Liczba wyświetleń: 3523
Decyzja Komisji Europejskiej zakazująca stosowania, jak się okazuje szkodliwych dla zdrowia aromatów dymu wędzarniczego, może oznaczać koniec kultowej holenderskiej kiełbasy. Jaki los urzędnicy unijni zgotują rookworstowi?
Specjalna komisja UE zadecyduje o losie soczystej, wędzonej kiełbasy, będącej częścią tradycyjnej kuchni holenderskiej. Pochodząca z prowincji Geldria kiełbasa rookworst zaczęła zyskiwać popularność od XVIII wieku i po dziś dzień niezmiennie pojawia się na stołach Holendrów. Dość powiedzieć każdego roku – zwłaszcza zimą i w okolicach jesieni – zjadają oni około 50–60 milionów takich wędzonych kiełbasek. Już dziś, w środę 24 kwietnia 2024 roku ma zostać podjęta decyzja co do ewentualnej przyszłości tego przysmaku, jak czytamy na łamach serwisu informacyjnego „Dutch News”.
Organ wykonawczy Unii Europejskiej, odpowiedzialny za bieżącą politykę UE podejmie decyzję w sprawie stosowania aromatów dymu wędzarniczego nie tylko przy wyrobie rookworstu, ale także i innych produktów. Efektem tych działań są badania, które wykazały, iż w ramach wytwarzania takiego aromatu powstają szkodliwe substancje chemiczne, które są powiązane z większym prawdopodobieństwem zachorowania na raka oraz niepłodnością.
Zasadniczym problemem jest współczesny proces wytwarzania rookworsta na masową skalę. W związku, z czym naturalna otoczka z jelit została zastąpiona jelitem sztucznym, a mięso wieprzowe… nie jest nawet wędzona w dymie wędzarniczym! Zamiast tego do ugotowanego wcześniej mięsa dodaje się sztuczny aromat imitujący zapach wędzenia. W Holandii taki prawdziwy, tradycyjny rookworst kupić coraz trudniej, choć bywa dostępny w niektórych sklepach rzeźniczych.
Jak podaje „Dutch News”, w tradycyjny sposób rookworst był wytwarzany aż do lat 70. XX wieku, przez dwie główne holenderskie marki, Hema i Unox. Z tych metod również zrezygnowano ze względu na szkodliwy wpływ dymu drzewnego na zdrowie ludzkie i środowisko. Co dalej z rookworstem? „Jeśli wprowadzony zostanie zakaz stosowania obecnych aromatów, prawdopodobnie nastąpi okres przejściowy, w którym będziemy mogli szukać innych rozwiązań pozwalających zachować smak” – komentował rzecznik Unilever na łamach „Algemeen Dagblad”.
Autorstwo: Remigiusz Wiśniewski
Zdjęcie: Alexas_Fotos (CC0)
Źródło: PolishExpress.co.uk
Za to wszystkie chemiczne sztuczne aromaty i toksyczne dodatki do żywności, są OK? To ja już wolę naturalny dym wędzarniczy.
Wszystko staje się zamiennikiem, ersatzem coraz gorszej i gorszej jakości w którym chemia udaje smak, zapach dawnych produktów tylko wartości odżywczych coraz mniej. Salceson dziś jest w cenie niegdysiejszej szynki, szynki są tańsze niż kiedyś kiełbasy a dzisiejsza kiełbasa nijak się ma do tej sprzed lat. Gdzie to się zatrzyma?
Gdzie to się zatrzyma? Na robakach i nowotworowym mięsie z probówki. A potem może i soylent green.
Teraz wszystkie wędliny są maczane zgodnie z przepisami i co to niezdrowe być?
Gdyby to szło do polepszenia jakości roślin jadalnych wraz z obniżeniem ich ceny (nawet kosztem utraty mięsa) to nie byłoby jeszcze złe. W tej chwili jakość i cena tych produktów uniemożliwia zaspokajanie potrzeb żywnościowych w ten sposób. Mięsem jest taniej i efektywniej choć i w tym wypadku nie można się obejść bez roślin, które są słabe obecnie.
> Gdyby to szło do polepszenia jakości roślin jadalnych wraz z obniżeniem ich ceny (nawet kosztem utraty mięsa) to nie byłoby jeszcze złe.
Bez mięsa, mleka, nabiału i (zwłaszcza) tłuszczów zwierzęcych nie da się ułożyć zbilansowanej diety. To nie przypadek że weganie muszą suplementować witaminę B12. Myślę że dlatego właśnie obecnie mamy zmasowany atak na wszystkie produkty pochodzenia zwierzęcego.
Co do hodowli to tylko w warunkach kulturalnych. W staromodny sposób. Nie potrzeba aż tyle… Od cholery się psuje.
Ciekawe czy biorąc pod uwagę reinkarnację po śmierci urodzę się znowu na tej planecie pod postacią gatunku ze zrypanym genomem? Jeśli tak, to reinkarnacja jest jakimś permanentnym piekłem!