Liczba wyświetleń: 1453
Niemiecki rząd przestrzega przed używaniem dmuchaw do liści i odkurzaczy ogrodowych. Ministerstwo Środowiska podkreśla, że są one głośne (wydając dźwięki o głośności rzędu 90-120 decybeli, dmuchawy dorównują niekiedy piłom łańcuchowym), zanieczyszczają powietrze spalinami i szkodzą owadom. Silvia Bender, ekspert ds. ochrony gatunków z Niemieckiego Związku na Rzecz Środowiska Naturalnego i Ochrony Przyrody (BUND), dodaje, że stosowanie tych urządzeń zaburza biologię gleby i negatywnie oddziałuje na jej bioróżnorodność.
Zalecenia Ministerstwa to pokłosie apelu parlamentarzystów z Partii Zielonych. „W warstwie ściółki żyją liczne drobne zwierzęta, takie jak […] owady, pająki i małe ssaki, które po usunięciu liści mogą stracić habitat i źródło pokarmu”. Użycie odkurzacza ogrodowego nie tylko uśmierca owady, ale i niekorzystnie wpływa na ptaki, które się nimi żywią. Zniszczeniu ulegają też nasiona.
Badanie, którego wyniki ukazały się 2 lata temu, sugerowało, że liczba owadów latających w ponad 60 niemieckich obszarach chronionych zmniejszyła się w ciągu niemal 30 lat o ponad 75%. Nie ma pewności, co odpowiada za te dramatyczne spadki u naszych zachodnich sąsiadów, ale eksperci są generalnie zgodni, że zmniejszenie liczebności owadów jest skutkiem intensywnego rolnictwa, wykorzystywania pestycydów oraz zmiany klimatu.
Warto przypomnieć, że w lipcu tego roku pisano o badaniach Towarzystwa Entomologów-Amatorów z Krefeld przy granicy niemiecko-holenderskiej, którzy jak sami mówią, zauważyli oznaki owadziej apokalipsy (ich dane odegrały główną rolę w metaanalizie przygotowanej przez australijskich naukowców z Uniwersytetów w Sydney i Queensland).
Bazując na tych różnych doniesieniach, rząd federalny zaleca, by „nie używać dmuchaw i odkurzaczy w sektorze prywatnym, a w sektorze publicznym sięgać po nie tylko wtedy, gdy jest to [z jakiegoś względu] absolutnie niezbędne”. Tyczy się to zwłaszcza łąk i innych otwartych terenów zielonych.
Rząd podnosi też kwestię, że podczas używania dmuchawy „w powietrze wzbijają się bakterie glebowe oraz ewentualne patogeny z nieposprzątanych psich odchodów”. Może to być szkodliwe zwłaszcza dla operatora sprzętu.
Na razie są to tylko zalecenia i sugestie, bo rząd nie zamierza wprowadzać uregulowań prawnych. Należy jednak pamiętać, że we wrześniu br. Niemcy zaanonsowali plan działania (program), który ma chronić owady. Jego szacowany koszt to 100 mln euro.
Autorstwo: Anna Błońska
Zdjęcie: Penn State (CC)
Na podstawie: Augsburger-Allgemeine.de
Źródło: KopalniaWiedzy.pl
Bzdura to dziala jak wiatr, niech zabronia dzialania jemu, traca sciolke i tak recznie liscie wyzbieraja ze wszelkim robactwem. Zaglosno chodza to juz do producentow oni maja okreslone przepisy co do glosnosci urzadzen.
Teraz pieniadze robi sie na eko bzdurach.
A ze plastik rozklafa sie sto lat i jest powszechnie stosowany w kazdej dziedzinie zycia to nikt nie mowi, juz nawet deszcz pada z mikroplastikiem, wode w kranach, butelkach macie z mikroplastikiem. Ale kto podniesie reke na producentow karzac im zastopic plastick ,straty by siegly 10% przychodu a to sa mldy za jakas ekoligie. Temu daja w lape polityka a pozniej jak ludzie zaczna umierac bedzie za pozno.
Co do owadow to juz mozna iwestowac w drony je zastepujace i zapomniec o naturalnym miodzie, nawet na najwiekszym zadupiu rolnicy uzywaja pescycydow, nasiona roslin sa modyfikowane i mozesz je tylko wyporzyczac, nie wolno ci miec na nastepny rok na siew ich. Sa to specjalne rosliny na ktore mozesz wylac domestos trawa zwiednie ale tej pszenicy nic nie bedzie temu dostaja takie dafki opryskow ze pszczola probujaca to zapylic jak np rzepak, wszelkie warzywa owoce poprostu zdycha zabita chemicaliami.