Liczba wyświetleń: 856
Często nie zdajemy sobie sprawy z tego jak bardzo zależni jesteśmy od zachowania Słońca. Wydaje nam się, że jego emisje będą ewentualnie czymś spektakularnym o ile wystąpią zawsze oczekiwane zorze polarne. Nikt nie brał jednak dotychczas pod uwagę, że pojedyncza wielka emisja słoneczna może mieć potencjał odpowiedni nawet do zniszczenia całego życia na Ziemi.
Astrofizycy z duńskiego Uniwersytetu w Aarhus, są pewni, że w przyszłości może nastąpić tak silny rozbłysk słoneczny, którego konsekwencją mogłoby być nawet niemal całkowite zniszczenie życia na Ziemi. Jakkolwiek rozbłyski na Słońcu są czymś normalnym, to hiper-rozbłysk, o którym mowa to coś o zupełnie innym ciężarze gatunkowym.
Mowa o zjawisku silniejszym niż największy znany ziemskiej nauce rozbłysk z jesieni 1859, zwany wydarzeniem Carringtońskim, od nazwiska brytyjskiego astrofizyka który go zaobserwował. Jego skutkiem była potężna burza magnetyczna i gigantyczne zakłócenia raczkującej technologii telegraficznej. Wielu operatorów telegrafów zostało wtedy porażonych na skutek indukcji magnetycznej wyzwolonej przez napierające na naszą magnetosferę naładowane cząstki elementarne.
Jak wynika z obserwacji wielu gwiazd podobnych do Słońca, prawdopodobieństwo super-rozbłysku o potencjalnie niszczącym charakterze jest całkiem spore. Coś takiego mogłoby się okazać miażdżącym ciosem dla całej flory i fauny z nami włącznie. Mowa o sytuacji w której mamy do czynienia z zupełną degradacją warstwy ozonowej skutkującą wystawienie na oddziaływanie promieniowania ultrafioletowego. Skutkiem tego musiałyby być powszechne nowotwory.
Obserwacje dokonywane za pomocą kosmicznych teleskopów wskazują na to, że natura zwykłych rozbłysków i tych monstrualnych, jest dokładnie taka sama. Różnica jest tylko w skali. Należy to traktować jako poważne ostrzeżenie dla nas. W ciągu ostatnich dwóch tysięcy lat wiemy o przynajmniej dwóch okresach wielkiej aktywności słonecznej, nikt jednak nie wie kiedy nastąpi kolejny.
Źródło: ZmianyNaZiemi.pl
Jak zwykle sianie paniki, te obliczenia które brano pod uwagę są dla gwiazd wysokich klas jasności i relatywnie krótkiego życia, jak A czy B.
Gwiazda klasy G, którą jest Sol, nie jest w stanie wytworzyć tak silnej burzy magnetycznej w obecnym okresie życia – i nie będzie jeszcze z miliard lat, ale wtedy już i tak będzie za gorąco na życie w obecnym stanie.
Jedyne co mogłoby do tego doprowadzić to zachwianie jej własnej równowagi magnetycznej, np. przez jakiś sąsiedni obiekt o silnej grawitacji albo supernowe, ale w obydwu przypadkach okolica naszego układu jest dość spokojna i stabilna.
Większym zagrożeniem są promienie gamma które mogą uderzyć z odległości kilku tysięcy lat świetlnych i nie sposób ich przewidzieć, i ewentualnie wiatr słoneczny u granic osłony magnetycznej całej galaktyki (ziemia ma odchylenia północne i południowe od centrum pasa oriona w okresach trwających ok. 62 milionów lat, i jak pokazują statystyki co taki okres średnio zdarzały się wielkie wymierania gatunków, możliwe że supergromada galaktyk Laniakea wysyła takie ilości promieniowania w przestrzeń kosmiczną, że własne tarcze magnetyczne planet na nie nie wystarczają i właśnie dochodzi do tej deterioracji genetycznej).
Oj zdało by sie Kazmirz…
1859 r. był całkiem niedawno (w skali życia Ziemi) to lepiej być przygotowanym. Kto ma oszczędności w Bitcoinach może sobie wydrukować/przepisać ciąg znaczków dla swojego portfela, by po przywróceniu elektroniki na Ziemi nic nie stracić. Jeśli wśród czytelników WM jest jeszcze ktoś, kto ma oszczedności na kontach w bankach, to pozostaje mu zamiana na kamienie szlachetne lub kruszec 🙂
Tak zwane pier-du pier-du. Byleby zamieszać, byleby zasiać panikę.
Świat jest taki, jaki myślisz, że jest. kropka.
świat ma w nosie, co myślisz… .. .
Kompletna bzdura.
Zgadzam się z @Vetinari, Słońce jest spokojną gwiazdą, przynajmniej od kilku miliardów lat.
Oczywistym dowodem jest to, że życie na Ziemi od jakiegoś miliarda lat rozwija się i wielkich wymierań w tym czasie było tylko kilka. A i te przypisuje się innym przyczynom, a nie Słońcu.
A ozon to cząsteczki trójatomowe tlenu. Powstają z powodu oddziaływania promieniowania Słońca na cząsteczki 2-atomowe tlenu znajdujące się w górnych warstwach atmosfery.
Po pierwsze nie ma takiej siły, która mogła by „zdmuchnąć” warstwę ozonową. Bo w niedługim czasie wytworzy się nowa.
Po drugie życie nie jest takie delikatne, by brak ozonu miał je zniszczyć.
Jakieś matoły pisały ten artykulik…