Liczba wyświetleń: 1328
Wolność słowa jest fundamentalnym prawem człowieka, które ma kluczowe znaczenie dla funkcjonowania demokratycznego społeczeństwa. W dobie cyfrowej wolność ta nabiera nowego wymiaru, jako że internet stał się główną platformą komunikacji, wymiany informacji oraz wyrażania poglądów. Jednakże, w obliczu rosnących zagrożeń związanych z bezpieczeństwem cyfrowym i ochroną dzieci, pojawiają się liczne wyzwania związane z utrzymaniem równowagi między wolnością słowa a koniecznością regulacji internetowej przestrzeni.
Propozycje legislacyjne UE dotyczące kontroli czatów
Jednym z najnowszych przykładów legislacji, która budzi kontrowersje w kontekście wolności słowa, jest propozycja Unii Europejskiej dotycząca „kontroli czatów”. Ustawa ta ma na celu skanowanie prywatnych wiadomości użytkowników w celu wykrycia materiałów związanych z przemocą seksualną wobec dzieci (CSAM). Mechanizm „upload moderation” miałby działać poprzez skanowanie treści na urządzeniach użytkowników przed ich zaszyfrowaniem i przesłaniem do odbiorcy.
Stanowisko Signal i innych krytyków
Signal Foundation, reprezentowana przez panią prezydent Meredith Whittaker, stanowczo sprzeciwia się tym propozycjom, argumentując, że takie działania niszczą integralność end-to-end encryption (E2EE) i otwierają drzwi do masowej inwigilacji. Whittaker podkreśla, że skanowanie wiadomości przed zaszyfrowaniem stwarza luki bezpieczeństwa, które mogą być wykorzystane przez złośliwe podmioty.
Podobne stanowisko zajmuje Threema, która również sprzeciwia się propozycjom, nazywając je formą masowej inwigilacji. Threema argumentuje, że takie mechanizmy osłabiają prywatność użytkowników i tworzą poważne zagrożenia dla bezpieczeństwa cyfrowego.
Reakcje członków Parlamentu Europejskiego
37 członków Parlamentu Europejskiego podpisało list otwarty, w którym wyrażają sprzeciw wobec propozycji legislacyjnych dotyczących kontroli czatów. Wśród podpisujących znaleźli się przedstawiciele różnych partii politycznych, głównie z lewicowych i centrowych ugrupowań, takich jak Partia Piratów, Zieloni, Renew Europe oraz Socjaliści i Demokraci (S&D).
Podpisujący list argumentują, że proponowane przepisy naruszają fundamentalne prawa do prywatności i ochrony danych osobowych. Obawiają się, że masowe skanowanie komunikacji może prowadzić do autocenzury i ograniczenia wolności słowa, a także stwarza potencjalne luki bezpieczeństwa, które mogą być wykorzystane przez złośliwe podmioty.
Wolność słowa a regulacje internetowe
Wolność słowa w internecie jest jednym z najważniejszych elementów demokratycznego społeczeństwa. Internet stał się główną platformą komunikacji, która umożliwia wyrażanie poglądów, wymianę informacji oraz prowadzenie debat publicznych. Jednakże, w obliczu rosnących zagrożeń związanych z cyberprzestępczością, przemocą seksualną wobec dzieci oraz dezinformacją, pojawia się potrzeba wprowadzenia odpowiednich regulacji.
Zwolennicy regulacji argumentują, że są one niezbędne do zapewnienia bezpieczeństwa publicznego i ochrony dzieci. Podkreślają, że tradycyjne metody nadzoru są niewystarczające w obliczu nowoczesnych technologii szyfrowania, które utrudniają dostęp do krytycznych dowodów.
Wyzwania i ryzyka związane z regulacjami
Jednym z głównych wyzwań związanych z regulacjami internetowymi jest znalezienie równowagi między ochroną bezpieczeństwa a zachowaniem wolności słowa i prywatności. Krytycy regulacji, takich jak te proponowane przez UE, argumentują, że masowe skanowanie komunikacji narusza prawa do prywatności i może prowadzić do nadużyć władzy. Istnieje obawa, że takie środki będą nieskuteczne w zwalczaniu przestępczości, ponieważ przestępcy mogą przenieść się na inne platformy, które nie są objęte nowymi przepisami.
Ponadto masowe monitorowanie komunikacji może prowadzić do tzw. „chilling effect”, gdzie ludzie zaczynają autocenzurować swoje wypowiedzi z obawy przed inwigilacją. Może to mieć negatywny wpływ na wolność słowa, działalność dziennikarską oraz działalność organizacji broniących praw człowieka.
