Liczba wyświetleń: 882
Okazuje się, że jeśli ktoś nie zgadza się na fotografowanie swojej osoby, ma prawo w obronie swojego wizerunku zastosować fizyczną przemoc przeciwko fotografowi, np. wykręcając mu rękę i kradnąc aparat. Stwierdził to oficjalnie sędzia Adam Grzejszczak, oddalając zażalenie dziennikarki Anity Gargas na postanowienie prokuratury umarzające postępowanie wobec człowieka, który fotografowany właśnie tak postąpił:
„Z zeznań świadków (w tym samej skarżącej) wynika, iż robiła ona zdjęcia Michała N. wbrew jego głośno wyrażonemu sprzeciwowi. (…) Zatem działanie M.N polegającego na wykręceniu ręki i odebraniu aparatu w tym kontekście należy uznać nie jako zastosowanie przemocy w rozumieniu art. 191 kk, ale jako działanie mające na celu zapobieżenie naruszaniu jego dobra w postaci wizerunku poprzez fotografowanie bez zezwolenia”.
Obecni przy zdarzeniu policjanci twierdzili wprawdzie, że dziennikarka ma prawo robić zdjęcia, a odebranie jej aparatu będzie czynem karalnym. No ale sąd jednak chyba lepiej zna się na prawie?
Wprawdzie polski system prawny nie opiera się na precedensach, często jednak sądy w swych orzeczeniach powołują się na orzeczenia i uzasadnienia w innych sprawach. Uzasadnienie sędziego Grzejszczaka jest zatem mocnym argumentem dla każdego, kto nie życzy sobie być filmowany przez kamery monitoringu na ulicach miast i w innych miejscach publicznych lub nie chce zdjęć robionych mu przez fotoradary na drogach, i w tym celu postanowi fizycznie usunąć fotografujące urządzenie. Urwanie i zabranie kamery lub fotoradaru jest przecież “działaniem mające na celu zapobieżenie naruszaniu jego dobra w postaci wizerunku poprzez fotografowanie bez zezwolenia”.
Autor i źródło: Jacek Sierpiński
Wszystko fajnie, tylko nie wydaje mi się, że kiedy będę grzebał przy kamerach monitoringu to sąd stwierdzi “przecież ten pan chciał chronić swoją prywatność”. Ostatni akapit wg. mnie jest troszkę za bardzo naciągany.
Bzdura i Absurd.
Po pierwsze jestem fotografem, po drugie dobrze orientuję się w prawie dotyczącym fotografowania, więc muszę przyznać, że z zażenowaniem przeczytałem powyższy tekst.
– Według polskiego prawa fotografować można wszystko i każdego, pod warunkiem, że fotograf znajduje się w przestrzeni publicznej.
– Nawet, jeśli fotografowana osoba nie życzy sobie tego, fotograf ma prawo wykonywać zdjęcia, jeśli tylko nie dopuszcza się nadużyć.
– Bez zgody fotografowanej osoby NIE MOŻEMY JEDYNIE opublikować zdjęcia, na którym jest wizerunek tej osoby. Fotografować mamy prawo (wyjątek jest wtedy, gdy taka osoba nie jest głównym tematem zdjęcia a) stanowi nieznaczny element, b) jest w tłumie c) jest tłem.
“No ale sąd jednak chyba lepiej zna się na prawie?”
No jednak nie bardzo. Widzimy tylko, jakie mamy w Polsce sądownictwo.
Tzn, że jak idę sobie przez miasto i rzucę kamienie w jakaś kamerę, to nic mi za to nie grozi?? Wydaje mi się, że ten wyrok jest co najmniej dziwny, wręcz sprzeczny w polskim prawem. Ale w sumie to można by go spróbować wykorzystać do walki w monitoringiem.
Tzn, że jak idę sobie przez miasto i rzucę kamienie w jakaś kamerę, to nic mi za to nie grozi?? Wydaje mi się, że ten wyrok jest co najmniej dziwny, wręcz sprzeczny w polskim prawem. Ale w sumie to można by go spróbować wykorzystać do walki z monitoringiem.
No poniosło autora w końcowych zdaniach. A wyrok jest chyba o czym innym.
Chyba nie wszyscy wyczuli ironiczny wydźwięk tego tekstu.
Dla tych, co nie wyczuli: uzasadnienie sędziego Grzejszczaka jest jawnym absurdem (spłodzonym w celu umorzenia niewygodnej politycznie sprawy) – co obrazuje przykład, że jeśli trzymać by się go konsekwentnie, to trzeba by uznać prawo do kradzenia fotoradarów i kamer monitoringu.
Ciekawe jednak co będzie, jak w sprawie o kradzież fotoradaru jakiś adwokat odgrzebie to uzasadnienie sędziego Grzejszczaka. 🙂
No chyba, że tak:) W takim razie zwracam honor.