Liczba wyświetleń: 861
Często słyszymy o „antysystemowcach”, politykach, którzy twierdzą że są „poza systemem” czy też chcą „obalić system”; wywrócić stolik, na którym system jest umówiony. Jednocześnie ludzie ci używają narzędzi, mechanizmów i instytucji tegoż systemu; platform komunikacji, jakie system daje nam do dyspozycji, wykreowanego przez system pieniądza i odwołują się do kontrolowanego przez „system” prawa. Tymczasem głosowanie bardzo rzadko jest w stanie coś zmienić radykalnie. Do tego konieczne są wojny, rewolucje, czy też pucze.
Każdy system posiada wewnętrzne mechanizmy samoobrony, gdyż jest wypadkową wyważenia wpływów tych, którzy mają realną władzę i możliwości działania. System może zostać przejęty przez przemyślane długotrwałe i tajne prace spiskowców, którzy w tak zwanym marszu przez instytucje uzyskują instrumenty sprawcze, jak to ma miejsce obecnie w przypadku neobolszewickich globalnych elit.
Mamy też wiele przykładów, gdy system eliminował osoby z pozycji w których mogłyby realnie rządzącej koterii zagrozić. Na początku lat 1990. wyeliminowano w ten sposób Stanisława Tymińskiego, który o mały włos nie został prezydentem Polski. Przy pookrągłostosłowym rozdaniu, nie miał on żadnych możliwości zajęcia stanowiska, gdyż nie godzili się na to zagraniczni żyranci ówczesnej „transformacji”.
Kiedy jego popularność zaczęła rosnąć wykładniczo, system rzucił do działania swoje aktywa, łącznie z niektórymi hierarchami Kościoła katolickiego. Same wybory zostały najprawdopodobniej sfałszowane, wcześniej jednak Tymińskiego usiłowano moralnie zlinczować oskarżając o tak kabaretowe rzeczy, jak odwiedzanie Libii w celu spiskowania z Kadafim czy bicie żony i głodzenie dzieci.
Wtedy czarno na białym pokazano „jak działa demokracja”. Od tamtej pory niewiele się zmieniło, czego dowodem są „przygody” rumuńskiego sondażowego lidera kampanii prezydenckiej, Călina Georgescu.
Tam też „układ demokratyczny” został domknięty i wiadomo kto może wygrać, a kto nie. Jeśli ludzie chcą kogoś spoza systemu, to znaczy, że są „przeciwko demokracji”.
Widzieliśmy też te mechanizmy u nas, w Kanadzie, kiedy oddolny protest społeczny przeciwko drakońskim przepisom pseudoantypandemicznym zaczął nabierać tempa. Pojawiła się nagle, niczym grom z jasnego nieba, flaga ze swastyką, padały posądzenia o działania terrorystyczne, próby podpalenia budynków mieszkalnych, a ostatecznie posunięto się do zablokowano kont bankowych liderom protestu, kradzieży społecznie zebranych pieniędzy, zhakowano konta społecznej zbiórki i poddano prześladowaniom tych, którzy na legalną inicjatywę Freedom Convoy przeznaczyli datki. Znana była sprawa policjanta, którego zwolniono za to, że przekazał 50 dolarów.
Proszę się nie łudzić, że system możemy obalić w wyborach, które on kontroluje. Owszem w tak zwanym „kryterium ulicznym”, czyli masowych protestach, i poprzez głosowanie możemy do pewnego stopnia kształtować układ, wejść do gry, opóźnić pewne procesy, włożyć patyk w szprychy ukartowanych zmian.
Dlatego nie należy odpuszczać sobie wyborów, ale mieć wobec nich realistyczne oczekiwania.
W maju odbędą się w Polsce wybory prezydenckie. Czy może w nich wygrać kandydat społeczny, który zaneguje zobowiązania zagraniczne Polski, odwróci sojusze i nie będzie odbierał telefonów od wiadomych ambasad? Tak, gdyby stał za nim inny nowy układ, inny stolik ugadanych realnych sił, także tych zewnętrznych, a przy tym dysponował olbrzymim poparciem społecznym, trudnym do zignorowania.
Inna sprawa, że wybory służą także do nagłaśniania pomysłów politycznych, pozwalają mieć większą „tubę”.
Ci, którzy mają realną władzę na danym terenie, pilnują jednak, aby jej nie stracić. Polacy po 90 roku zdają się zapominać o tej prostej prawdzie ponieważ wmówiono im, że byli sprawczy, że „obalili komunizm”. Niestety patrząc z perspektywy kilkudziesięciu lat trudno się z taką oceną zgodzić; Solidarność, od początku do końca, była ruchem sterowanym.
Popierajmy więc swoich kandydatów, chodźmy głosować, nagłaśniajmy to, co dobre dla naszego narodu, ale nie miejmy zbyt wygórowanych oczekiwań.
Czy sytuacja może się zmienić? Oczywiście, kiedy „system” straci siły, pokłóci się, otworzy się na negocjacje. Ale to nie jest proste. Tym nie mniej, starać się trzeba…
Przede wszystkim zaś należy dbać o własne rodziny, dzieci, ich właściwie wychowanie; przekazanie tych wszystkich idei, które pozwolą im realnie widzieć rzeczywistość. No i trzeba je płodzić w jak największej liczbie Prokreacja to antysystemowy opór społeczny. W wielu sytuacjach jedyny, jaki nam pozostaje. Musi mu towarzyszyć dobre wychowanie. I tutaj toczyć trzeba najbardziej zacięte walki.
Autorstwo: Andrzej Kumor
Źródło: Goniec.net
Szanowny @Andrzej Kumor, cała wymowa pańskiego artykułu jest poddana ostatecznej ocenie potwierdzającej tytuł artykułu – Systemu nie da się „obalić w głosowaniu, a więc należy:
„Przede wszystkim zaś należy dbać o własne rodziny, dzieci, ich właściwie wychowanie; przekazanie tych wszystkich idei, które pozwolą im realnie widzieć rzeczywistość. No i trzeba je płodzić w jak największej liczbie Prokreacja to antysystemowy opór społeczny”.
