Liczba wyświetleń: 489
„Czy jest pan/i przeciwko reformie edukacji wprowadzanej przez rząd od 1 września 2017?” – takie pytanie chcą zadać Polkom i Polakom związkowcy z ZNP. Pod wnioskiem o referendum podpisało się już pół miliona osób.
31 marca ma się rozpocząć strajk nauczycieli, którzy walczą o miejsca pracy i – jak sami mówią – jakość nauczania w Polsce. Sprzeciwiają się likwidacji gimnazjów, ale także szerokim i przygotowywanym w ekspresowym tempie zmianom programowym, wprowadzanym przez minister Zalewską. Związek zbiera także podpisy pod referendum oświatowym. Żeby wniosek był ważny, musi zdobyć poparcie co najmniej 500 tys. osób, co jak twierdzi Sławomir Broniarz już się stało. “Jestem przekonany, że mamy już pół miliona głosów, ale chcemy, by było ich zdecydowanie więcej” – mówił wczoraj na wspólnym briefingu medialnym z partią Zieloni, która poza innymi partnerami – m.in. PO, Nowoczesną i Razem – bierze udział w akcji referendalnej. Żeby głosowanie się odbyło, konieczne jest jeszcze przyjęcie wniosku przez Sejm. Prawo i Sprawiedliwość deklarowało przed wyborami, że nie odrzuci żadnej społecznej inicjatywy referendalnej, jednak trudno dawać dzisiaj wiarę tej obietnicy – podobne zapowiedzi dotyczyły również obywatelskich projektów ustaw, tymczasem już w pierwszym czytaniu odrzucono ten dotyczący liberalizacji ustawy aborcyjnej.
Tymczasem wczoraj na spotkaniu minister Zalewskiej z wójtami podkarpackich gmin padały pytania o środki na odprawy o nauczycieli, których trzeba będzie zwolnić w związku z likwidacją gimnazjów. “Nie przewidujemy takiej sytuacji, by w pana gminie doszło do zwolnień” – odpowiadała minister Eugeniuszowi Galkowi, wójtowi gminy Cmolas. Zalewska twierdziła wręcz, że reforma generuje nowe miejsca pracy w oświacie. Tymczasem, według wyliczeń ZNP, pracę stracić może nawet co trzeci nauczyciel w kraju.
Autorstwo: JS
Źródło: Strajk.eu
co trzeci? mój Boże, to ilu ich tam siedzi po tych sekretariatach i gabinetach???
Jakaś grupa nauczycieli zapewne straci prace, bo niektórzy dyrektorzy skorzystaja z okazji pozbyc sie tych, których normalnie nie mogli, bo chroni ich karta nauczyciela. Jednak nalezy pomyslec. Nie ubywa dzieci, zatem tylko nastepuje “relokacja” z gimnazjum do “nowej’ podstawówki, czyli PRZYbywa klas i uczniów w tych “nowych” podstawówkach, zatem tworzy sie zapotrzebowanie na nauczycieli do uczenia tych dzieciaków. Tu daję wiare nie ZNP, a ministrowi. ZNP tak samo sie sprzeciwiało, i tak samo straszyło, gdy wprowadzanoe gimnazja, ZNP nie protestowało, jak likwidowano poprzednio prawie 1000 szkól i zwolniono kilka tysiecy nauczycieli…Terza robia wielki krzyki, i okłamuja i strasza strata pracy, a stracic, owszem moga ci najgorsi, którzy powinni byc juz dawno rugowani z tego zawodu. Moim zdaniem jest to rozgrywka nie w interesie nauczyciwli, a POLITYCZA…
Nie może być mądrej szkoły, dobrego nauczania jeśli nauczyciele będą idiotami.
A czy będą – okaże się gdy dojdzie do strajku. Madry nie pójdzie teraz strajkować wszak wcześniej strajkował przeciwko gimnazjom. To byłoby jakieś qui pro quo.
Co się więc zmieniło? Zgłupieli? To jedyne wytłumaczenie. Zatem…faktycznie trzeba ich odesłać do lecznicy a nie do szkoły!
Do tego jeszcze nie umieją liczyć, bo skoro piszą iż “pracę stracić może nawet co trzeci nauczyciel w kraju” to oznacza, że to są matematyczne głąby i leczyć nie potrafią, bo klasy musiałyby liczyć po 60 uczniów a to się nawet “humaniście” szefowi ZNP w głowie nie mieści!
To co nam po takiej kadrze nauczycielskiej?
Może by wprowadzić jakąś wolność odnośnie edukacji dzieci w Polsce? Np. że to rodzice decydują do jakiej szkoły i w jakim wieku pójdzie? A wracając do tematu, to równocześnie może funkcjonować kilka systemów oświaty. W niektórych krajach tak jest i jest przez to większy wybór dla rodziców.
Czy za utratę pracy liczone jest to że z nauczycielem umowę rozwiąże jedna z trzech szkół w których pracuje a w zamian za to w jednej z tych dwóch pozostały będzie miał zwiększoną ilość godzin? Czy ponieważ nauczyciel zamiast trzech miejsc pracy będzie miał dwa to będziemy to liczyć jako coś negatywnego?
Gimnazjum to jeden z najgorszych pomysłów jaki ktoś wprowadził do systemu. Nie każdy przechodzi go łagodnie, albo w prost ,,nie każdemu udaję się dopasować pod system. Nie dość, że klasy w szkole liczą nawet po 30 osób [zamiast je skrócić do ~20] gdzie nauczyciele nie dla każdego z uczniów ma czas indywidualny, to w szkole uczy się przestarzałego programu, co gorsza nie potrzebnego w życiu codziennym. Szkoda, że większość osób nie może pozwolić sobie na nauczanie w domu, bądź szkołę prywatną. Wtedy przynajmniej by wiedział za co płaci. Jednym z nielicznych wartych przyswojenia wiedzy, są szkoły typowe 4letnie z ukończonym certyfikatem zawodowym. Profilowanie klas w szkole, zamiast podstawowych zagadnień + dodatkowych po godzinach lekcyjnych dla chętnych byłaby lepszym ruchem. Kończąc na zlikwidowaniu lekcji religii [indoktrynowanie] , czy godziny wychowawczych, w ciągu tych 2h lekcyjnych można mieć dodatkową lekcję w-fu, pomijającą ,,macie piłkę – pograjcie sobie”. Ale bardziej urozmaicać zajęcia, wprowadzając więcej praktyk niż definicje z encyklopedii.