Liczba wyświetleń: 749
Chciał dokonać cudu, skończył ze zmasakrowanymi pośladkami. “Prorokowi” z Chrześcijańskiego Kościoła Syjonu nie udało się poskramianie lwów.
Alec Ndiwane, świecki aktywista Chrześcijańskiego Kościoła Syjonu obdarzony przez współwyznawców tytułem proroka, zamierzał dokonać cudu w Parku Narodowym Krugera w RPA. Jego plan był ambitny – Ndiwane zamierzał na oczach wiernych swojej wspólnoty sprowokować pasące się lwy i wyjść z tego cały i zdrowy, tym samym udowadniając, że Bóg i jego wysłannicy (do których oczywiście się zaliczył) mają władzę nad naturą.
Zaczęło się ciekawie. Jak relacjonowali świadkowie zdarzenia, “prorok” wprowadził się w trans i zaczął przemawiać nieznanymi językami. Potem ruszył w kierunku grupy lwów zjadających antylopę. Momentalnie wywołał ich zainteresowanie… dalej jednak nic już nie poszło zgodnie z planem. Lwy zaatakowały niedoszłego cudotwórcę, który musiał ratować się ucieczką do samochodu. Zanim tam wsiadł, jedno ze zwierząt dotkliwie zraniło go w pośladki. Mogło być jeszcze gorzej, gdyby lwów nie odstraszono strzałami w powietrze. Alec Ndiwane trafił do szpitala, gdzie udzielono mu pomocy.
“Sądziłem, że Bóg chce, bym był jego narzędziem i pokazał jego panowanie nad zwierzętami” – powiedział zdumionym wyznawcom. “Okazało się jednak, że nie dano nam kontroli nad wszystkimi stworzeniami na ziemi.”
Chrześcijański Kościół Syjonu to protestancki związek wyznaniowy założony w 1910 r. przez szkockich misjonarzy. Jego nauczanie czerpie jednak również z teologii katolickiej oraz z rdzennych wierzeń afrykańskich. Liczy 5 mln wyznawców.
Autorstwo: AR
Źródło: Strajk.eu