Nie zgadzam się z tą pańską oceną, za wyjątkiem prokreacji, ponieważ chce Pan, nie wiem czy nieświadomie czy celowo, zasiać ziarno defetyzmu w czytelnikach, a to jest wbrew interesom Polaków, o których los się tak w konkluzji martwi.
Postaram się to Panu uzasadnić w kilku punktach, ponieważ ciąg logiczny artykułu jest wewnętrznie sprzeczny, a mianowicie:
1) pisze Pan „Każdy system posiada wewnętrzne mechanizmy samoobrony, gdyż jest wypadkową wyważenia wpływów tych, którzy mają realną władzę i możliwości działania”, a więc opiera się na logicznym działaniu prawa przyczyny i skutku. Każde wprowadzenie czynnika „chaosu” naruszającego tą zasadę spowoduje naruszenie podstaw tych mechanizmów obronnych, a więc umożliwia w przyszłości obalenie tego systemu.
Pisząc o przypadku Calina Georgescu potwierdza Pan możliwość wprowadzenia tego czynnika chaosu w proces głosowania, natomiast ocena, że …„układ demokratyczny” został domknięty i wiadomo kto może wygrać” jest błędna bo nie bierze pod uwagę zachowania społeczeństwa rumuńskiego (trwające wieloset tysięczne protesty po jego aresztowaniu), które mogą wywołać rewolucję.
Czyli pisząc z jednej strony, że system może być rewolucyjnie obalony, a z drugiej strony twierdząc, że system w Rumunii już wygrał jest Pan niekonsekwentny w swoim myśleniu.
2) pisząc „Czy może w nich wygrać kandydat społeczny, który zaneguje zobowiązania zagraniczne Polski, odwróci sojusze i nie będzie odbierał telefonów od wiadomych ambasad? Tak, gdyby stał za nim inny nowy układ, inny stolik ugadanych realnych sił, także tych zewnętrznych, a przy tym dysponował olbrzymim poparciem społecznym, trudnym do zignorowania”, dopuszcza Pan też możliwość wygrania tych wyborów, ale myli się w ocenie potrzeby dogadania się realnych sił wewnętrznych, gdyż obecne wybory są prezydenckie, a nie parlamentarne, więc dogadywanie się kandydatów byłoby „zdradą” wobec strony, która ich zgłosiła.
Wg mnie decydujące w tych wyborach znaczenie mają zewnętrzne siły geopolityczne, ze strony Prezydenta Trumpa, który dążąc wspólnie z Rosją do zawarcia pokoju na Ukrainie stwarza nowe uwarunkowania polityczno-ekonomiczne dla tej części Europy, przy całkowitej świadomości, ze nie jest ona zdolna przeciwstawić się Prezydentowi Trumpowi.
Reasumując chcę podkreślić, że w Polsce jest taki kandydat jak Grzegorz Braun nie związany z polityczno-rządzącym lobby globalistycznym i startujący w wyborach samodzielnie. Poparcie dla jego głoszonych założeń polityki prezydenckiej zyskuje z każdym dniem coraz więcej zwolenników i prawdopodobieństwo wystąpienia przypadku rumuńskiego w Polsce jest naprawdę wysokie.
Z poważaniem Rysa
Obojętne kto rządzi lub będzie rządzić, można być pewnym wynikającym z 36 letniego doświadczenia iż będzie coraz gorzej. Jesteśmy przeznaczeni do likwidacji tylko wszelkiej maści politycy nie mają odwagi powiedzieć tego jawnie. Chcą spić resztki tego co jeszcze zostało, za to im płacimy. Sami sobie dobrowolnie nałożyliśmy kaganiec. A nie przyszło Szanownym Panom do główek iż najlepszą ochroną od wszelkiej korupcji jest zamożność społeczeństwa a nie tylko elit. Przy poparciu prawie całego społeczeństwa. Daliśmy Solidarnym elitom glejt w nadziei iż wykorzystają go w dobrym celu. To był jeden z błędów podstawowych. Władza obojętnie z czyjego nadania powinna być kontrolowana odpowiednimi przepisami. Zrobienie reformy gospodarczej bez odpowiednich zasobów finansowych jest skazane na zagładę. Nawet tu na Wolnych Mediach podstawą jest zalew chłamu artykułów pseudo polaków, wyznawców pseudo religi amerykańskiego Guru. Zastanawia mnie uległość współczesnych Polaków. Nie ma ani jednego ugrupowania, które by lansowało i promowało bardzo dużą niezależność od kogokolwiek, mam na myśli obce państwa i różnego rodzaju wiary. Choć wiele ugrupowań ma w swoich nazwach szumne słowa: Niezależne, Samorządne, Niepodległe, Prawo, Sprawiedliwość, Narodowe, Ludowe, Suwerenne, Państwo Prawa, itp. Jednak każde ugrupowanie uznaje zależność od swojego patrona, idola Guru i nie widzi siebie jako samodzielnego tworu. Kombinuję sobie czy ktoś wyciął Polakom jaja? Czy są masochistami, bo potrzebują czuć obcy but, czy bat nad sobą? Najprostszym sposobem by społeczeństwo było uczciwe, są odpowiednio duże zarobki tak, by starczało na spore zachcianki. Bogate społeczeństwo to gwarant niepodległości państwa i zmniejszenie kryminogenności prawa. Co do wyborów w Solidarnej polsce to tragiczna farsa. Ale co się dziwić jeśli część Polaków za swojego prezydenta uważa prezydenta USA. Tam to dopiero jest szopka bo ostatnie wybory kosztowały tylko 35 miliardów $. Tak więc do ich ideału mamy jeszcze długą drogę. Trwa festiwal za pieniądze polaków, pseudo kandydaci prześcigają się w opluwaniu i obrzygiwaniu wzajemnym, bo programów to żadnych nie mają. A jeden to mówi że on nie chce ale startuje bo może. Szukają jak by tu poróżnić polaków jeszcze bardziej. Lubią Polacy myślenie życzeniowe bo to fajnie choć sobie trochę pomarzyć, bo żyjemy na: aby aby. Naszym pseudo sprzymierzeńcem, idolem, rzekomo naszych polityków jest Guru, człowiek który zmienia swoje poglądy co tydzień, więc jak można mu zaufać, skoro postępuje jak wróg polski sprzedając nam wojskowy złom za drogie pieniądze a przez to Solidarna polska jest w agonii. Nie ma ani jednego ugrupowania które by preferowało produkcję sprzętu dla polskiego wojska w polsce. Osobiście uważam iż sedno wszelkich związków i stowarzyszeń cywilnych i wojskowych z innymi krajami może być możliwe tylko i wyłącznie oparte na zasadach jedno państwo = jeden głos. Prościej równa ilość głosów niezależnie od ilości ludzi zamieszkujących te państwa. To wyrównało by szanse. Drugi priorytet to powstrzymywanie się państw od dawania pseudo dobrych rad dla innych państw. Trzeci to nie krytykowanie obcych państw, niech o wszystkim decydują ludzie go zamieszkujący. To minimum koegzystencji. Alternatywą są wojny. Powinniśmy uczyć się od Turcji, warto poczytać bo bez problemu tłumaczy się na język polski podaję adres internetowy https://www.aa.com.tr
Rozumiem, że artykuł został stworzony z okazji kolejnego wyboru na stanowisko, na którym zasadniczo i praktycznie nie można NIC uczynić celem odmiany systemu.
