Liczba wyświetleń: 742
Sprywatyzowana spółka Ciepło Kaliskie redukuje zatrudnienie, a ceny usług – wbrew zapowiedziom – wzrosły. Związkowcy apelują o pomoc do władz miasta.
Jak informuje portal kaliskiej Solidarności, doszło do spotkania związkowców z dwójką wiceprezydentów Kalisza. Spotkanie było skutkiem udostępnienia związkom planu ekonomiczno-finansowego na dwa kolejne lata, zakładającego redukcję zatrudnienia w spółce o kolejne 28 etatów. „Jako związki zawodowe nie widzimy możliwości prowadzenia działalności spółki w tak okrojonym stanie kadrowym, chociażby ze względu na przestrzeganie przepisów BHP” – podkreśla Bernard Niemiec, szef Komisji Oddziałowej NSZZ Solidarność.
Wiceprezydent Piotr Kościelny deklaruje zaniepokojenie sytuacją. „Nie taki miał być efekt prywatyzacji spółki, dlatego zapewniam, że pracownicy mogą liczy na nasze pełne wsparcie. Odrzucamy propozycję koncernu Energa Wytwarzanie, aby spółka Ciepło Kaliskie utraciła osobowość prawną i by całe zarządzanie przerzucono do segmentu wytwarzania”.
Konsekwencją tego wspólnego stanowiska miasta i pracowników będzie wystąpienie do władz spółki z wnioskiem o zorganizowanie na terenie zakładu spotkania z udziałem pracowników i właścicieli. Jak podkreślają związkowcy, jeśli rozmowy nie przyniosą efektu, pozostają pikiety, manifestacje i protesty. Nie chodzi im tylko o sytuację pracowników, ale i o bezpieczeństwo energetyczne miasta: „Mieszkańcy powinni dostawać produkt najwyższej jakości, za który słono płacą. Wykupienie 90% udziałów w spółce Ciepło Kaliskie przez Energę Kogeneracja miało przynieść korzyści, m.in. te najważniejsze dla odbiorców, czyli obniżkę cen ciepła. Niestety nic z tego nie wyszło, w 2014 roku cena ciepła wzrosła aż o 10%. Dlaczego poprzednie władze miasta sprzedały majątek ciepła na tak złych warunkach – nie wiemy” – mówią związkowcy.
Źródło: Nowy Obywatel
„Jako związki zawodowe nie widzimy możliwości prowadzenia działalności spółki w tak okrojonym stanie kadrowym, chociażby ze względu na przestrzeganie przepisów BHP”
to nie chodzi o to że liczba nicnierobiących związkowców wylicza się względem zatrudnionych pracowników i w efekcie komuś zniknie ciepły fotelik?
pomijam wzrost cen bo to było do przewidzenia.
Kolejny przykład, że każda prywatyzacja (komercjalizacja) monopoli naturalnych musi się skończyć 1. podwyżką cen usług, 2. zwolnieniami, 3.obniżką płac (np. przerzuceniem części pracowników do firm zewnętrznych). Prywatny właściciel musi uzyskać „excess profit”, którego w przedsiębiorstwie municypalnym być nie musi. Monopoli naturalnych nie da się „zpluralizować”, a więc żaden „wolny rynek” tu nie zadziała (jeśli coś takiego wogóle ma rację bytu). Nie da się „zpluralizować” dostarczania ciepła w ramach jednostki administracyjnej, ani energii elektrycznej w skali kraju. Odczuli to niegdyś Paryżanie, którym w ciągu 15 lat zarzuconego potem prywatyzacyjnego szaleństwa ceny wody podskoczyły o 260%, odczuwają to mieszkańcy tych polskich miejscowości, które uszczęśliwiono taką prywatyzacją.(W WM był kiedyś artykuł na ten temat.)
A związki zawodowe – to już inna baja. Wystarczy sobie przypomnieć jaka była ich rola w latach 90. w „prywatyzacji” polskiej gospodarki.
Potwierdzam to co napisał Aaron Schwartzkopf. To zresztą podstawy ekonomii, celem prywatnego monopolisty jest maksymalizacja zysku, a przy braku konkurencji cenę można windować bardzo wysoko, jedyną granicą jest bariera popytowa.
Rozbi,
system energetyczny państwa to niepodzielna całosć. Nawet jeśli elektrownia A produkuje prąd taniej niż elektrownia B, to nie da się kupić prądu selektywnie z tańszej elektrowni A.