Liczba wyświetleń: 775
W bangladeskich fabrykach, dostarczających tanie ubrania dla sieci Aldi, Lidl i Kik, panują skandaliczne warunki pracy. Niezbyt częste kontrole przynoszą jedynie chwilowe złagodzenie sytuacji.
„Gazeta Wyborcza” pisze, że tzw. kampania czystych ubrań (CCC), badająca warunki, w jakich odbywa się produkcja dla dyskontów, wykryła wiele bulwersujących praktyk. Okazuje się, że spośród 162 ankietowanych pracowników aż 92% zmuszonych jest pracować po 13 i więcej godzin, choć oficjalnie czas ich pracy wynosi 9 godzin. Zdecydowana większość z nich (89,5%), w tym także kobiety, pracuje również w nocy, co przyczynia się do fizycznych i seksualnych napaści.
Mimo tak dużej elastyczności, szwacze i szwaczki często żyją w nędzy. Ich wynagrodzenie waha się w granicach równowartości 24-92 euro miesięcznie, podczas gdy przeciętna rodzina na utrzymanie potrzebuje ok. 200 euro.
Pracownicy szwalni pracują w dusznych i brudnych zakładach. Prawie co czwarty zatrudniony był świadkiem pożaru w fabryce. Kontrole czasowo poprawiają sytuację, przynosząc takie „udogodnienia”, jak wentylacja, czyste hale produkcyjne czy mydło w toaletach.
Bangladesz dobrze oddaje faktyczny obraz mitu „samoregulującego się wolnego rynku”, nieskrępowanego takimi socjalistycznymi „przeżytkami”, jak Kodeks Pracy czy inspekcje w zakładach. Obraz ów daleki jest od wizji wyzwolonych spod jarzma regulacji, przedsiębiorczych jednostek, zamieszkujących krainę mlekiem i miodem płynącą.
Opracowanie: Piotr Kuligowski
Źródło: Nowy Obywatel
Obawiam się, że autor nie do końca zgłębił idee „wolnego rynku” pisząc o wyzysku bangladeskich szwaczek. Najważniejsze pytanie brzmi: kto jest sprawcą tego wyzysku? Oczywiście firmy, które nigdy nie mogłyby zaprowadzić takich praktyk na swoim podwórku. Nie bangladescy przedsiębiorcy.
Proponuje połowę kobiet natychmiast zwolnić, a drugą połowę zatrudnić za podwójne stawki.
Przemek,
Dlaczego by nie mogły na naszym podwórku? Bo tutaj mamy prawo pracy, które kuleje, ale jest.
Kamilku,
Ja proponuję zatrudnić 2x tyle za podwójną stawkę. Ceny w Europie i tak się nie zmienią.
To jest współczesne niewolnictwo. Ci biedacy tam pracują bo nie mają wyjścia i wyboru. W Polsce jest podobnie. Za grosze ludzie harują jak woły a wypowiedzi 'jak się nie podoba to niech zmienią pracę’ są żałosne.
A jednocześnie zwiększając ich wydajność o 100% ;D czasem fajnie jest pożartować jak się samemu nie pracowało ;P