Niezależnie czy będzie to prawdziwy antysystemowiec typu Maciak, malowany anty-S typu Zmentzony, czy Brunatny, któremu najwyraźniej jedyne na czym zależy to jechanie po globalistach i żydach (dając dowody światu o polskim antysemityzmie).
Z uwagi na powyższą niemożność wpływu na zastany stan rzeczy, to oczywiste, że najbliższe wybory, tak czy siak, nic nie zmienią. W sensie mogą zmienić, ale na gorsze, tak że zęby będą nam trzaskać, jeśli rozumiecie o co mi chodzi, a sądzę że tak.
*Braun będzie dalej nas kompromitował, mieszając słuszny opór vs globalistom z mentalnym zaściankiem (oczywiście świetnie udawanym przez tego pana, aby tłumom się podobało – tak jak i jego afektowane, patetyczne, pełne emfazy wypowiedzi). Plus taki = będzie stawał okoniem na pomysły lewicowych ekstremistów.
*Mentzena teorie są znane, więc raczej świadomości ludzi nie zmieni, ale może przynajmniej wypromować szerzej jakieś libertańskie idee – choć nie wiem czy dysponuje odpowiednim aparatem do przekonywania przy pomocy argumentów, a nie tylko gomułkowej frazeologii podlanej estetyczną wymową w stylu tych bardziej dystyngowanych dygnitarzy PRL-u, wzbogaconej o tymochowiczą gestykulację.
*Kandydat PiSu to dalsze cementowanie układu, ale jako 'mniejsze zło’. Choć nigdy nie wiadomo.
*Kandydat niemieckiego Superexpresu (Bartoszewicz) to z kolei tak jak i reszta, wielka niewiadoma.
*Maciak jako jedyny mógłby otworzyć ludziom oczy na kwestie, o których często nie mają pojęcia. Ale z tego co zrobiłem sobie ostatnio badania sondażowe i wyciągając średnią z tych badań to wyszło mu poparcie przeciętne równe 0,00% :< Może jakieś występy w TV coś odmienią, zakładając że zbierze głosy, aby móc startować.
Każdego z powyższych dla dobra sprawy gotów byłbym poprzeć, wszak brak wyboru to też wybór.
Wracając do tytułowego pytania, czy głosowanie (do parlamentu) mogłoby obalić System? Teoretycznie tak. A praktycznie jak by można to zrobić?
1 krok – ludzie musieliby mieć świadomość, że istnienie Systemu w dzisiejszej formie ZDECYDOWANIE szkodzi im/nam. I ta świadomość musiałaby być powszechna. W tej chwili może już nie jest znikoma, ale wciąż jest zbyt mała.
2 krok – musiałaby zawiązać się nowa elita intelektualna, połączona wspólnym celem, która by wspierała oddolny ruch i nadawała mu ton – czyli taka quasi partia, coś jak Platforma Obywatelska gdy jeszcze nie była partią, a towarzysz Tusk nie uczynił jej osobistym folwarkiem, rugując z niej wszystkich innych liderów jak Gilowska, Płażyński, Olechowski czy Rokita.
3 krok – ten Ruch Odnowy, wszelkimi możliwymi środkami musiałby skupić się na uzyskaniu jak najszerszego dostępu do mediów. Te narzędzie to jest być albo nie być dla wszelakich ruchów społecznych, które mają globalne (w skali kraju) aspiracje. "Kto kontroluje media, ten kontroluje umysły."
4 krok – zdobycie powszechnego poparcia społecznego, poprzez obnażanie mechanizmów wykorzystywania społeczeństwa (typu banksterskie legalne machloje) i prezentowanie na tym samym oddechu REALNYCH rozwiązań na te przedstawiane bolączki.
5 krok – szukanie pomocy z zewnątrz (kraju), i mam tu na myśli pomoc ideologiczną, a nie pieniężna, gdyż ta może odbić się czkawką, co chyba dość zrozumiałe. Przykłady czy słowa wsparcia z zagranicy zawsze działają dodatnio na zakompleksiony polski Naród.
Tytaniczne przedsięwzięcie, ale możliwe. Jeżeli zaczniemy skupiać się na tym co nas łączy, albo może łączyć, zamiast na tym co nas dzieli lub może dzielić, to wówczas nawet niebo nie będzie nam limitem. Co z pewnością nie spodoba się ponurym władcom tego świata…
Teraz jest przekręt na mencena. bYł już raz przekret na qukisa. mencen czysci sobie konfederację z ludzi mu nieprzychylnych, popierających brauna. juz widadskłonnosci małego hitlerka. a co bedzie dalej, skoro ten humanoidalny pucek nie potrafi łaczyc tylko dzielić i mścić się na inyych, tych co maja inne od niego zdanie? sami widzicie, że nazwisko zobowiązuje, farbowany lisek chytrusek. mówi jedno, robi drugie. kolejna opłacona i kontrolowana pacyfikacja. inaczej ską kancelaria maiłaby tyle zleceń? Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ludziom zawsze podsuwa sie wybór miedzy dżuma a cholerą.
