Cieć na własnym

Opublikowano: 21.04.2011 | Kategorie: Gospodarka

Liczba wyświetleń: 729

Zgodnie z duchem czasu, najwyższą formą gospodarowania oraz szczytem rozwoju osobistego zarazem, jest własna firma. Tylko ona da nam możliwość decydowania o sobie, poczucie stabilizacji, szczęście w życiu doczesnym i ewentualnym następnym.

Słuchając propagandystów z radiowych audycji ekonomicznych można dojść do wniosku, że czas rzucić pracę i przejść na samozatrudnienie, a tym samym podnieść swoją stopę życiową. Podejrzewam, że części osób naprawdę dobrze „na własnym”, niestety przykłady z życia wzięte bezlitośnie obnażają złudność powyższej generalizacji.

Przykład pierwszy: mój niezbyt bliski znajomy jest przedstawicielem handlowym dużej firmy w jednym z większych miast wojewódzkich. Chcąc zredukować koszty (choć kryzys w oczy jej nie spogląda), zaproponowała mu ona przejście na własny rachunek. Ponieważ nie była to propozycja z serii „usiądźmy, jakoś się dogadamy”, znajomy ją przyjął. Szczegółów jego sytuacji nie znam, ale daje mi do myślenia, że szuka obecnie pracy w miejscach, gdzie płacą o wiele mniej, niż wynosi obecny napływ gotówki świeżo upieczonego szefa własnej firmy.

Powyższy przykład być może nie jest aż tak przekonujący, lećmy więc dalej. Niedawno przez przypadek usłyszałem rozmowę dwóch dziewczyn na przystanku autobusowym. Pierwsza z nich zwierzała się przyjaciółce, że zaproponowano jej przejście z etatu na własny rachunek. Jak sobie ta młoda kobieta wyliczyła, miałaby o 1/3 większą pensję, jednak obawiała się, co będzie, jeśli zajdzie w ciążę…

Historia chwyta za serce, choć kiedy pomyślę o kwotach, jakie wspomniane dziewczyny wymieniały, to mnie jakaś zazdrość ogarnia… Może więc przejdźmy do przykładu trzeciego, chyba najbardziej wymownego. Znajomy, dozorca obsługujący trzy kamienice na ul. Piotrkowskiej w Łodzi, też jest biznesmenem. Administracja złożyła mu propozycję nie do odrzucenia. Dochód mu się podniósł (choć niezbyt widowiskowo), jednak przybyło także pracy, bowiem jako zewnętrzna firma nie ma obecnie prawa do urlopu. Nie ma również prawa do „fanaberii”, takich jak choroba. Nadgodziny? Przecież właścicieli firm nie obowiązuje 40-godzinny tydzień pracy…

Zapewne większość czytelników nie wie, jak wygląda lista obowiązków dozorcy. Otóż każdego dnia musi stawić się w pracy o 5:00 i posprzątać. No dobra, w niedzielę nie musi zamiatać wszystkich kątów, ale musi choć „z grubsza” uprzątnąć teren (a po sobocie na reprezentacyjnej ulicy jest co robić…); w święta również. Zimą, jeśli spadnie śnieg, do godziny 22.00 musi wszystko odśnieżać. Podczas śnieżycy musi tę czynność powtarzać praktycznie non stop, jeśli nie – grozi mu mandat. Jeśli ktoś się „połamie”, a powierzchnia nie była należycie odśnieżona, dozorcy grozi pozew o odszkodowanie, a w skrajnych przypadkach nawet proces karny.

Opierając się o dobrą, osobistą znajomość tej grupy społecznej, powiem wprost: większość osób dbających o czystość naszej okolicy, to bardzo porządni ludzie. Wspomniany znajomek lubił od czasu do czasu wypić lampkę dobrego alkoholu, jednak z uwagi na dochody o takim luksusie mógł sobie jedynie pomarzyć. Wbrew stereotypowi, nigdy go pijanego nie widziałem, za to powierzone mu tereny zwykle należały do najbardziej zadbanych. Efekty „zmiany pozycji społecznej” były następujące: kiedy ostatni raz go widziałem, już siódmy rok nie był na żadnym urlopie, ani zwolnieniu chorobowym (czytaj: od siedmiu lat pracował każdego dnia!). Zimą zdarzało mu się nie mieć sił, by wrócić do domu; spał w w puchowej kurtce w schowku na narzędzia. W pierwszej chwili dochód wyższy o niemal pół tysiąca go ucieszył, pobiegł do sklepu muzycznego zainwestować w kilka płyt ulubionych jazzmanów. Radość szybko minęła, a zmęczenie spowodowało, że nie był w stanie sam rozliczać podatków, ZUS-u itp. (choć jest inteligentną osobą) i musiał zacząć korzystać z pomocy fachowca. A ponieważ został krezusem, sąd podniósł mu wysokość płaconych alimentów.

