Liczba wyświetleń: 1443
Czechy są oskarżane przez instytucje międzynarodowe o dyskryminację i umieszczanie dzieci należących do mniejszości romskiej w tzw. szkołach specjalnych. W tym tygodniu czeskie Ministerstwo Edukacji przedłożyło jednak Radzie Europy plan zwalczania zjawiska segregacji uczniów romskich, chociaż na razie na poziomie edukacji przedszkolnej.
W listopadzie 2007 roku Europejski Trybunał Praw Człowieka uznał Republikę Czeską za winną „łamania prawa dzieci romskich do niedyskryminującej edukacji”. Poszło konkretnie, o 18 dzieci romskich, które skierowano do szkół specjalnych, gdzie posyła się uczniów z lekkim upośledzeniem umysłowym.
Szesnaście lat po tym wyroku ETPC sytuacja nie zmieniła się wiele. Około 130 szkół gromadzi ponad 30% uczniów romskich. W szkołach, które przyjmują Romów, rodzice innych dzieci często przenoszą swoje pociechy do innych placówek. Dzieci romskie mają też problemy z nauką i stąd wynika w dalszym ciągu przenoszenie ich do szkół specjalnych.
Żadne dyrektywy oświatowe nie są w stanie tej sytuacji zmienić. Teraz mają się pojawić kolejne środki dla lepszej integracji uczniów romskich w zwykłych szkołach. Ma się to zacząć na poziomie przedszkoli. Wiceminister edukacji Jiří Nantl poinformował, że „dyrektorzy przedszkoli będą mieli możliwość zwolnienia rodzin znajdujących się w niekorzystnej sytuacji z czesnego w wysokości 800–1000 koron miesięcznie, co ma zachęcić rodziców do zapisywania swoich dzieci do tych szkół”.
Dzieci romskie rzadko trafiają do przedszkoli, co mogłoby im ułatwić dalszą naukę i integrację. Dzieci pochodzenia romskiego stanowią 3% uczniów szkół podstawowych i średnich, ale ich liczba w przedszkolach wynosi niecałe 2%. Jednak w czeskich przedszkolach brakuje miejsc, więc może to mieć ograniczony zakres.
Państwo zamierza także m.in. zreformować system wsparcia dla uczniów „zagrożonych w nauce”, czy zwiększyć budżet szkół zlokalizowanych w regionach z mniejszością romską. Uszczęśliwianie na siłę dzieci idzie topornie…
Autorstwo: BD
Na podstawie: Radio Praha
Źródło: NCzas.info
W Czechach system integracji i edukacji Cyganów jest całkowicie absurdalny. Po 1990 roku tej mniejszości przyznano prawo do zasiłków, które są skonstruowane w taki sposób, że znacząco przekraczają zarobki, jakie mógłby zdobyć Cygan z osiągalnym dla niego wykształceniem. W większości jest to wykształcenie podstawowe albo jakieś proste odpowiedniki dawnych polskich zawodówek. Które z reguły starają się kończyć głównie dziewczyny.
Jednak nawet taka fryzjerka czy kucharka wciąż zarabiałaby mniej, niż może zgarnąć dzięki rozmaitym, skumulowanym zasiłkom. W ten sposób stworzono wielopokoleniową „klasę próżniaczą”. Która wszelkie zamachy na swój socjał od razu określa mianem „rasizmu” i wściekle oprotestowuje go w Brukseli. Ta nakazuje socjału nie ograniczać albo przywrócić i tak to się kręci już od 30 lat.
W ramach tej samej walki z wiatrakami postanowiono wziąć się za „edukację”. W związku z faktem, że cygańskie dzieci uczyć się nie chcą, samorzutnie powstają całe cygańskie szkoły. Dzieje się tak w sposób naturalny – rodzice nie będący Cyganami przenoszą swoje dzieci najpierw do klasy, w których Cyganów nie ma a potem do innej szkoły. Obecnie Bruksela nakazała z tym „walczyć”, co skończy się tak jak zawsze. Czyli ponownym odtworzeniem „cygańskich” szkół, tylko że na przykład w innych miejscach.