Szanowny @Grochmanon, pańska koncepcja obalenia systemu mogłaby dotyczyć przyszłych wyborów parlamentarnych, a i to jest wątpiące, bo zrealizowanie tego procesu wymagałoby całkowitej zmiany mentalności społeczeństwa polskiego. Dlaczego?
– bo moja chata skraja i dopóki mam michę i browara to nieważne kto rządzi;
– bo moja racja jest „racjejsza” niż twoja;
– bo gdzie dwu Polaków tam 3 partie,
stąd naruszenie systemu dHondta, który zabetonował scenę wyborczą w Polsce na korzyść partii politycznych jest prawdopodobnie bliskie zeru.
A więc wybór z 460 posłów i 100 senatorów, przez tak zróżnicowane społeczeństwo, jakiejś skonsolidowanej grupy mającej wpływ na podejmowane decyzje w Sejmie jest nierealny.
Jedyną możliwością mogącą zwiększyć szanse zmian takiej sceny wyborczej, jest wprowadzenie do wybranych elit polityczno-rządzących czynnika chaosu, mającego duży wpływ na podejmowane decyzje.
Takim czynnikiem jest prezydent, z którego prerogatywami muszą się liczyć wszystkie partie, w ramach kohabitacji, a więc może on stopniowo wprowadzać nowe zasady tej polityki.
Dlatego właśnie obecne wybory prezydenckie są tak niezmiernie ważne, ponieważ kandyduje w nich G. Braun, który jako kandydat wywodzący się z tego establishmentu, jest jednak niezależny w swoich poglądach, jest konsekwentny i odważny w swoim „propolskim” działaniu, czego przykłady są publicznie szeroko znane i co najważniejsze, jest on ze względu na swoje niekonwencjonalne postępowanie szeroko znany społeczeństwu polskiemu.
I zgodnie z zasadą, że przeciętny Polak wybiera osobę nie ze względu na politykę bo nią się nie interesuje, a z uwagi na fakt, że się o nim dużo mówi.
Stąd wynika obawa naszych liberalnych elit politycznych od lewa do prawa, że może zaistnieć w Polsce przypadek rumuński i ich konsolidacja wokół kandydata S.Mentzena, co doskonale podkreślił @akami pisząc „teraz jest przekręt na mencena”.
Nastąpi więc zalewanie społeczeństwa „sieczką” informacyjną z przewagą „ochów” i „achów” jaki to on nie jest doskonały.
Ja już na Neon24 w dniu 25 lutego br. pod wypowiedzią blogerki Anna-PK, stwierdzającą, że Braun jest kandydatem ludzi starych, zaś Mentzen kandydatem ludzi młodych, XXI-wiecznych pisałem:
Szanowna @Ann-PK pisząc, że „Mentzen to człowiek 21 wieku, człowiek nowoczesnego postępu”, nie pisze Pani na czym dotychczas ta jego nowoczesność polegała. Czy na tym, że umiał się ustawić po ukończonych na koszt rodziców studiach, w biznesie? Czy na tym, że szybko zwąchał, że najlepsze „geszefty” robi się w polityce? Czy na tym, że w tej polityce wykorzystał swoich koalicjantów do wypromowania siebie na kandydata?
Czy na tym, że będąc bez poglądową marionetką, popiera tylko siły polityczne, które są przy władzy?
Czy na tym, że gotów jest sprzedać „za blask żyrandola” nie tylko swoich koalicjantów, ale prawdopodobnie też nasz naród?
Jeśli na tym ma polegać nowoczesny postęp ludzkości, to ja jako człowiek 20-sto wieczny, twierdzę, że jest to degeneracja pojęcia „homo homo sapiens”.
Z poważaniem Rysa
„– bo moja chata skraja i dopóki mam michę i browara to nieważne kto rządzi;
– bo moja racja jest „racjejsza” niż twoja;
– bo gdzie dwu Polaków tam 3 partie,”
Dobrze żeś to określił i wypunktował mości panie Ryszardzie. To są znacznie głębsze bolączki, które trawią nie tylko polski Naród, ale ogólnie ludzkość. I stanowią szersze spektrum problemu z ludźmi.
Polityka, na nieszczęście nie tylko nie pomaga w rozwiązywaniu tych problemów (nazwijmy to Rozwojem), ale odwrotnie, wręcz pogłębia je i umacnia.
Także całkowicie się zgadzam, że aby osiągnąć zaproponowaną koncepcję trzeba CAŁKOWICIE zmienić mentalność Polaków. To jest część tego tytanicznego dzieła. Być może nie dokona się ono za naszych żyć. To jednak wcale nie oznacza, że nie należy próbować budować ideowych fundamentów pod taką konstrukcję.
1 punkt – popularny tumiwisizm, jak z tym walczyć? Ciężko powiedzieć. Wiele jest pomysłów czy metod, mógłbym napisać pracę doktorską na ten temat. Lecz w środowisku wrogiego państwa, ciężko coś realnego wykoncypować. Stąd to jest najtrudniejsza kwestia.
2 punkt – kompleksy Polaków i niezrozumienie czym powinno być rządzenie państwem. Każdy ma swoje zdanie, sęk w tym, aby osiągnąć kompromis, taki który zadowoli jak największą część społeczeństwa. Czyli nie ważne, kto ma rację, tylko kto będzie w stanie doprowadzić do jako takiego konsensusu między stronami o różniących się poglądach.
