Liczba wyświetleń: 721
Podczas gdy my, zniewolone baranki, w atmosferze wprost niewiarygodnej hipokryzji opłakiwaliśmy śmierć polityków, czyli psów pasterskich, pilnujących porządku w owczym stadzie, w Tybecie trzęsienie ziemi zabiło ponad 2000 niewinnych ludzi.
Zginęło tylu Tybetańczyków, ale my po nich nie płaczemy. Nie uronimy z ich powodu nawet najmniejszej łezki.
Bo to nie byli wybitni ludzie.
Wybitni ludzie to politycy.
Ci, którzy odpowiadają za wojny narkotykowe, za piekło w Iraku i Afganistanie, za głód i choroby dziesiątkujące ludzi w Afryce, za kryzys gospodarczy, za złodziejstwo banków, które okazały się zwykłymi lichwiarzami, doprowadzającymi do zguby prywatne osoby i całe państwa, za służbę zdrowia, okradającą ludzi gorzej niż Janosik i wiecznie niedoinwestowaną, a co najgorsze trującą ich zamiast leczyć, za atak na WTC, za oddanie naszej suwerenności władzom Unii Europejskiej, za przymus uprawiania i jedzenia GMO, za trujące nas chemtrails… długo mogłabym tak wymieniać, ale po co?
Ludzka owczarnia woli nie wiedzieć. I woli nie myśleć. Woli wierzyć, że to nieprawda. Że to tylko głupie teorie spiskowe.
Ludzka owczarnia drze z rozpaczy swoje runo, bo zginęły pilnujące stada, sprzedajne psy pasterskie, ale nie uroni ani łezki z powodu masowej śmierci owieczek z bratniego stada. Nawet, jeśli wraz z tą śmiercią zagładzie ulega starożytna, buddyjska tradycja duchowa i przedwieczna kultura.
Co stało się w Tybecie?
Prawdy o tym nie znajdziecie w prasie ani na internetowych portalach podających najświeższe wiadomości.
Autor: Maria Sobolewska
Źródło: Jestem za, a nawet przeciw
UZUPEŁNIENIE
Światowe media donoszą o trzęsieniach ziemi w Chinach, ale w rzeczywistości chodzi o Jyekundo (Yushu), czyli największe miasto w Kham, Wschodnim Tybecie.
Cały ten tekst wydaje się sugerować jakąś hipokryzję lub brak konsekwencji tym, którym smutno jest z powodu śmierci prezydenta i reszty, a nie zwrócili większej uwagi na ofiary trzęsienia ziemi w Tybecie. Otóż zwracam uwagę, że przyczyną tego smutku nie była przesadna wybitność tych postaci czy miłość Polaków do rządzących. Na temat dokładnych motywacji wypowiadają się psychologowie, ale najprostsza to pewnie uświadomienie sobie nieuchronności śmierci, którą bardzo dobrze odczuwa się przy okazji pogrzebów ludzi do których się przyzwyczaiło (choćby z gazet i tv). Na tej samej zasadzie autorka powinna krytykować tych, którzy opłakują właśnie zmarłych członków rodziny, a nie przejmują się zbytnio ofiarami głodu w Etiopii czy wypadków samochodowych w Ekwadorze, bo przecież — zdaje się sugerować autorka — śmierć zawsze jest taka sama.
Ale gdyby nie ten naciągany wstęp, to nie byłoby kolejnego pretekstu do pokreślenia naszego poddaństwa i wymienienia wszystkich zagrożeń jakie sprowadzają na nas politycy — od chorób po chemtrails.
ludzka owczarnia trzymana na sztywnej smyczy mediów. bardzo smutne to co się działo ale za to jak budujące jedność narodową 😉 gratuluje odwagi. i pochylam głowę na Tybetem.
Według mojej wiedzy Tybet Wschodni terytorialnie leży w obrębie państwa o powszechnie używanej nazwie „Chiny”, więc nie ma błędu. Choć poprawniej byłoby, „W Chinach a dokładniej w Tybecie wschodnim itd.”
Zanim ktoś się oburzy-chciejstwo nie sprawi, że jakiś byt będzie niepodległy, podobnie Timor czy Naddniestrze (w Mołdawii)