Liczba wyświetleń: 792
Fuzja jądrowa może w przyszłości stać się niewyczerpanym źródłem czystej bezpiecznej energii. Jednak jednym z największych problemów stojących na przeszkodzie ku jej wykorzystaniu będzie cena. Jej koszty są znacznie wyższe niż koszty wykorzystania paliw kopalnych.
Naukowcy z University of Washington (UW) zaprojektowali koncepcyjny reaktor fuzyjny, który – po przeskalowaniu go do wielkości dużej elektrowni – będzie mógł konkurować pod względem ekonomicznym z nowoczesną elektrownią węglową.
Dokładne dane na temat reaktora oraz wyliczenie jego kosztów zostaną przedstawione za tydzień podczas Fusion Energy Conference w Sankt Petersburgu. „Obecnie to najbardziej opłacalna ze wszystkich opracowanych koncepcji reaktora fuzyjnego” – mówi profesor Thomas Jarboe z UW.
Prace nad reaktorem rozpoczęły się podczas zajęć, jakie Jarboe prowadził przed dwoma laty. Gdy wykłady się zakończyły Jarboe i doktorant Derek Sutherland, który wcześniej projektował reaktory w ramach pracy na MIT, nadal rozwijali swój pomysł.
Projekt dynomaka, bo tak nazwali swój reaktor, zakłada wykorzystanie pola magnetycznego utrzymującego plazmę w miejscu na tyle długo, by doszło do reakcji termojądrowej. Reaktor pomyślano jako system w dużej mierze samopodtrzymujący się. Ma on bez przerwy podgrzewać plazmę i utrzymywać odpowiednie warunki do rozpoczęcia reakcji. Ciepło z reaktora będzie podgrzewało środek chłodzący, który z kolei ma napędzać turbinę generującą prąd elektryczny. „To bardzo elegancki projekt, gdyż środek za pomocą którego dochodzi do fuzji jest jednocześnie wykorzystywany do pozyskania energii elektrycznej” – wyjaśnia Sutherland.
Istnieje kilka różnych sposobów na wygenerowanie pola magnetycznego. Jego istnienie jest podstawowym warunkiem zajścia fuzji. Projekt z UW zakłada wykorzystanie sferomaka, czyli metody, w której większość pola magnetycznego jest generowane poprzez dostarczanie prądu do plazmy. Taka metoda pozwala na znaczne zmniejszenie rozmiarów reaktora i osiągnięcie sporych oszczędności. Dość wspomnieć, że najbardziej znany z reaktorów fuzyjnych – francuski Iter – jest znacznie większy, gdyż wykorzystuje nadprzewodzące magnesy. Jest przez to niemal 10-krotnie droższy, a może dostarczyć 5-krotnie mniej energii.
Z analiz twórców nowej architektury reaktora wynika, że może on konkurować z elektrowniami węglowymi. Biorąc pod uwagę wszystkie koszty wyliczyli, że wybudowanie opracowanego przez nich reaktora o mocy 1 gigawata kosztowałoby 2,7 miliarda dolarów. Koszty budowy nowoczesnej elektrowni węglowej o tej samej mocy to 2,8 miliarda dolarów.
Naukowcy przetestowali stworzony przez siebie niewielki prototyp pod kątem możliwości utrzymania plazmy. Potrzeba jeszcze wielu lat badań, by zwiększyć rozmiary reaktora, uzyskać plazmę o wyższej temperaturze oraz znaczącą produkcję energii.
Autor: Mariusz Błoński
Na podstawie: PhysOrg
Źródło: Kopalnia Wiedzy
przyszłe wielkie reformy globalne na pewno będą również zawierały sektor energetyczny. Przyszły globalny dobrobyt w dużej mierze pewnie będzie bazował m.in na nowych rozwiązaniach energetycznych. Razem z wielkim dobrobytem będzie również jeszcze większy rozrost grzechu
Cudze chwalicie swego (słowiańskiego) nie znacie: http://electrino.pl/Forum/viewtopic.php?t=110
cyt:
“….Niskoenergetycznych Chemicznych Reakcji Atomowych, które nie tylko są w stanie dać ludzkości bezpieczną, ekologicznie czystą energię atomową, ale co nie mniej ważne, jest to jedyny sposób równoczesnego generowania energii i takiego przetworzenia pierwiastków, które pozwoli człowiekowi otrzymać wodór i tlen na przykład z pyłu księżycowego, a to już krok do zbawienia cywilizacji bez względu na potencjalne kataklizmy kosmicznej skali. ”
“Kiedy w 1901 r. Frederick Soddy wspólnie z Ernestem Rutherfordem odkryli, że radioaktywny tor przekształca się w rad, Soddy krzyknął “Ruthetford! To jest transmutacja!”, na co Rutherford rzekł: “Na Boga, Soddy, nie nazywaj tej reakcji transmutacją, gdyż jak się nasi przełożeni dowiedzą o tym, to polecą nasze głowy”.”
“Z nastaniem “ery atomu”, naukowcy, wspierani przez polityków skierowali cały swój potencjał na poszukiwanie współczesnego “kamienia filozoficznego” w wysokoenergetycznych reakcjach jądrowych, budując coraz droższe urządzenia i przeprowadzając eksperymenty na coraz to wyższych poziomach energetycznych.
Nie przeszkodziło to jednak Glennowi T. Seaborgu, jednemu z najwybitniejszych chemików wszechczasów, odkrywcy wielu pierwiastów transuranowych, laureatowi Nagrody Nobla, dokonać w 1980 r. transmutacji bizmutu w złoto! (Zał.4)”
I to jest rewelacyjna(rewolucyjna) wiadomość! Mam nadzieję,że mikrogeneracja umożliwi wygodny powrót do natury i samowystarczalności.
Póki co nam pozostaje produkcja prądu z tego, co kto może (mam na myśli źródła odnawialne) – tylko dlatego, że nie wierzę, że ta technologia trafi szybko “pod strzechy”, i że globalne korporacje na spółkę z marionetkowymi rządami nie będą chciały na siłę uszczęśliwiać ludzi dużymi energetycznymi klocami – podobnie jak dziś “klasyczne” elektrownie.
Energia jest wszędzie, wystarczy ją “tylko” podnieść.
Jako obywatele, myśląc globalnie, działając lokalnie, mamy “moralny obowiązek” zacząć sami produkować energię, zanim kolejny skorumpowany rząd postawi nam (siłą) za niecałe 10 lat atomowego przestarzałego kloca -i to już nie za naszą tylko kasę, ale za kasę naszych dzieci, a może wnuków- bo koszty są gigantyczne, wliczając w to infrastrukturę dookoła tegoż…. nie wspominając o ryzykach, zostawieniu przyszłym dziesiątkom (setkom?) pokoleń radioaktywnego bloba na pamiątkę potrzeb energetycznych ich praprapradziadów (czyli oglądanie kolejnej “britnej spirs” czy innego g#wna w TV, gierczenie na kompie, nieudolne oświetlanie ulic, etc…)… i to tylko przez kilka(dziesiąt) lat zanim tego bloba będą musieli zamknąć (może z przyczyn ekonomicznych – tak czy owak wierzę w konkretniejszą rewolucję energetyczną w tym dziesięcioleciu – bo to po prostu widać).
@pablitto
Niestety rządy i koncerny energetyczne nie będą chciały pozwolić na samowystarczalność, gdyż wtedy utraciłyby władzę nad nami.
Produkcja energii = wolność.
A my, według nich, nie mamy prawa być wolni… 🙁