Liczba wyświetleń: 2288
Zdaniem polityków Konfederacji tzw. paszporty covidowe są niezgodne z polskim prawem i konstytucją oraz prowadzą do segregacji sanitarnej.
1 czerwca Polska przystąpiła do systemu Unijnych Certyfikatów COVID. UCC to elektroniczne zaświadczenie, które ma ułatwiać bezpieczne i swobodne przemieszczanie się pomiędzy krajami UE w czasie pandemii. Według zapowiedzi Polska będzie gotowa na wprowadzenie go do 25 czerwca br.
Podczas konferencji prasowej politycy Konfederacji stwierdzili, że Polska nie jest gotowa do wprowadzenia tych certyfikatów. Zapowiedzieli we wtorek przygotowanie projektu ustawy zapewniającej poufność informacji dotyczących zaszczepienia przeciw COVID-19.
Zdaniem posła Artura Dziambora takie rozwiązanie oznacza „segregację sanitarną” i nie ma dużego poparcia w społeczeństwie. Poseł odwołał się do treści art. 32 konstytucji, który stanowi, że wszyscy obywatele są równi wobec prawa i mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne.
„Ostrzegaliśmy, że tak właśnie będzie. Mówiliśmy o tym, że nasz rząd będzie chciał brnąć w to szaleństwo jeszcze dalej niż dotychczas zabrnięto. Nasza chęć podpisania się europejskim elitom w tym aspekcie wygląda bardzo źle” – powiedział Dziambor.
Ilustracja: WiR_Pixs (CC0)
Źródło: pl.SputnikNews.com
No i co poza samym stwierdzaniem, protestowaniem itd z tego wynika?! Nic! Tutaj nie ma już nic do stwierdzania, ani dyskutowania, tylko trzeba działać i to działaniem mocnym, zdecydowanym!
Czyli Konfederacja wyraża „głębokie zaniepokojenie” i podkreśla, że już o tym ostrzegała dawno temu. I co z tego? Kogo z rządzących obchodzi Konstytucja? Prawo? Oni mają to głęboko gdzieś.
Ale przytoczył prawnik normalnie i będą rowno traktować nieszczepionych te same kary prawne im wprowadzac
Te „paszporty” są niezgodne z niczym. Ani z ustawami o danych osobowych, ani z uregulowaniami o tajemnicy medycznej, ani z Konstytucją, zgodnie z którą wszyscy są, jakoby rzekomo, równi.
Tyle że nic to nie zmienia, bo wszystkie te przepisy, ustawy i konstytucje można sobie wsadzić w tyłek w chwili, kiedy w grę wchodzi interes dużych korporacji. A to są gigantyczne molochy, których akcjonariuszami jest większość europejskich decydentów. Którzy od jak najlepszej sprzedaży dostaną tłuste dywidendy.
Niestety, wyjścia z tej sytuacji nie ma. Konfa może sobie krzyczeć i wyrażać zaniepokojenie, ale realnej siły sprawczej nie ma żadnej. Bo oprócz pożytecznych argumentów „wolnościowych” ma też w programie rzeczy, które większość ludzi, w tym mnie – odrzucają. Jedyna nadzieja w… innych korporacjach. Takich, którym te covidowe zamordyzmy zepsują biznes.