Liczba wyświetleń: 930
Rynek kredytów hipotecznych w Stanach Zjednoczonych zaczął pękać dokładnie cztery lata temu. Mała z początku rysa szybko doprowadziła do załamania na giełdach i do globalnej recesji.
W 2010 roku niektórym krajom udało się odrobić straty, a nawet osiągnąć wzrost. Nie na długo. Kolejna recesja już wydaje się być tuż za drzwiami, a jej skutki gospodarcze i społeczne mogą być znacznie bardziej poważne.
Tym razem powodem jej nadejścia nie są kredyty o podwyższonym ryzyku, a dług publiczny. O gospodarczych konsekwencjach spowodowanych szalejącym długiem publicznych pierwsza przekonała się chyba Grecja. W ciągu całego ubiegłego roku jej gospodarka skurczyła się o prawie 7,5 proc., a opublikowane do tej pory tegoroczne dane nie wskazują na znaczącą poprawę.
Kryzys w Grecji i trudna sytuacja gospodarcza w pozostałych krajach nieelegancko nazwanych „świniami“ (z ang. PIGS), czyli Hiszpanii, Portugalii i Włoch, z pewnością nie pomaga w wzroście gospodarkom strefy euro i całej Unii Europejskiej. Jeszcze w pierwszym kwartale zarówno wzrost PKB 27 krajów Wspólnoty wyniósł 0,8 proc. W drugim kwartale skurczył się do maleńkich 0,2 proc.
Najbardziej zaskakują Niemcy, które są motorem europejskiej gospodarki. Jeszcze w pierwszym kwartale tego roku PKB Niemiec urósł o prawie 1,5 proc., a w drugim kwartale już tylko o 0,1 proc. – nieco gorzej od brytyjskiej (0,2 proc.), ale za to lepiej od francuskiej, która od kwietnia stoi w miejscu.
Stany Zjednoczone też nie mają powodu do zadowolenia. Co prawda, w drugim kwartale amerykański PKB wzrósł o 0,3 proc. – o 0,2 pkt proc. więcej niż w pierwszym kwartale, to jednak prawie nic w porównaniu z całym ubiegłym rokiem, kiedy produkt krajowy brutto USA powiększył się o ponad 3 proc.
Powód do rozpaczy mają Japończycy. U nich, na trwające od kilku miesięcy zawirowania na światowych giełdach nałożyły się konsekwencje trzęsienia ziemi i tsunami z marca tego roku. W rezultacie, w drugim kwartale japońska gospodarka straciła 0,3 proc., a w ciągu ostatnich 12 miesięcy prawie 1 proc.
Spowolnienie gospodarcze czeka też pędzące od dawna Chiny. Ekonomiści szacują, że po ponad 10-proc. wzroście gospodarczym w 2010 roku, w tym roku PKB Państwa Środka zwiększy się o 8,9 proc., a w przyszłym roku o 8,3 proc.
Skutki poprzedniej globalnej recesji odczuliśmy wszyscy, choćby przez gwałtowny wzrost bezrobocia. Na razie Światowa Organizacja Pracy szacuje, że zatrudnienie w krajach rozwiniętych wzrośnie do poziomu sprzed kryzysu nie wcześniej niż za trzy lata, w krajach rozwijających powrót nastąpi już w tym roku, ale z powodu rosnącej siły roboczej nadal zabraknie tu ponad 8 mln miejsc pracy.
Tymczasem Bank Światowy twierdzi, że z powodu poprzedniej globalnej recesji w skrajnym ubóstwie nadal żyć będzie – przynajmniej do 2015 roku – około 53 mln osób, których jakość życia poprawiłaby się gdyby nie kryzys.
Ekonomiści są już więcej niż pewni, że świat wchodzi w drugą recesję. Rzeczywistość pokazuje, że strat społecznych nie udało się jeszcze odrobić po poprzednim kryzysie, dlatego ta recesja może nas kosztować znacznie więcej.
Autor: Adrzej Wróbel
Źródło: eLondyn
Jak widać zależy kto i jak liczy PKB. Wg wczoraj podanych przez MFW danych: “Wzrost gospodarczy Polski wyniesie w tym roku 3,8%, a w przyszłym roku spowolni do 3,0% (wobec ubiegłorocznych 3,8%)”
– albo rzeczywiście jesteśmy zieloną wyspą o PKB kilkakrotnie wyzszym od niemiec, albo podawane przez MFW dane są sciemą – skłaniam się do tej drugiej opcji, zwłaszcza że MFW prognozuje na przyszły rok inflację w Polsce na poziomie 2% (w to chyba nikt kto ma jakiekolwiek pojęcie o sytuacji nie wierzy)
MFW jak by nie kłamało tylko prawdę podało to pewnie by wyszło że w Polsce jest już recesja.
Poza tym ciekawy jestem kiedy skończy się to szaleństwo ciągłego wzrostu gospodarczego. Czy ziemia się powiększa co roku czy jest cały czas tej samej wielkości? A skoro się nie powiększa to jak można ciągle oczekiwać że będzie wzrost gospodarczy? Przecież w końcu rynek się nasyci produktami (no może poza żywnością, choć to też nie do końca pewne). I co wtedy? Jeszcze większe będzie bezrobocie bo firmy nie będą mogły sprzedać więcej towaru? A nie będą mogły sprzedać, bo przecież bezrobotnych nie będzie na ten towar stać. I błędne koło ekonomii się zamyka.
Jak długo ludzie się nie obudzą z letargu że nie tędy droga i produkowanie pieniędzy tak na prawdę nic nie daje, tak długo nic na lepsze się nie poprawi.
Recesja trwa cały czas i nie skończy się dopóki będzie trwał ten system. Jest to system w którym to nie obywatele, tylko elita na górze decyduje niemal o wszystkim. Jest to system w którym wygrywają nie producenci oferujący produkty najlepsze i najtańsze, tylko ci, którzy mają układy i potrafią sobie załatwić odpowiednie ustawy/nakazy/zakazy. Z tego się nie da normalnie wyjść, to pewne. Pozostanie tylko czekać, aż zabraknie żarcia, to wtedy zbuntowane masy wyjdą na ulice, a policja i wojsko też zaczną się buntować, gdy już nawet dla nich zacznie braknąć pieniędzy.