Ludzi powinno i trzeba uczyć, że odmienność racji jest czymś POŻYTECZNYM, gdyż dzięki temu można szlifować własne opinie i sądy. Niezrozumienie tego jest wynikiem wielowiekowych starań i kolejną sprawką kolektywnego bolszewizmu łacińskiej myśli, w wydaniu jezuickich fanatyków, których zesłał na umęczony Naród polski sam diabeł w powłóczystych szatach z purpury i złota. Ale to jedynie moja prywatna opinia.
3 punkt – i bardzo dobrze, niech i 10 będzie tych partii. Ważne, aby nauczyli się rozmawiać ze sobą i SZANOWAĆ. Każda wyraża swoje zdanie w różnych kwestiach, gdzie podstawą jest wspomniany szacunek ale również i uczciwość jak i wolność ludzi. Nic z tych rzeczy obecnie nie ma miejsca, i większość rozsądnych ludzi to dostrzega. Komuś zależy na takiej kondycji polskiego myślicielstwa, jak i braku rzeczywistej reprezentacji Narodu. A powód jest taki, że państwo Polskie jest państwem z kartonu, co jak wiadomo jest tajemnicą poliszynela. Protektoratem, nawet za bardzo nie wiadomo czyim. Czuć tu anglosaską rękę w syjonistycznej rękawiczce.
Widzisz braciszku, promujesz tego Brauna, a on choć mieni się chrześcijaninem to co rusz przyłapuję go na drobnych grzeszkach, jak autorytarne oceny wobec innych poglądów jako brednie (bez wchodzenia w konkrety dlaczego tak uważa) albo OBRAŻANIE innych poprzez deprymujące określenia w odniesieniu do ludzi, typu 'lewacy’, 'lewactwo’, o 'dewiantach’ czy gorzej już nie wspomnę. Czasami ma on rację, jeśli krytykuje ekstremizmy, używając takich pojęć, problem w tym, że je rozciąga na większość sceny politycznej, tej z przeciwnej strony. Z takim podejściem jest on skazany na niepowodzenie w dziele jednoczenia Narodu. Ale o takie aspiracje wcale go nie podejrzewam, ani nie posądzam.
Przyznaję jednak Ci rację, lepszy polski rokita, nawet z niemieckim nazwiskiem, żydowską urodą i manierą wypowiedzi, niż globalistyczny pachołek.
Szanowny @Grohmanon, dzięki za interesującą wypowiedź, bo jak sam Pan pisze musimy się nauczyć rozmawiać ze sobą i SZANOWAĆ.
W tym sedno, że wielu naprawdę inteligentnych Polaków nie potrafi tego zrozumieć, a to przekłada się z kolei na nieumiejętność dochodzenia do racjonalnych wniosków.
Praktycznie większość publicystów dostrzega problem, ale nie jest w stanie zdefiniować „jak go rozwiązać”. bo przeszkadza im w tym własne „ego”, które podszeptuje w podświadomości, jesteś nieomylny, masz rację i to blokuje im znalezienie rozwiązania.
Pan jak czytam jego wypowiedzi, ma już ten etap za sobą. Poznanie siebie, własnych ograniczeń i zrozumienie, że „ten się tylko nie myli, który nic nie robi”, daje naprawdę duże możliwości kreacyjne nawet z pozycji „pionka”, a co dopiero figury.
Pozdrawiam serdecznie Rysa
Proponuję zdecydowanie inne rozwiązanie polskiego galimatiasu niemożności wybrania dobrego kandydata na prezydenta polski i współdziałania z rządem dla dobra polaków i polski i skrócić czas bzdurnych popisów kandydatów na prezydenta, należy ograniczyć kompetencje prezydenta do reprezentacji na ważnych uroczystościach krajowych z naciskiem na reprezentację za granicą i to cały zakres obowiązków prezydenta, nic więcej, tak by nie przeszkadzał rządowi rządzić. Już kilkakrotn. Moim zdaniem by zaradzić chaosowi wyborczemu a przez to ograniczyć koszty wyborów Moim zdaniem by zaradzić chaosowi wyborczemu a przez to ograniczyć koszty wyborów i skrócić czas bzdurnych popisów kandydatów na prezydenta, należy ograniczyć kompetencje prezydenta do reprezentacji na ważnych uroczystościach krajowych z naciskiem na reprezentację za granicą i to cały zakres obowiązków prezydenta, nic więcej, tak by nie przeszkadzał rządowi rządzić. Już kilkakrotnie polski prezydent okazywał się hamulcowym dobrych przemian a obecnie znów się na to zanosi. By jednak zachować kontrolę nad rozbuchanymi ambicjami polskich posłów należy wyznaczyć ludzi bezpartyjnych do pełnienia roli coś w rodzaju senatorów. Kandydaturę mogła by zgłosić osoba chcąca być zostać senatorem. To społeczeństwo całej polski wybrało by imiennie odpowiednich kandydatów w wyborach bez jakiejkolwiek reprezentacji jakichś okręgów wyborczych ale by było tanio głosowanie powinno się odbyć telefonicznie przez SMS. Powie ktoś iż niektórzy ludzie mają po kilka kart SIM. Odpowiadam ale wszystkie są zarezerwowane na tą samą osobę a więc liczy się tylko pierwszy SMS głos. Istniał taki system w zakupach dostępu do stron internetowych i działał błyskawicznie, natychmiast. Niestety ktoś zadecydował żeby płacić systemem PAY który umożliwia kanty i trwa nie raz 2 tygodnie. Tak więc rezultat wyborów znany by był najdalej w ciągu 1 godziny.
Szanowny @niecowiedzący, czyli proponuje Pan system niemiecki, gdzie prezydent pełni tylko funkcje reprezentacyjne, zaś pełne kompetencje w działaniach polityczno-gospodarczych i polityce zagranicznej ma kanclerz.
Trafił Pan ze 100% skutecznością w założenia i cele Premiera Tuska i jego Platformy Obywatelskiej, któremu wielce przeszkadza obecny układ kohabitacyjny z Prezydentem Dudą, mimo, że dalekosiężne cele polityczne i gospodarcze PO oraz PIS są praktycznie takie same.
Myślę, że jak służby rządowe zauważą ten koment, to ma Pan u nich na bank wpis „całkowicie prorządowy i decyzyjny – awansować”.
