Liczba wyświetleń: 2021
Francuskie Zjednoczenie Narodowe przegłosowało propozycję zakazu noszenia nakryć zasłaniających twarz w miejscach publicznych. Jakkolwiek by nie ubierać tego w zawoalowane słowa, chodzi przede wszystkim o budzące nad Tamizą spore kontrowersje burki i nikaby.
Niektórzy brytyjscy parlamentarzyści zmierzają w tym samym kierunku. „Burki powinny zostać zakazane” – powiedział Richard Drax, konserwatywny polityk z hrabstwa Dorset w Anglii, wypowiadając się dla lokalnego dziennika Daily Echo.
„Według mnie demokracja opiera się na duchu otwartości. Żeby swobodnie współżyć w niej, musimy wszyscy pokazać swoje twarze i być możliwymi do zidentyfikowania” – twierdzi Drax. Jeszcze dalej idzie członek Partii Pracy, Philip Hollobone, który poinformował, iż nie będzie spotykał się z mieszkańcami jego okręgu wyborczego noszącymi burki i nikaby. Jako iż dotyczy to przede wszystkim muzułmańskich kobiet, niemal automatycznie zarzucono politykowi dyskryminację religijną.
Zdania obywateli są podzielone. „Gdybym żył w Arabii Saudyjskiej, przestrzegałbym tamtejszych zwyczajów, kultury i prawa. Dlaczego nie powinniśmy oczekiwać tego samego, kiedy muzułmanie mieszkają w Anglii?” – pyta na jednym z forów internauta o pseudonimie dorsetjack. Wypowiadająca się anonimowo studentka ekonomii, córka pakistańskich imigrantów, uważa jednak, iż „sugestiami o zniesieniu burek kwestionuje się prawa człowieka, zwłaszcza prawo wyboru i religijnej wolności”. Komentując słowa Draxa dodaje: „Dziesięciolecia temu Wyspy potrzebowały moich rodziców, cierpiąc na deficyt rąk do pracy. Dziś kwestionuje się noszenie publicznie burek i do tego mówią o tym politycy? To żałosne, bo to właśnie oni powinni być ambasadorami równości obywateli”.
Ajman az-Zawahiri, drugi po Bin Ladenie człowiek Al-Kaidy, otwarcie zaatakował Francję za projekt ustawy o zakazie zakrywania twarzy. Jeśli z podobnym pomysłem oficjalnie wyjdą brytyjscy politycy, jest pewnym, iż wzbudzi on dużo więcej kontrowersji niż we Francji i to nie tylko ze względu na ilość kobiet noszących na Wyspach burki i nikaby. Można bowiem – opowiadając się za zakazem – powoływać się brytyjskiego „ducha otwartości”, ale pamiętać trzeba jednocześnie i o tym, iż UK to jeden z tych krajów, które od wieków są największymi na świecie ambasadorami równości wszystkich obywateli. Jakkolwiek rząd argumentowałby więc zakazu zakrywania twarzy w miejscach publicznych, w oczach wielu obywateli swojej w tej kwestii na pewno nie zachowa.
Autor: Agnieszka Bielamowicz
Zdjęcie: superblinkymac
Źródło: eLondyn
Burki i nikaby to tylko niewielki (chociaż bardzo widowiskowy) element islamizacji Europy. Jeślli nadal Europa będzie im pozwalała na to, by robili to, co tylko chcą w obawie o posądzenie o dyskryminację na tle religijnym, wkrótce będziemy mielli nową Arabię Saudyjską (=zamordyzm toatalny, gdzie spalenie w szkole kilkunstu/kilkudziesięciu dziewczynek nie stanowi większego problemu). Trzymam kciuki za Francuzów, Brytyjczyków,Niemców itd, u nas całe szczęście tego problemu (jeszcze?) nie ma.