Liczba wyświetleń: 1214
24 lutego prezydent Bułgarii Rosen Plewnelijew wyszedł do dużej grupy demonstrantów w Sofii, udającej się na ogólnokrajowy wiec protestacyjny i zaprosił jej przedstawicieli do swojej kancelarii w przyszłym tygodniu. „Drzwi są otwarte. Prowadźmy otwarty dialog” – powiedział, jednak został wygwizdany przed zebranych. Ludzie krzyczeli: „Nie chcemy negocjacji, chcemy spełnienia naszych żądań. Borisow do więzienia! Mafia. Człowiek Borisowa.”
Jak donosi dla PAP Ewgenia Manołowa, główne ulice Sofii są zablokowane. Według radia publicznego demonstracje odbywają się w 40 miastach, między innymi w Warnie i Pazardżyku. Są to największe protesty uliczne w Bułgarii od 16 lat. Według wstępnych ocen w samej Sofii protestuje około 10 tysięcy ludzi.
23 lutego przedstawiciele protestujących opracowali listę 23 żądań politycznych i ekonomicznych zmian w kraju. Wśród tych pierwszych znalazły się: powołanie nowego rządu; kontynuowanie pracy w parlamencie nad przyjęciem szeregu ważnych ustaw, w tym zmiany ordynacji wyborczej umożliwiającej bezpłatny dostęp do publicznych mediów elektronicznych podczas kampanii wyborczej; wprowadzenia do ordynacji wyborczej systemu większościowego; możliwości odwołania posłów i burmistrzów miast oraz zniesienie immunitetu deputowanych, prezydenta i wiceprezydenta.
Natomiast żądania ekonomiczne dotyczą: regulacji i wprowadzenia społecznej kontroli monopoli dostarczających prąd, wodę, energię cieplną, usługi telefonii komórkowej dla ludności, przestrzegania europejskich dyrektyw w tej dziedzinie, a także postawienia przed sądem ministrów i wysokich urzędników, odpowiedzialnych za podpisanie umów prywatyzacyjnych, którzy wprowadzili regulacje narażające na straty państwo i obywateli.
Premier Bułgarii Bojko Borisow 21 lutego podał się do dymisji wraz z całym rządem. Bezpośrednią tego przyczyną były trwające od dwóch tygodni protesty społeczne wywołane przez podwyżki cen energii elektrycznej i gazu.
Opracowanie: Jarosław Klebaniuk
Źródło: Lewica
To skandal, żeby nic na ten temat nie podawano w naszych mediach. Cisza w eterze jak makiem zasiał. Jak wytłumaczyć fakt, że o takich wąznych wydarzeniach środki masowego przekazu mlczą.
Nasza Elyta pewno się boi, żeby to ją nie spotkał taki koniec. Ludzie są tak zdesperowani, ze poszliby zapewne przykładem Bułgarii i chciecliby obalić ten skorumpowany, obłudny, zaklamany rząd.
Nic tylko brać przykład!
„postawienia przed sądem ministrów i wysokich urzędników, odpowiedzialnych za podpisanie umów prywatyzacyjnych, którzy wprowadzili regulacje narażające na straty państwo i obywateli”
Nie tylko Tusk. Wszyscy nasi eliciarze.
Szkoda, że ludzie protestują dopiero jakim głód oczy zajrzy albo pojawi się perspektywa odebrania możliwości ściągnięcia darmowej muzyki z internetu . Ale taka już natura człowieka że do działania zorganizowanego zmusza go dopiero naprawdę poważna sytuacja.
Tak było też za czasów komuny w Polsce, że protesty wybuchały dopiero po drastycznych podwyżkach cen żywności. Dopóki w Polsce nie nastąpi podobna sytuacja, dopóty nie ma co liczyć na zorganizowane działanie społeczeństwa.Ale obecna władza bezmyślnie dąży właśnie do tego, aby doprowadzić naród do takiej sytuacji.