Polska jesień

Opublikowano: 11.01.2008 | Kategorie: Opowiadania

Liczba wyświetleń: 993

Był piękny wrześniowy dzień, zdobiony słońcem, które jeszcze nieźle potrafiło przypiec. Postanowiłam wreszcie odebrać swój nowy dowód osobisty, czekający na mnie w urzędzie od tygodnia. Nowo otwarty Urząd Miasta w zaadaptowanym popeerelowskim biurowcu, przejętym od PKP za długi, pachnie nowością. Na parterze kasy i wydział lokalowy; na pierwszym piętrze przyjmowanie wniosków i wydawanie dowodów.

Parkuję swój stary samochód gdzieś w krzakach bo miejsca parkingowe są na razie pobojowiskiem i kieruję się wprost na pierwsze piętro. Kolejka, ustawiam się więc.

Mój Boże, pierwszy raz od niepamiętnych czasów stoję w kolejce, ale cóż, moja wina, nie trzeba było zwlekać z wymianą dokumentów.

Integruję się z kolejkowiczami, przysłuchuję rozmowom… Co chwilę ktoś nowy wchodzi zdezorientowany i pyta: za czym kolejka ta stoi, po czym w miarę potrzeb udaje się do odpowiedniego stanowiska obsługi. Informacja urzędowa nie działa, wiec kolejkowicze kierują ruchem. Przynajmniej im się nie nudzi, a zrobią wszystko, by „pytacze” nie zakłócali pracy urzędników bo przyjdzie czekać bez końca, a przecież za oknem niespokojny wrzesień i czerwone jarzębiny połyskujące w słońcu…

Tuż za mną ustawił się wysoki, kościsty młodzian, do którego ktoś zwraca się z pytaniem:

– Pan też wymienia dowód?

– Skądże! Nie jestem aż tak stary! – pada roztropna odpowiedź – To mój pierwszy dokument tożsamości!

Obsługują nas urzędniczki na dwóch stanowiskach. Zauważyłam, że do trzeciego, wolnego dotychczas, podszedł jakiś urzędnik, włącza komputer i rozkłada papiery.

Zwracam się więc do sympatycznej pani, która była pierwsza, by podeszła do tego jegomościa, to może ją obsłuży, będzie szybciej.

– Nic z tego proszę pani, ten pan jest zajęty czymś innym. Dla nas są tylko dwa stanowiska. – odpowiada uprzejmie.

– Ooo! – odzywa się na to jakiś mężczyzna stojący z tyłu –Dobrze wiedzieć. Myślałem, że obsługują nas trzy.

– Co się pan odzywa, do pana nie mówiłam, tylko do tej pani – warknęła owa jejmość, „dając dowód swojej racji w manifestacji”.

Zrobiło się cicho. Na szczęście uwagę odwróciła wchodząca „osiwiała Wenus”, czyli pewna starsza pani. Drobna, szczupła, uśmiechnięta. Niepewna w swych zamiarach rozgląda się zagubionym wzrokiem:

– Czy po odbiór dowodu to tutaj?

– Tak.

– Dziękuję, to ja też tu stanę.

Po kilku minutach starsza pani podejmuje dialog z kolejkowiczami:

– Miałam przynieść ze sobą kwit, ale chyba go zgubiłam… przez tę przeprowadzkę… chyba wydadzą mi bez niego?

– Pewnie tak.

– No, niekoniecznie!

– To może ja zapytam najpierw?

– Niech pani czeka na swoją kolej, to się pani dowie – reaguje ktoś roztropny.

W poczuciu niestosowności sytuacji zaproponowałam, by jednak ta pani zapytała najpierw czy ma po co stać.

Podchodzi do zajętej urzędniczki, która oderwawszy się od rutynowych czynności, nieudolnie skrywając niechęć, poczęła sprawdzać w komputerze, czy wszystko jest jak należy. Niestety dla nas czekających, trochę to trwało.

– Proszę pani, wszystko jest gotowe, ale nie mogę wydać, ponieważ muszę mieć od pani pokwitowanie wpłaty. Koniecznie! Mam tu w systemie potwierdzenie, że owszem, pani zapłaciła 9 sierpnia, ale niestety, przepisy są takie, że muszę fizycznie mieć ten papierek z dowodem wpłaty. Inaczej nie mogę pani wydać dowodu. Mam go tutaj, gotowy, widzi pani? Niestety, musi pani odnaleźć ten kwitek i dopiero przyjść.

– Ale przez tą przeprowadzkę ja chyba go zgubiłam. I przez tego nowego właściciela kamienicy. Zmusił mnie, żebym się przeprowadziła i przez niego teraz muszę zmieniać dokumenty.

– Nic na to nie poradzę. Niech pani idzie do domu i szuka, przecież gdzieś musi być, a jak się znajdzie to pani przyjdzie i my wydamy.

– Ojej!

