Liczba wyświetleń: 1617
Żeby zwiększyć liczbę sześciolatków posyłanych do szkół, zakazano w przedszkolach nauki czytania. To absurdalne efekty reformy edukacyjnej minister Katarzyny Hall.
Mimo tego zakazu wychowawcy uczą maluchy pisania i czytania. Potajemnie. Kiedy pojawia się kontrola z kuratorium, chowają podręczniki i tablice. To pokłosie reformy szkolnej autorstwa Ministerstwa Edukacji Narodowej (MEN) kierowanego przez Katarzynę Hall. Chociaż rodzice od kilku lat walczą z jej pomysłami, pani minister dumna z siebie walczy o kolejną kadencje.
W przedszkolach, wśród sześciolatków, których rodzice nie posłali do szkoły, realizuje się program nauczania dla pięciolatków. Według zasady – jeśli dzieci mają się uczyć, niech idą do szkoły. Wielu wychowawców nie uznaje zaleceń kuratoriów i tak jak kiedyś prowadzi naukę przez zabawę. – Korzystają z tablic i podręczników, które zostały z czasów sprzed reformy. Kiedy pojawia się kontrola, materiały są w pośpiechu chowane – zdradza jedna z przedszkolanek. Z obawy przed konsekwencjami ujawnienia tej „tajemnicy“ pragnie pozostać anonimowa.
W jednym z przedszkoli w podwarszawskich Łomiankach rodzice na zebraniu ustalili z dyrektorką, że dzieci jednak będą się uczyły. Zrobili zbiórkę na materiały dydaktyczne. Kiedy ma być kontrola z kuratorium, każdy rodzic instruuje dziecko w domu, czego nie może mówić. – Czujemy się jak na tajnym nauczaniu w czasie wojny. Póki co dzieciaki nas nie wysypały – mówi mama Antka.
Są jednak miejsca, gdzie dyrekcja nie godzi się na łamanie przepisów. – Wówczas rodzice decydują się posłać dzieci wcześniej do szkoły, bo w tym wieku robi im się krzywdę, nie ucząc literek – wyjaśnia Karolina Elbanowska ze Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców.
A takie „wypychanie“ maluchów z przedszkoli to dla rządu upieczenie dwóch pieczeni na jednym ogniu. Z jednej strony uwalnia państwo od notorycznych problemów z brakiem miejsc w przedszkolach. Po drugie, podbija statystyki minister Hall. Może ona później chwalić się w mediach, że wielu rodziców jednak posyła maluchy do szkoły.
MEN tłumaczy, że kiedy rozpisywało program, było pewne, że wszystkie 6-latki naraz rozpoczną naukę w szkołach. Problem w tym, że nie zapytano rodziców, co sądzą na ten temat. A oni sądzą, że to zły pomysł i się buntują.
Autor: Katarzyna Pawlak
Na podstawie: Gazeta Polska Codziennie
Źródło: Niezależna.pl
Wszelkie reformy dotyczące nauczania za cel mają oszczędzenie pieniędzy bez liczenia się z efektami takich działań.
Hmm… dość dziwny zakaz jak na kraj gdzie jest cała masa studentów.
Jednak spotkałem się z opinią, która przemawia na korzyść Pani Hall. Dzieci, które już umieją czytać i pisać, nudzą się w szkole. Rodzice wtedy posyłają je na różne zajęcia dodatkowe (balety, śpiewy, języki itp.). Taki już zaczyna być „ciśnięty” jak japońskie dziecko.
Nie wiem jak to wygląda w rzeczywistości. Nie mam dzieci, a do przedszkola nie chodziłem…
Właście to dziecko może się nudzić?
Ja pamiętam, że wystarczała wtedy wyobraźnia (w tv oglądało się tylko Dragon balla, a PC-ty były u nas w powijakach)
dzisiaj wlaczylem na moment tvn24-kawa na lawe, i co ? z 5 rozmowcow wszystkich 5-ciu bylo (jest) zydami. wiec sie pytam czy w tej p…..j polskiej tv niema juz poloakow.napisal bym wiecej ale sie BOJE , B O J E. (czy to jest normalne w ponoc wolnym kraju ?! )
Cała masa… głupich studentów. Poziom jest zaniżany, za to statystyki – hoho, ile to my mamy magistrów… z bożej łaski.
Przypominam jeżeli ktoś jeszcze nie zauważył: nowe przepisy i ustawy mają umacniać system a nie ulepszać życie obywatelom. Mają zwiększać wyzysk i ucisk.
Wszystkie reformy w ciągu ostatnich 20 lat nie są po to aby uczyć tylko spowodować analfabetyzm jak w krajach zachodnich . Narodem głupim i pijanym z dodatkiem narkotyków rządzi się łatwo ,jak w szpitalu psychiatrycznym .Idąc do wyborów poprawiasz frekwencję i dajesz mandat rządzenia przeciw twojej rodzinie .
I pamiętajcie że dzięki tej „reformie” młodzież o rok szybciej skończy szkołę i będzie płacić podatki. Do 65 roku życia, a zapewne dłużej, bo wiek emerytalny ma być przesunięty.
uczyłam się rosyjskiego jako dziecko – choć potem przez wiele lat nie używałam tego języka, nigdy nie zapomniałam rosyjskich liter i do dziś umiem czytać w tym języku. umiejętności nabyte w dzieciństwie zapadają bardzo głęboko w pamięć – ludzie którzy nie nauczyli się czytać w wieku kiedy ich umysł był najbardziej chłonny mogą nigdy nie czytać tak biegle jak ci, którzy nauczyli się tego w dzieciństwie. Bardzo sprytne posunięcie, jeśli nasz rząd chce mieć głupi naród – witamy w brytyjsko-amerykańskiej „kulturze” zachodu. w wielkiej brytanii i usa panuje plaga wtórnego analfabetyzmu