Liczba wyświetleń: 1908
Dziewięciu na dziesięciu pracowników DPS „Kombatant” w Olsztynie otrzymuje miesięcznie wynagrodzenie minimalne. Sytuacja jest dramatyczna. Część z nich obawia się, że jak ceny będą rosnąć w takim tempie, to niebawem przyjdzie im łączyć stanowisko pracownicze z byciem beneficjentem pomocy.
Podwyżek nie było od lat. Obecnie poziom zarobków w większości przypadków nie przekracza płacy minimalnej. Liderka związku zawodowego „Symetria” Ewa Wyka wyznaje w rozmowie z Portalem Samorządowym, że w ramach ostatniej podwyżki, którą trudno nazwać podwyżką, jej wynagrodzenie wzrosło o 6 zł. Pracownicy Domów Pomocy Społecznej, Miejskich Ośrodków Pomocy Rodzinie, a także żłobków oczekują od władz miejskich zapewnienia normalnych, pozwalających na w miarę stabilne życie, wynagrodzeń.
Iskierka nadziei pojawiła się na na grudniowej sesji. Wtedy podwyżki zafundowali sobie: prezydent i radny. Czy starczyło dla pracowników socjalnych? I tak, i nie. Padło zapewnienie, że pieniądze się znajdą. Ostatecznie przewidziano po 300 zł na pracownika, ale o tym czy dany pracownik będzie zarabiać więcej, zadecyduje jego bezpośredni przełożony. A więc nie wszyscy mogą liczyć na poprawę sytuacji. Zresztą, nawet ci, którzy „zasłużyli”, podkreślają, że w obliczu wysokości diet radnych o 100 proc. ich podwyżki „są raczej symboliczne”. „Ta sytuacja jest w tle, to spowodowało rozgoryczenie” – przyznał Krzysztof Tomasik, związkowiec reprezentujący MOPS i żłobki. „Publicznie prezydent mówił, że sytuacja finansowa miasta na tle innych podobnych wielkością miast jest dobra” – dodaje.
Porozumienia brak, a więc w sporze zbiorowym przyszedł czas na mediację. Związkowcy poinformowali, że rokowania będzie prowadził mediator wyznaczony przez resort pracy i pierwsze mediacje przewidziano na 18 lutego. Związkowcy poinformowali, że zawarli między sobą porozumienie, które ma pomóc w sprawnym przebiegu mediacji i zarazem związkowcy chcą się wzajemnie wspierać.
Prezydent Olsztyna Piotr Grzymowicz twierdzi, że miasto nie ma pieniędzy na podwyżki dla pracowników socjalnych.
Autorstwo: Piotr Nowak
Źródło: Strajk.eu
Czyż wszystkim nam nie zależy na tanim państwie ? Więc skąd ten płacz nad niskim płacami urzędników państwowych ?
Powinni lepiej sprawdzać „zasiłkowców”, żeby nie wyłudzali ich pieniędzy. Tak, urzędasy także sponsorują nierobów.
Mam niestety sąsiadów z kamienicy socjalnej. No strzela mnie niesprawiedliwość, mnie nie stać na nic, a te ćwoki mają już czwartego bachora, remont co pół roku, a ilości śmieci jakie produkują, przechodzi ludzkie pojęcie, skala marnotrawstwa jedzenia z „darów” jest taka, że niedługo będę wyjadać z ich śmietników, bo ja pracuję, płacę podatki i ledwo stać mnie na ogrzewanie, a te pijawki, nie dość, że mają całą zimę okno otwarte (za darmo przecież grzeje im miasto), to jeszcze całymi dniami drą twarze, albo puszczają discopolo na pęłną głośność, i syfią na mych schodach, przesiadając na nich pół dnia.
Moje „zdenerwowanie i frustracja” sięga zenitu. Dokąd będzie się dawało pieniądze za nic w formie podatku dla głupoty, będzie tylko gorzej, bo drugie pokolenie roszczeniowe już dorasta, a ja nie mam zamiaru się rozmnażać, bo potrafię liczyć. Nie skazałabym mych dzieci na życie w świecie, gdzie są same pijawki.
Wszyscy powinnismy z dnia na dzień przestać płacić podatki, bo to nie ma sensu, jak karmienie kleszcza.
W ogóle mi nie żal pracowników socjalnych, bo to przez ich posłuszne wypełnianie wniosków, „człowiek” z kamienicy obok nie zamyka okien i muszę słuchać sylwestra marzeń codziennie.