W kolejce czuć niepokój z powodu przedłużającej się konwersacji. Terror sytuacji zmusił mnie do ponownego włączenia się w sprawę:

– Skoro w komputerze ma pani potwierdzenie dokonania wpłaty to o co chodzi? Jak można z powodu takiej błahostki odesłać starszą kobietę do domu?. Czy nie widać wystarczająco wyraźnie zagubienia w jej oczach, bezradności? W końcu to urząd jest dla interesanta, a nie odwrotnie, prawda?

– Ja wiem, ale nic na to nie poradzę, że takie są przepisy – odpowiedziała urzędniczka, zerkając jednak ponownie w komputer.

– Zróbmy tak – zwróciła się do staruszki – niech pani zejdzie na dół do kasy i poprosi, żeby wystawili duplikat. Niech pani powie, że przelew miał miejsce 9 sierpnia. Proszę zapamiętać: 9 sierpnia!

– Aha – odpowiedziała starsza pani, nadal stojąc nieruchomo, niepewnie rozglądając się we wszystkie strony…

Podchodzę więc do niej:

– Proszę się nie martwić, zejdę z panią i pomogę to załatwić, a państwa proszę o zarezerwowanie miejsca w kolejce, zaraz wrócimy.

– Oczywiście, naturalnie, ależ tak, nie ma sprawy – słychać bon tony.

Schodzimy. Przy kasie też kolejka. Czekamy więc i rozmawiamy.

Staruszka ma na imię Janina, cudowną kochającą córkę, żylaki na nogach, zaawansowaną kataraktę i wszystkiego dosyć. Właściciel, który wykupił kamienicę w której zamieszkiwała kazał się jej wynieść na drugie piętro. Ta część klatki schodowej ma strome schody, zniszczone zębem czasu i jest słabo oświetlona. Jednak pani Janina daje sobie radę bo nie chce być dla nikogo ciężarem. Córka owszem przychodzi i pomaga, ale przecież najlepiej jest móc liczyć na siebie, prawda?

Dochodzimy do kasy. Referuję miłemu panu za szybą o co chodzi…

– Ależ ja bardzo bym chciał pomóc, ale nie mogę. Nie wolno mi wydać duplikatu. Już raz taka sytuacja miała miejsce, wydałem i miałem potem problem.

– Teraz to ja nie rozumiem! – upieram się – Skoro zapłata została dokonana i jest na to potwierdzenie, to o co chodzi?

– Nie wiem o co chodzi, to jest głupie, ale ja nie mogę wydać duplikatu.

– Co mamy w takim razie zrobić? – pytam.

– Jeśli pani zgubiła kwit to niech zapłaci jeszcze raz 35,- zł, napisze podanie o wystawienie duplikatu, złoży na dziennik podawczy i czeka na odpowiedź.

– Ależ proszę pana, to nieuczciwe! – oburzam się – Opłata dokonana, dokument wystawiony, tylko odebrać, dlaczego urząd nie może iść na rękę starszej, niedołężnej osobie? Nie żal panu?

– Żal, żal, ale naprawdę nie mogę. Nie będę przecież ryzykował utraty pracy!

– A ja, na pana miejscu zaryzykowałabym… jednak… może warto – odrzekłam, wdzięcząc się do gościa jak stara łupa.

Westchnął, odpowiadając uśmiechem i odrzekł:

– Zgoda! Zobaczę co się da zrobić.

Usiadłyśmy na krzesłach, czekamy, a klienci do kasy przeklinają nas w duchu bo wyłączyłyśmy ich z obsługi.

– Co ja bym bez pani zrobiła – łechce moją dumę pani Janina -może jednak zapłacę ponownie i będzie święty spokój?

– Nie ma o czym mówić – odpowiadam – dzięki pani wszyscy się czegoś nauczymy!

Uświadamiam sobie, że teraz zaczyna do akcji wkraczać moja próżność. Z zamyślenia wyrywa mnie głos miłego pana:

– Załatwione. Idźcie panie z powrotem na górę.

Wracamy na górę i co? I nic! Urzędniczka znowu swoje:

– Niestety, zastanowiłam się i nie mogę wydać dowodu bez pokwitowania wpłaty. Może to zrobić tylko kierowniczka.

– Gdzie ją w takim razie zastaniemy? – wzdycham z bezsilności.

– Na dole, za kasami.

Kolejkowicze szepczą pod moim adresem jakieś savoiry, więc duma mnie rozpiera, pawi ogon zdobi, schodzimy ponownie.

Wymieniamy zrezygnowane spojrzenia z kasjerem.

Kierowniczki nie ma w pokoju. Czekamy więc. Po piętnastu minutach przychodzi. Młoda, kulturalna, miła, rzeczowa:

– Trudna sprawa, ale coś musimy zaradzić, nie będziemy przecież panią odsyłać bez załatwienia. Duplikatu niestety wystawić nie możemy – takie rozporządzenie – ale spróbujemy jakimś dokumentem wewnętrznym. Biorę to już na siebie. Proszę w takim razie ponownie iść na górę.