Miałem zamiar polemizować z tą samą pańską wypowiedzią pod artykułem NCzas.info ” Skandaliczne kulisy wyboru nowych władz Konfederacji”, ale widząc jak Pan reaguje na moje i @Grohmanona wpisy, stwierdziłem, że byłoby to, jak mówi przysłowie ludowe. „rzucanie grochem o ścianę”
Z poważaniem Rysa
Szanowny Panie Rysa. Nie przeczytał Pan uważnie mego komentarza, tylko domyślił się Pan iż popieram system niemiecki, a jak system niemiecki to i pewnie popieram Tuska. Otóż gdyby Pan czytał moje komentarze to wiedział by Pan iż jestem prześladowany przez wszystkie ugrupowania w różnych układach od 25 lat za moje poglądy na temat armi pod rządami Solidarności i niszczeniu polskiej zbrojeniówki poprzez zakupy amerykańskiego złomu wojskowego. Oświadczam Panu że ja nienawidzę najbardziej ludzi wywodzących się z Solidarności bo oni wszyscy niezależnie od noszonych obecnie barw, ani znaczków czy karykatur polskiego godła, przynależności partyjnej szkodzą polakom i polsce oraz są sługusami USA. I piszę: Już kilkakrotnie polscy prezydenci okazywali się hamulcowymi dobrych przemian a obecnie znów się na to zanosi. By jednak zachować kontrolę nad rozbuchanymi ambicjami polskich posłów należy wyznaczyć ludzi bezpartyjnych do pełnienia roli coś w rodzaju senatorów. Kandydaturę mogła by zgłosić osoba chcąca być zostać senatorem. To społeczeństwo całej polski wybrało by imiennie odpowiednich kandydatów w wyborach bez jakiejkolwiek reprezentacji jakichś okręgów wyborczych. Jak będzie się Pan szykował do napisania nowego komentarza to radzę zapoznać się z całą treścią a dopiero pisać komentarz.
Szanowny @niecowiedzący, naprawdę przeczytałem, i wiem , że w swoich wypowiedziach odnośnie postępowania władz wywodzących się z nurtu Solidarności ma Pan rację, tak samo jak i w propozycjach bezpieczeństwa militarnego, czy zasad współpracy pomiędzy państwami, ale ponieważ w wypowiedzi brak jest propozycji jak to praktycznie rozwiązać, więc to są tylko życzenia. Podana propozycja „ By jednak zachować kontrolę nad rozbuchanymi ambicjami polskich posłów należy wyznaczyć ludzi bezpartyjnych do pełnienia roli coś w rodzaju senatorów” wymagałaby utworzenia nowego organu kontrolnego władzy ustawodawczej, a to z kolei wymaga zmiany Konstytucji, co jest nie do przeprowadzenia w tak rozbitym społeczeństwie jak polskie, a więc to są też tylko życzenia.
Mimo, że jest prostszy sposób, rozwiązania tego „nadzoru”, zastosowanie jednoosobowych okręgów wyborczych (JOW) jako podstawy wyboru przedstawiciela społeczeństwa z możliwością jego odwołania w trakcie kadencji, co wymaga tylko zmiany Kodeksu Wyborczego ustawą sejmową, problemem jest, kto jest w stanie zainicjować takie działanie.
A więc zmiany mogą następować tylko z wniosku organu liczącego się w procesie ustawodawczym, a takim organem jest Prezydent RP, co napisałem w swoim komentarzu (pkt 5).
Pisząc komentarz do pańskiego wpisu, z którego wysnułem logiczny wniosek, że jest Pan za systemem niemieckim prezydentury, pozwoliłem sobie na pewną uszczypliwość, stwierdzając że wpisuje się Pan w założenia i cele polityki Tuska i PO i, że jego służby pozytywnie to ocenią.
Ponieważ istotą naszych dysput, jak pisze powyżej @Grohnanom, powinna być dyskusja i wzajemny szacunek, z czym się w pełni zgadzam, niniejszym uprzejmie przepraszam za taką formę wypowiedzi.
Z poważaniem Rysa
@niecowiedzący
„nienawidzę najbardziej ludzi wywodzących się z Solidarności (…) ”
Taka luźna uwaga, drogi krajanie. Rozumiem frustrację jako reakcję na działania innych, które oceniamy negatywnie, lecz nienawiść nie jest tą emocją, którą powinniśmy kierować się w życiu. Szczególnie wobec krajanów. A najlepiej to w ogóle wyzbyć się jej z własnego jestestwa, ale to już kolejna, moja prywatna opinia.
Na ten przykład moja osoba nie znosi Kościoła jako organizacji, którą uważam za diabelską (w myśl zasady najciemniej pod latarnią i kontrolowania opozycji), ale ludzi którzy w niej funkcjonują, nigdy takim mianem nie obdarzę. Wręcz przeciwnie, uważam że są to wspaniałe jednostki, poczciwe i pełne dobrych intencji. Czasem jedynie zagubione lub oślepione, ale któż z nas jest idealny.
Wracając do Solidarności. Po pierwsze ludzie ci uważali i uważają USA za gwaranta Polskiego istnienia w związku z dramatyczną geopolityczną pozycją Polski – czyli pomiędzy Niemcami a Rosją. Można polemizować, ale nienawiść? No nie wiem. Serwilizm jaki wychodzi w trakcie tej agendy, owszem nadaje się na krytykę, ale nie całość strategii w swej istocie. Szczególnie jeżeli weźmie się pod uwagę brak elit polskich, zarówno inteligencji jak i patriotycznej klasy wyższej, że tak to ujmę.
Po za tym istnieje Solidarność Walcząca, która do dziś uważa się za kontynuatorkę prawdziwej (zdelegalizowanej) S. z lat ’80, a którą to impersonowała i dalej kontynuuje ten czyn, ta fałszywa, pod egidą Bolka i jego WSIowych opiekunów.
