Liczba wyświetleń: 343
Pewien młody Chińczyk, komentujący bieżące zjawiska na „TikToku”, zawstydził konsumentów w Ameryce trafnością swoich wniosków.
„Rabują was nieprzytomnie w biały dzień, a wy jesteście im wdzięczni. Przecież to tragiczne oszustwo. Dlatego mówię wam, Amerykanie, że nie cła są wam potrzebne, ale rewolucja. Przez dziesięciolecia wasi rządzący i oligarchowie wysyłali wasze miejsca pracy do Chin. Powodem nie jest dyplomacja ani pokój, ale eksploatacja taniej siły roboczej. W ten sposób zlikwidowali wam całą klasę średnią i jeszcze każą odnosić się do tego z dumą. Oni sprzedali waszą przyszłość dla własnych zysków. Faktem jest, że Chiny zarobiły na tym, ale za te pieniądze budowane są drogi, miliony Chińczyków wydostały się z biedy, ciesząc się wyższym poziomem życia, rozwija się budownictwo, a finansowana jest służba zdrowia. Przykładem jest moja własna rodzina, a jak wy na tym eksporcie miejsc pracy skorzystaliście? Oligarchowie kupili sobie kolejne jachty, odrzutowce i rezydencje z podjazdami na pola golfowe. Manipulują rynkiem, unikają płacenia podatków i angażują krocie pieniędzy w niekończące się wojny. Wam zostawiają stagnację płac przy porażających kosztach utrzymania, opiece zdrowotnej i wieczny kredyt, jak dopamina; daje chwilową przyjemność, drążąc kieszenie coraz głębiej” – powiedział tiktoker.
„Przez 40 lat Amerykanie i Chińczycy korzystali ze zjawiska rozwoju produkcji i handlu, ale tylko my – w Chinach potrafiliśmy postawić na budowę ku powszechnemu pożytkowi. Nie jest to winą Chińczyków, ale waszą – Amerykanów, że dopuściliście do akceptacji kłamstw, przez które staliście się grubi, leniwi i uzależnieni. Teraz oni, jako sprawcy nieszczęścia, obwiniają Chiny za cały bałagan. Nie sądzę, że potrzebne są cła, bo wam potrzeba ocknąć się z letargu, żeby odzyskać swój kraj. Właśnie to nazywam rewolucją” – podsumował Chińczyk.
Tę wypowiedź przytoczył gospodarz programu „Judging Freedom” – sędzia Andrew Napolitano, doceniając jej trafność i zbieżność z innymi uczestnikami życia politycznego USA.
System pozornej demokracji tak zabezpieczył sobie egzystencję, by wybory przebiegały zgodnie z oczekiwaniami władzy kontrolowanej demokracji, a nie zgodnie z wolą wyborców, mających egzystencjalne powody do zmian systemowych.
Frustracja Amerykanów, już po trzech miesiącach działalności częściowo wybranej administracji, uzupełnionej plejady urzędników, obnażyła dwa zasadnicze mankamenty. Kwestie podatków i ceł wymagają debaty i decyzji w Kongresie. Zamiast tego Trump, czując się monarchą absolutnym, niesionym aurą nadziei wyborców, rządzi jednoosobowo, wydając dekrety.
Wspomniany Kongres decyduje o większości spraw z całkowitą amnezją na respektowanie zapisów konstytucyjnych. W takim państwie tylko plutokracja ma się dobrze, a na jej usługach żyją media.
Opracowanie: Jola
Na podstawie: YouTube.com (czas wideo 19:00)
Źródło: WolneMedia.net
Jako uzupełnienie polecam ten, poniższy artykuł z lokalnych zasobów WM, z przed 18 lat (!), który świetnie pokazuje mechanizmy działania globalistów (np. sprzyjający im nieograniczony brak ceł) względem światowej ekonomii, ale przede wszystkim lokalnych braci politykierskich.
Jawna brać, która woli, jak wiemy, bazować na tanich emocjach i populistycznych tematach, zamiast edukować Naród.
https://wolnemedia.net/krytyka-globalizacji-ekonomicznej/