu, astrobiolodzy nie wykluczają jednak możliwości utworzenia się go w dłuższej perspektywie czasu. Dla planety podstawową przeszkodą w rozwoju mikroorganizmów jest odległość od gwiazdy. Jest ona zbyt duża i nie pozwala na tworzenie się odpowiedniej ilości dwutlenku węgla.
Kepler 62f został odkryty przez Kepler Space Observatory, a dalsze badania prowadził Uniwerystet Kalifornii w Los Angeles. Grono naukowców z tej uczelni odpowiada za symulację i wstępne badania nad planetą. Obecnie astronomowie starają się szukać planet, które mogłyby być dla organizmów obecnie nam znanych, atrakcyjne. Dlatego tak dużo uwagi poświęcono tej planecie.
Autorstwo: Victor Orwellsky
Na podstawie: IFLScience.com
Źródło: Orwellsky.blogspot.com
Dowód? Wszystko zawarte w powyższym artykule to interpretacje i spekulacje.
„Warto zaznaczyć jednak, że nie ma niej tlenu, astrobiolodzy nie wykluczają jednak możliwości utworzenia się go w dłuższej perspektywie czasu.”
??? Na jakiej podstawie „wykluczają” ???
„(…)znaleźli 3 planety poza galaktyką Mleczną Drogą.”
„Poza galaktyką MD” – to są dziesiątki tysięcy lat świetlnych. Ci ludzie nie są nawet w stanie zobaczyć tych planet, które „wykrywają” jako „systematyczne zmiany jasności gwiazdy”, wokół której ww. planety krążą.
Z tego względu nie może być mowy o „dowodach” – najwyżej o „wierze w…” – tutaj, o „wierze w istnienie trzech planet zdolnych do podtrzymania życia”.
życie nie ogranicza się tylko do form opartych na białku czy CO2. Skoro to naukowcy to powinni to wiedzieć.
ależ, Lajcik, to że nie masz pomysłu na jakiej podstawie coś nauka twierdzi albo jakimi metodami wie choć nie zobaczyła, nie znaczy wcale, że jest to niemożliwe.
a różnica między tym, w co wierzą naukowcy, a wiarą religijną jest zasadnicza. wierzą w przedmioty, które mają zmierzone właściwości i podlegają udokumentowanym zjawiskom. dlatego jeśli naukowcy o czymś mówią to zawsze na jakiejś podstawie. a to chyba jest różnica?
emi, naukowcy o tym wiedzą i często o tym mówią na wstępie, ale dodają też, że nie znamy innego życia, dlatego nie wiemy czego mielibyśmy szukać. więc zaczynamy od życia takiego, jakie znamy, i szukamy jemu dogodnych warunków. i dopiero wtedy mówi się o tych poszukiwaniach… .. .
@realista
„dlatego jeśli naukowcy o czymś mówią to zawsze na jakiejś podstawie”
obstawiam, że to jest cecha wszystkich ludzi. Niestety. Jeżeli człowiek ma podstawę do jakiegokolwiek twierdzenia inną, niż chęć łączenia przyczynowo skutkowych zależności w satysfakcjonującą całość, to obstawiam (znowu), że będzie to jakaś niezwiązana z danym tematem korzyść. Przykład: Mało lubiana przez lokalną młodzież „Pani z pod warzywniaka” każdego dnia dzieli się z napotkanymi koleżankami, mniej lub bardziej sprawdzonymi informacjami dot. np. lokalnej młodzieży. i teraz:
1. Informacja nie musi być sprawdzona, ani pewna – nie taka jest potrzeba „Pani”.
2. Informacja (w przypadku nieprawdziwej) może być bardzo krzywdząca dla osoby pomówionej.
3. pkt 1 i 2 nie mają dla „Pani” znaczenia, ponieważ realizowała ona inne potrzeby, jak np. poczucie kontroli, afiliacji z otoczeniem (to ona ma najlepsze info, to do niej koleżanki przychodzą posłuchać) i może wiele innych.
Z pewnością znalazła by ważniejsze rzeczy, którymi warto się zająć, JEDNAK kto dziś nie przechodzi trudnych dysonansów? Wszyscyśmy zagubieni. Więc czyni tak, niczym spadający z ósmego piętra człowiek, który skupia uwagę na rozwiązanym sznurowadle, aby zachować poczucie kontroli.
Zbiegiem okoliczności, nasza elita, nasze mózgi nr1, naukowcy nasi ludzcy (…) podlegają tym samym zależnościom. Wzór jest ten sam. Różnica polega na tym, że naukowiec (inaczej postrzegany zarówno przez społ. jak i samego siebie) posiada inne zestawy potrzeb. W miejsce potrzeby afiliowania z lokalnym środowiskiem, on woli poczucia, które dają mu pieniądze, czy też coś, co wpłynie na jego pozycję w środowisku naukowym.
W gruncie rzeczy, to ile ludzi – tyle potrzeb. Dlatego mam do ciała naukowego tylko niewiele więcej zaufania niżeli do „Pani z warzywniaka”. Z mojej perspektywy łatwiej przewidzieć intrygę „z podwórka”, jednak wiem, że na każdym poziomie tworzy się je tak samo łatwo.