I podsumowując, pewien użytkownik od jakiegoś czasu pisuje i nawołuje na łamach tego portalu mniej więcej tak: „Polak powinien zrozumieć, że jego największym przyjacielem jest drugi Polak.” Czy tak to szło? Uprzejmie proponuję w takim razie rozszerzyć we własnym słowniku pojęciowym zakres słowa Polak.
To taka mała uszczypliwość, pełna dobrych intencji, druhu 🙂
Szanowni Panowie Rysa i Grohmanon. Trudno jest mi pisać wciąż o tym samym, o sposobie wyjścia z beznadziejnej sytuacji jaka trwa od 36 lat w polsce. Polacy popełnili największy błąd w 1989 roku oddając władzę czynnym agentom CIA w polsce. Solidarność była i jest ich tworem. Dlatego od początku mówili iż trzeba trzymać nad rządem parasol ochronny. Objawiło się to w opanowaniu mediów, tak by nic co nie podoba się mocodawcom nie ujrzało światła. Ten stan utrzymuje się do dzisiaj, nie ma ani jednego media które było by w polskich rękach. I właśnie dlatego ludzie którzy mają coś do powiedzenia w sprawie naprawy polski nie mają szans się ujawnić, bo zostaną zaatakowani przez sługusów reżimu. Natomiast coraz poważniejszym problemem staje się wymieranie ludzi którzy potrafią i chcą używać swojego mózgu. Bowiem pokolenie używające telefonów komórkowych, smartfonów i różnych ajfonów, nie potrafi już samodzielnie myśleć. Ja nazywam ich nową rasą Homo Pluginus czyli człowiek podłączony. Co do przejęcia władzy przez ludzi uczciwych, wskazane by było by przejęcie władzy odbyło się w demokratyczny sposób wykluczający dyktaturę. Wszystkie rządy po1989 roku nakazywały tępić wszystko co Polskie, Służba śmierci ma wykańczać Polaków a czterysta pięćdziesiąt ton złota ma wyparować z Samorządnego NBP jako zapłata za złom wojskowy z USA. Zastanawia mnie uległość współczesnych Polaków. Nie ma ani jednego ugrupowania, które by lansowało i promowało bardzo dużą niezależność od kogokolwiek, mam na myśli obce państwa i różnego rodzaju wiary. Choć wiele ugrupowań ma w swoich nazwach szumne słowa: Niezależne, Samorządne, Niepodległe, Prawo, Sprawiedliwość, Narodowe, Ludowe, Suwerenne, Państwo Prawa, itp. Jednak każde ugrupowanie uznaje zależność od swojego patrona, idola Guru i nie widzi siebie jako samodzielnego tworu. Kombinuję sobie czy ktoś wyciął Polakom jaja? Czy są masochistami, bo potrzebują czuć obcy but, czy bat nad sobą? Najprostszym sposobem by społeczeństwo było uczciwe, są odpowiednio duże zarobki tak, by starczało na spore zachcianki. Bogate społeczeństwo to gwarant niepodległości państwa i zmnieszenie kryminogenności prawa. Co do wyborów w Solidarnej polsce to tragiczna farsa. Ale co się dziwić jeśli część Polaków za swojego prezydenta uważa prezydenta USA. Tam to dopiero jest szopka bo ostatnie wybory kosztowały tylko 35 miliardów $. Tak więc do ich ideału mamy jeszcze długą drogę. Więc kandydaci prześcigają się w opluwaniu i obrzygiwaniu wzajemnym, bo programów to żadnych nie mają. A jeden to mówi że on nie chce ale startuje bo może. Szukają jak by tu poróżnić polaków jeszcze bardziej. Lubią Polacy myślenie życzeniowe bo to fajnie choć sobie trochę pomarzyć, bo żyjemy na: aby aby. Wygląda iż planiści w MON starają się przygotować Polskę na coś, jakby do pierwszej wojny światowej , tylko na tyle stać wychowanków Akademii Sztuki Wojennej. Panowie obudźcie się jest dwudziesty pierwszy wiek, już minęła ćwiartka stulecia. Jeśli zostaniemy wplątani przez PO PIS w wojnę to będzie ona manewrowa, błyskawiczna i skończy się najdalej za 48 godzin klęską jakiej Polska jeszcze nigdy nie zaznała w swoich dziejach. Naszym pseudo sprzymierzeńcem, idolem, Guru jest człowiek który zmienia swoje poglądy co tydzień, więc jak można mu zaufać, skoro postępuje jak wróg polski sprzedając nam wojskowy złom za drogie pieniądze a przez to Solidarna polska jest w agonii. Już to przerobiliśmy za rządów ekipy sekretarza Edwarda Gierka. Szło tak wspaniale, dopóki się nie zawaliło, bo banki komercyjne odmówiły dalszych pożyczek. Sądzę iż dzisiejsza sytuacja polski jest już prawie taka sama, a nawet gorsza bo praktycznie już nic nie produkujemy konkretnego za co eksportując można by zarobić na potrzebne towary z importu. Od 30 lat oferowałem produkcję wszelkiego sprzętu dla wojska. W Solidarnej Polsce nigdy nie stworzono nawet projektu przepisów dających możliwość, innowacji i możliwości zarabiania konkretnych, większych pieniędzy dla wszystkich chętnych, łącznie z państwem. Potem należy zająć się rzeczywistą i realną możliwą modernizacją armii Polskiej i jej uzbrojenia, ale w większości produkowanego w Polsce. To ludzie Solidarności doprowadzili do wadliwych przepisów dla armii, zniszczyli polską obronność, narzucając polityków ignorantów jako ministrów. Stworzyli szumnie i buńczucznie Akademię Sztuki Wojennej. Co do gwaranta polskiej bytności to armia USA i NATO jest zamknięta na wszelką dyskusję o zmianie doktryny i wymianę posiadanego uzbrojenia na takie, które sprosta zadaniu pokonania wrogiej armii. Ignoranci w USA i NATO nie dopuszczają do siebie myśli, iż dzisiejsza wojna manewrowa na pełną skalę jest w stanie zakończyć się na niekorzyść USA i NATO w ciągu 48 godzin. Armia musi być odpowiednio wyposażona w sprzęt, który z racji swoich cech konstrukcyjnych daje przewagę nad wrogiem.