Podsumowanie
Debata na temat wolności słowa w internecie jest złożona i wieloaspektowa. Z jednej strony, istnieje potrzeba ochrony dzieci i zapewnienia bezpieczeństwa publicznego, z drugiej strony, konieczne jest zachowanie fundamentalnych praw do prywatności i wolności słowa. Propozycje legislacyjne dotyczące kontroli czatów w Unii Europejskiej stanowią przykład trudności związanych ze znalezieniem tej równowagi. W obliczu rosnących zagrożeń cyfrowych legislatorzy muszą dokładnie rozważyć konsekwencje swoich działań, aby nie naruszać fundamentalnych praw obywatelskich.
Wejście w życie tego prawa oznacza koniec spajsi i edżi memów, oraz koniec poczucia humoru, jakie zna dzisiejsza młodzież. Jedynie co wam (nam właściwie) pozostanie to polskie kabarety, od których większość z nas woli śmierć, lub chociaż wydłubanie sobie gałek ocznych z zażenowania.
Autorstwo: Piotr Roszkowski
Źródło: 3Droga.pl
Źródłografia
1. https://chatcontrolv2.eu/
2. https://www.patrick-breyer.de/en/posts/chat-control/
3. https://european-pirateparty.eu/data-protection-day-pirate-meps-warn-against-chat-control/
4. https://european-pirateparty.eu/major-pirates-win-parliament-against-chatcontrol/
5. https://proton.me/blog/eu-chat-control-proposal
6. https://anonymousworldwide.com/2022/01/17/open-letter-condemning-chatcontrol-legislation/
7. https://edri.org/our-work/why-chat-control-is-so-dangerous/
Wolność słowa została częściowo zniesiona po wprowadzeniu do kodeksu karnego „obrazy uczuć religijnych”, natomiast jej definitywny kres nadszedł po penalizacji „mowy nienawiści”. O innych cenzorskich uregulowaniach prawnych nawet szkoda gadać.
Obecnie doszło już do tego, że jeśli coś nie jest listą zakupów do supermarketu albo komentarzem dotyczącym pogody na Saturnie, to lepiej tego nie publikować w formie pisemnej. O pogodę na Ziemi też się mogą przywalić w ramach „walki z szerzeniem dezinformacji”.
W związku z powyższym nawet sugerowanie, że jakaś wolność słowa panuje, jest ponurym żartem. Obecnie jest ona na poziomie może nie ZSRR z czasów Stalina, ale już za Chruszczowa było identycznie. Czyli mówić i pisać można było wszystko, ale jeśli się przypadkiem skrytykowało linię partii albo jakichś towarzyszy, to pod ścianę się może nie szło, na kilkadziesiąt lat za koło podbiegunowe też nie, ale kilka latek w zwykłym łagrze można było przytulić. A wykop z pracy i przeniesienie na stanowisko ciecia niemal gwarantowane.
Dziś jest tak samo, o ile nie jest się rentierem, który w razie czego może zwiać za granicę (taką bez ekstradycji) i utrzymywać się z wynajmu. Dopóki władza mu nieruchomości nie zatrzyma tytułem „zabezpieczenia na poczet przyszłych kar”.
https://parezja.pl/seryjny-samobojca-wykaz-ofiar/
Pod tym linkiem jest – dalece niekompletna, wręcz przykładowa – lista tych, którzy koniecznie chcieli wcielać w życie wolność słowa.
Zainteresowani bez trudu odnajdą znacznie bardziej obszerniejsze listy wspomnianych orędowników wolności słowa. To łatwe, bo wszyscy skończyli jednakowo.
//Z jednej strony, istnieje potrzeba ochrony dzieci i zapewnienia bezpieczeństwa publicznego, z drugiej strony, konieczne jest zachowanie fundamentalnych praw do prywatności i wolności słowa.//
Dzieci… I wszystko jasne. Nie ma to jak zasłanianie się dziećmi…
Przed czym ma to je chronić, przed mądrością i samodzielnością?
Kolejne bicie piany dla maluczkich, niech się zajmą tematem i niech im się zdaje że na coś mają wpływ a jak się znudzą to odgrzejemy temat aborcji i aby do następnych wyborów.
Przestępcy to i tak znajdą sposób na bezpieczną komunikację. Nawet teraz wystarczy postawić serwer SSH i na niego się logować a potem komunikację prowadzić lokalnie.Trudno by w takim przypadku w praktyce zaimplementować to „podsłuchiwanie”, zwłaszcza w systemach operacyjnych do których kod źródłowy jest dostępny.