Liczba wyświetleń: 494
Chiński reżim nie będzie miał już tak łatwo. Liczba chińskich internautów przekroczyła w lipcu 538 mln, z czego ponad połowa używa serwisów blogerskich. Chociaż zamieszczane treści podlegają cenzurze, mają oni coraz większy wpływ na rzeczywistość w kraju, zwłaszcza na szczeblu lokalnym.
Szczególnie popularne są w Chinach serwisy mikroblogerskie przypominające znanego na całym świecie Twittera, nazywane po chińsku „weibo”. Sina Weibo, największy tego typu serwis w kraju, liczy ponad 324 mln użytkowników, którzy zamieszczają codziennie ponad 120 mln postów.
Wzrost liczby internautów i użytkowników sieci weibo przekłada się na zwiększenie dostępności informacji i zakresu wolności wypowiedzi. „Sieci społecznościowe sprzyjają dziennikarzom obywatelskim. Zwykli ludzie mogą publikować wiadomości, dyskutować o sprawach publicznych, monitorować działania rządu i mediów oraz poddawać je krytyce. Serwisy takie jak weibo stają się ważną sferą debaty publicznej w Chinach” – powiedziała ekspert od mediów i komunikowania z Uniwersytetu Sun Yat-sena w Kantonie dr Zhong Zhijin.
Dziennikarstwo obywatelskie uprawiane przez blogerów przeciwstawia się kontrolowanym przez władze gazetom, stacjom telewizyjnym i radiowym. „Chińskie mass media są ustami, przez które przemawia rząd. Blogerzy zawsze opisują wydarzenia w zupełnie inny sposób, niż robią to państwowe media. Na stronach internetowych często pojawiają się informacje, które nigdy nie mogłyby ukazać się w mediach masowych” – wyjaśniła dr Zhong, dodając jednak, że część z tych informacji jest niedokładna, a niektóre to tylko niesprawdzone pogłoski.
Zasięg i szybkość rozprzestrzeniania się informacji na mikroblogach stały się wyzwaniem dla rządowych cenzorów, którzy dysponują zaawansowanymi algorytmami wyszukiwania i blokowania postów zawierających niepożądane słowa kluczowe. W ten sposób wpisy dotyczące kontrowersyjnych tematów są automatycznie kasowane. W szczególności dotyczy to nawoływania do protestów oraz wypowiedzi związanych z aktualnymi, delikatnymi dla władz kwestiami.
Opracowanie: Marek Nowicki
Na podstawie: PAP
Źródło: Niezależna.pl
Nie zdziwię się jeśli połowa najpopularniejszych chińskich blogerów będzie (a zapewne już jest) tajnymi agentami rządu. Jest to metoda nie tylko państw totalitarnych, ba nawet nie tylko państw.
Boisz się konkurencji? – Stwórz sobie własną, kontrolowaną przez siebie. A później już tylko dziel i rządź.
„Chińskie mass media są ustami, przez które przemawia rząd. Blogerzy zawsze opisują wydarzenia w zupełnie inny sposób, niż robią to państwowe media. Na stronach internetowych często pojawiają się informacje, które nigdy nie mogłyby ukazać się w mediach masowych”
To zupełnie tak jak u nas.
Np. na WM codziennie jest masa nowych wiadomości, o których w TV się nigdy nie usłyszy.
Nie ma to jak kontrolowane przez banksterów media zachodnie, gdzie można usłyszeć prawdę, całą prawdę i tylko prawdę. Chińczycy mogą nam pozazdrościć: Onetu, WP, Interii, Polstatu, TVN24, a zwłaszcza Gazety Wyborczej. Dlatego należy wyzwolić Chińczyków z tej niewoli mentalnej i zaszczepić im wolność słowa jakiej nieznają.
Przeciwko czemu mają protestować – przeciwko temu ze przez ostatnie 20 lat przeżyli skok cywilazyjny, czy może przeciwko temu że w Chinach jest największy wyzysk najbiedniejszych i imigrantów (chodzi tu także o imigrantów z głebi kraju do dużych miast)
Najbiedniejsi na pewno nie mają internetu i nie są w stanie się wypowiedzieć.
Przypomne tylko że nawet ZSRR upadł nie dlatego że ludzie nagle sprzeciwili się cenzurze, zaczęli nagle walczyć o wolność słowa i o uwolnienie się od totalitarnej komunistycznej partii. – mimo iż to starają się nam wmówić media to nie dajmy się oszukać. Tamten system upadł tylko dlatego że zbankrutował – wystarczy spojrzeć na korelacje strajków w latach 50-90 ze wzrostami cen zywnosci/ cukru/ chleba i podstawowych artykułów – zawsze strajki były po podwyżce – czyli strajki były o chleb a nie o wolność słowa i pluralizm polityczny. I solidarność była zbudowana jako program związkowy domagający się lepszych warunków pracy i życia – a nie domagająca się pluralizmu politycznego, demokracji itp itd – to dopiero zostało przyszyte do solidarności w późniejszym terminie…
Dlatego nawet gdyby te 324 miliony użytkowników nagle zaczeło publikować krytyczne posty odnośnie wolności słowa – czy domagając się wolności dla Tybetu – to i tak nie wyszliby masowo na ulice – bo mają wszystko to czego im do zycia trzeba – ba często – Ci z klasy średniej mają nawet lepiej niż my – Polacy – więc nie będą rozwalać systemu który daje im chleb , pracę , szanse na zarobek i szanse na dorobienie się.
Nie oszukujmy się. Wg mnie wbrew pozorom to jeden z najstabilniejszych systemów obecnie.