Znowu drałujemy po schodach bo winda wiecznie zajęta. Z wychodzeniem pani Janina radzi sobie lepiej ode mnie. Moja mission impossible dobiega chyba końca, a wrześniowe, ożywcze słońce ponagla do wyjścia.

Odebrałam własny dowód, a pani Janina? Dalej stoi i czeka… Na co?

– Mówiłam pani, żeby czekać pod dziewiątką (numer stanowiska gdzieś w tyle) – niecierpliwie ponagla ją urzędniczka.

Czy ta archaiczna, bezrefleksyjna forma obsługi petentów w urzędach nigdy się nie skończy? Przypomniał mi się kabaret: „Wszystko już było – rzekł Ben Akiba, a co nie było – śniło się chyba”.

Celem dokończenia sprawy, kolejny raz podchodzę do staruszki:

– Proszę pozwolić ze mną…

Znajdujemy dziewiąte stanowisko i pytam:

– Czy to w pani gestii leży wydanie dowodu osobistego dla tej oto starszej osoby?

– W mojej, w mojej… ale co ja mogę zrobić skoro tego się nie da tak załatwić.

– A jak, w takim razie? – pytam – Przecież kierowniczka podjęła już stosowną decyzję!

– Najpierw niech pani napisze pismo z prośbą o wydanie dowodu bez potwierdzenia wpłaty.
Zaczynam tracić cierpliwość, ale dalej z szacunkiem do rozmówcy:

– Proszę w takim razie podyktować mi treść tego pisma.

„Zwracam się z prośbą (….) Prośbę motywuje tym, że nie posiadam środków na powtórne opłacenie 35, – zł.” Co za bzdura! – myślę sobie.

– Gotowe, co dalej?

– Teraz proszę to pismo złożyć na dziennik podawczy – odburknęła urzędniczka, usilnie broniąc się przed załatwieniem naszej sprawy, wskazując ponadto wymownie na oczekujących w kolejce do niej pozostałych petentów.

Oho – pomyślałam – metoda napuszczania na siebie Bogu ducha winnych ludzi nie zniknęła nawet po wejściu w epokę kapitalizmu.

Szlag mnie trafia, ale panuję nad emocjami, żeby w zakłopotaniu nie zakłopotać jeszcze bardziej pani Janiny.

Co robić?

Apiać, na nowo schodzimy do kierowniczki.

Tym razem, miły pan z kasy na nasz widok, z niedowierzaniem kręcąc głową, spieszy z pomocą:

– Proszę tu usiąść, zaczekać a ja tymczasem osobiście spróbuję doprowadzić sprawę do końca.

Siadamy. Czekamy.

W skrytości ducha, w razie czego, mam ochotę zapłacić te kilkadziesiąt złotych, byle wreszcie przerwać idiotyczny korowód niemożności bo jest mi wstyd!

Z zamyślenia wybija mnie magia słów staruszki:

– Co ja bym bez pani zrobiła… przecież oni by mnie odesłali… stary człowiek wszystkim przeszkadza…

– My wszyscy – pocieszam ją – starszy czy młodszy, jednakowo zmagamy się z urzędniczą, bezduszną machiną.

Uśmiechnęła się, przytakując.

Kasjer wróciwszy, osobiście zaprowadził nas w to samo miejsce, co uprzednio, ale tym razem skutecznie!

Nareszcie!!!

Wydano pani starszej feralny dowód osobisty, a ja wreszcie mogłam wyjść i pooddychać świeżym, nagrzanym powietrzem… Europejskim.

Grunt, że słońce świeci jednakowo dla wszystkich i nikogo gniewnie nie przeklina.

Autor: Dulate
Źródło: Alternatywa

image_pdfimage_print

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć „Wolne Media” finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji „Wolnych Mediów”. Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.

Potrzebujemy Twojej pomocy!

 
Zbiórka pieniędzy na działalność portalu w lipcu 2025 r. jest zagrożona. Dlatego prosimy wszystkich życzliwych i szczodrych ludzi, dla których los Naszego Portalu jest ważny, o pomoc w jej szczęśliwym ukończeniu. Aby zapewnić Naszemu Portalowi stabilność finansową w przyszłości, zachęcamy do dołączania do stałej grupy wspierających. Czy nam pomożesz?

Brakuje:
2359 zł (18 czerwca)
1732 zł (19 czerwca)

1213 zł (20 czerwca)

Nasze konto bankowe TUTAJ – wpłaty BLIK-iem TUTAJ (wypełnij „komentarz”, by przejść dalej) – konto PayPala TUTAJ

Z góry WIELKIE DZIĘKUJĘ dla nieobojętnych czytelników!