W kwestii obronności nie powinniśmy iść w rozbudowę ilości żołnierzy, ale w jakość wyposażenia, a konkretnie w pojazdy bojowe i eskortowe oraz czołgi na kołach o masie do 40 ton jako podstawa, którą wspomagają pojazdy bojowe i eskortowe oraz czołgi na gąsienicach o masie do 70 ton. Można by było zmniejszyć czas reakcji i przesunąć lżejsze wojska o trakcji kołowej na 80 do 100 km od granicy. Zaś ciężkie o trakcji gąsienicowej na 100 do 120 km od granicy. Tak, by miały czas 40 minut na rozwinięcie szyku bojowego poza granicami miasta. Oczywiście te pojazdy muszą być produkowane w całości w Polsce, gdyż żadna armia nie dysponuje takim sprzętem. Moglibyśmy podjąć produkcję nowego typu uniwersalnego okrętu bojowego oraz nowego typu okrętu desantowego, wyposażonego w 25-metrowy most umożliwiający wyjazd wozów bojowych na zupełnie nieprzygotowany do tego brzeg np. skaliste wybrzeże. Siedemdziesiąt procent kadłuba uniwersalnego okrętu bojowego można by wykorzystać do transportu różnych wyjątkowo zjadliwych chemikaliów lub jako statek ratunkowo-szpitalny.
By je zbudować, potrzebne są prywatne wytwórnie uzbrojenia, które będą nośnikiem innowacji, ale będą też współpracować z państwowymi zakładami w celu zwiększenia wydajności produkcji. Skutek uboczny powstania prywatnych wytwórni uzbrojenia: powstanie minimum dwadzieścia pięć tysięcy nowych wysoko płatnych miejsc pracy. Ale by to osiągnąć musimy mieć całkiem nowe podejście do wykorzystania sił zbrojnych wyposażonych w uzbrojenie, jakiego nie posiada nikt. Co do różnych sczegółów zapraszam do przeczytania moich wszystkich artykułów na Wolnych Mediach. Są tam rozwiązania które niewiele kosztują albo wręcz wystarczą odpowiednie przepisy. Szkoda iż tu na WM nie ma działu uzdrowienie polityki i uzdrowienie Armii. Szkoda iż Polacy nie chcą uczyć się na błędach swoich i innych nacji i nie przyjmują do wiadomości iż historia jest nie ubłagana i za głupotę zawsze wystawia fakturę na ileś milionów ofiar, oby nie na wszystkich polaków. Wolimy dalej tradycyjnie szukać wrogów jak najbliżej a pseudo przyjaciół jak najdalej. Myślę, że dopóki Polacy nie przyjmą do wiadomości, iż największym przyjacielem Polaka może być drugi Polak, a jeszcze lepiej Polka, bo z tego mogą być tak bardzo potrzebne dzieci i nie koniecznie z prawego łoża, bo najważniejsze, że będą nasze, polskie. Jeśli Polacy tego nie zrozumieją, pozostaje dać na mszę za coś, co kiedyś nosiło miano Polska ale bez żadnych plugawych dopisków i za ludzi ją zamieszkujących. O wszystko trzeba umieć dbać, a szczególnie o ludzi, bo w dzisiejszych warunkach likwidacja Polski będzie ostateczna i nieodwracalna.
Szanowny @niecowiedzący, ustosunkowanie się do Pańskiej wypowiedzi wymagałoby napisania elaboratu obejmującego praktycznie każde ważniejsze zdarzenie polityczne od czasu powstania Solidarności, niemniej jednak wyraził Pan w niej bardzo ważką myśl pisząc:
„Myślę, że dopóki Polacy nie przyjmą do wiadomości, iż największym przyjacielem Polaka może być drugi Polak, a jeszcze lepiej Polka, bo z tego mogą być tak bardzo potrzebne dzieci i nie koniecznie z prawego łoża, bo najważniejsze, że będą nasze, polskie. Jeśli Polacy tego nie zrozumieją, pozostaje dać na mszę za coś, co kiedyś nosiło miano Polska ale bez żadnych plugawych dopisków i za ludzi ją zamieszkujących.”
Częściową odpowiedź na tą myśl-apel do Polaków może dawać mój komentarz z 6 marca br. na blogu https://zygmuntbialas.wordpress.com/ do artykułu Ikulalibala. Szanowny @ Ikulalibal, jak zwykle z pańskiej ręki wychodzi świetny i pouczający artykuł, którego clou stanowi wypowiedź „Konieczne jest przeprowadzenie jakiejś formy remanentu, którego wyniki pokażą, czy warci jesteśmy tego, by być narodem, czy też słuszniej będzie zejść z historycznej sceny i nigdy już nie zawracać światu d..y swoim istnieniem”.
Może rzeczywiście co mądrzejsze osoby z naszej społeczności zdadzą sobie sprawę z tego, że obecnie przytrafiła się Polsce jedyna szansa, aby w świetle zachodzących w geopolityce zmian, wyzbyć się starych już wyświechtanych argumentów o zagrożeniu bezpieczeństwa Polaków ze strony Rosji.
Polityka wschodnia zapoczątkowana przez braci Kaczyńskich wyrządziła Polsce niepowetowaną szkodę, bo doprowadziła do rozłamu polityczno-ideowego i konfrontacji wewnętrznej.
Co gorsze defragmentaryzacja społeczności nadal postępuje.
Skierowanie się naszych elit polityczno-rządzących w stronę Ukrainy i szukania w niej bezpieczeństwa, wbrew historycznym jego uwarunkowaniom „riezat Lachow”, skończyło się sromotną klęską, więc dalsze brnięcie w tym kierunku stanowi zagrożenie bytu narodowego.
Myślę, że świetną ku temu okazją będą wybory prezydenckie i gremialnie oddane głosy na jedynego kandydata, który proponuje nam zupełnie nową geopolitykę czyli Grzegorza Brauna”, niech stanowi apel do tej mądrzejszej części Polaków.
Z poważaniem Rysa