Niewątpliwie „samozatrudniony” pracownik jest dla firmy wygodny, gdyż przestaje ona właściwie mieć wobec niego jakiekolwiek obowiązki. Niestety, realne korzyści z tej formy współpracy zwykle odnosi wyłącznie ona.

Autor: Konrad Malec
Zdjęcie: Adam Foster
Źródło: Obywatel


TAGI:

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

6 komentarzy

  1. ManiekII 21.04.2011 11:08

    Zgadzam się w 100% z artykułem i mogę sobie jedynie wyobrazić piękne czasy za komuny gdzie każdy był zatrudniony w państwowych firmach czasem nawet pod przymusem i wszyscy mieli dużo wolnego czasu 8 godzinny dzień pracy ogólnie rzecz biorąc kraina ze snu; tylko te głupie ludzie się zbuntowali i zachciało im się kapitalizmu.

  2. dinozaur 21.04.2011 16:54

    Kuzyn praucje na self-employ w Szkocji. Wspolpracuje z agencja,czyli ktos siedzi za biurkiem sparwadza ogloszenia w gazetach ,ktora firma potrzebuje rak do pracy ,zgarnia >15 funtow i palaci ~11 kuzynowi. Jest to bardzo wygodne dla firm budowlanych gdzie wystepuje sezonowosc pracy. A to ze od grudnia do marca mial nazwijmy to urlop pozostawie bez komentarza. Chlopak pracjue przy lopacie i musi sam sie ubezpieczyc,rozliczyc,zaplacic za dojaz niezaleznie gdzie jest palc budowy i jeszcze odlozyc na czas przestoju. Te 2 funty (srdnio),ktore zarabia wiecej od osob na etacie maja mu to wszystko zrekompensowac?!

  3. Dominik_V 21.04.2011 17:50

    Właśnie dlatego przepisy powinny traktować osoby samozatrudnione pracujące tylko i wyłącznie dla jednego pracodawcy jako pracujące na etacie. Jeśli pracodawca wymusza na pracowniku przejście na samozatrudnienie, zwykle korzysta z nieznajomosci przez pracownika zasad pracy na zasadzie freelance. A w takim przypadku pensja pracownika powinna uwzględniać nie tylko podatek dochodowy, ale i vat (np. w przypadku większych plac) i ubezpieczenie. Poza tym nie bez znaczenia jest konieczność pokrycia pieniędzy kosztów księgowej no i odpowiedzialność – w firmie jest większa niż na etacie. Tak naprawdę gdyby policzyć w sumie to wyszłoby że pracodawca musiałby płacić co niewiele mniej niż płacił pracownikowi jak był na etacie. Tylko że mało który pracownik będzie miał tyle rozumu, aby uwzględnić wszystkie te kwestie i renegocjować umowę z korzyścią dla siebie.

  4. Sebek 21.04.2011 19:13

    Dominik, a może ktoś kto nie pracuje na etacie, nie chce być tak traktowanym? Dlaczego wy wszystkiego chcecie zakazywać i traktujecie ludzi jak bydło, które nie potrafi o siebie zadbać? Wielka rasa panów, co pozjadała wszystkie rozumy i chce uszczęśliwiać innych. Dajcie ludziom spokój, niech się zatrudniają gdzie chcą, za ile chcą i na jakich warunkach chcą.

    Te wszystkie wasze śmieszne wyliczenia, nie mają żadnego znaczenia jeśli wyjdziemy z założenia, że człowiek jest jednostką WOLNĄ. Wy nienawidzicie wolności.

  5. Szaman 21.04.2011 19:55

    Otóż to. Człowiek jest jednostką wolną i mozę sobie robić co chce. Jest wielu którzy skorzystali na takim układzie ale o nich sie nie mówi bo polak to czasem sie wydaje strwożony do narzekania jest. Mnie osobiście odtrąca robota po 8 h dziennie w unormowanym czasie i większość ofert pracy jak dla mnie odpada. Nie znoszę jak mi ktoś dyktuje harmonogram dnia. Kiedy mam sikać kiedy jeść śniadanie kiedy spać itd.. Tak wiec dla mnie ta zbawienna komuna to piekło XP Wole sobie sam rzepkę skrobać po swojemu nawet jeśli to oznacza niższe płace i cięższą robote. Więc takie nauki to sobie autor może w ciemne miejsce wsadzić X) Każdy ma mózg i sam potrafi zadecydować co mu najlepiej w życiu pasuje.

    Pozdrawiam

  6. matimagic 22.04.2011 14:16

    Może drogi autor niech przypomni jakie wykształcenie ma jego przyjaciel dozorca? Prawdopodobnie jest inżynierem budownictwa lądowego, albo przynajmniej technikiem mechanikiem?

    Jeśli ktoś nie pracuje nad swoimi umiejętnościami i nie idzie naprzód niech nie liczy na wyrozumiałość – świat nie stoi w miejscu, a latka lecą.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.