Liczba wyświetleń: 876
Wziąłeś 2–3 lata temu 300 tys. zł kredytu na mieszkanie w szwajcarskich frankach? Dziś musisz oddać 480 tys. A jeśli stracisz pracę i przestaniesz płacić, przyjdzie komornik i wyrzuci cię z mieszkania na bruk. Tak jest w tej chwili w Hiszpanii.
Jesteśmy o krok od krachu na rynku nieruchomości. Grozi nam, że pójdziemy w ślady Hiszpanii, gdzie dochodzi do masowych egzekucji komorniczych, eksmisji i wyrzucania na bruk za niespłacane kredyty. Wielu Polaków w okresie boomu zaciągnęło kredyty na sto procent wartości nieruchomości. Dzisiaj wartość tych kredytów znacząco przekracza rynkową cenę kupionych mieszkań.
W szczególnie trudnej sytuacji znajdują się ci, którzy za namową doradców finansowych kupili za franki szwajcarskie mieszkania w latach 2008–2009. Ze względu na słabnącą pozycję złotego ich dług wobec banku rośnie w zastraszającym tempie. Jeśli ktoś zaciągnął kredyt w szwajcarskiej walucie na 300 tys. zł, dziś – mimo że regularnie spłaca raty – jest winien bankowi 480 tys. zł.
Jeśli rynkowa wartość mieszkania spadnie i będzie mniejsza od kwoty zadłużenia, banki upomną się o dodatkowe zabezpieczenia. Jeśli ich nie będzie, mają prawo wypowiedzieć kredyt i wyznaczyć terminy na spłatę zadłużenia. Gdy po wyznaczonym okresie nie będzie wpłaty, skierują sprawę do sądu. Na podstawie bankowego tytułu egzekucyjnego sąd w ciągu kilku tygodni nadaje sprawie tzw. klauzulę wykonalności. Do akcji wkracza komornik, który ponownie wzywa do zapłaty. W przypadku kiedy jej nie otrzyma, nieruchomość zostanie zlicytowana. Gdy ceny mocno spadną, kwota ze sprzedaży może nie wystarczyć na pokrycie zadłużenia.
Szacuje się, że już 100 tys. osób z 700 tys., które wzięły kredyty we frankach szwajcarskich, znajduje się w szczególnie trudnej sytuacji. W 2008 r., kiedy pożyczali pieniądze na mieszkanie, kurs franka oscylował wokół 2 zł. Dziś kosztuje już 3,62 zł.
Zagrożone kredyty to ok. 2 proc. wszystkich udzielonych pożyczek, we frankach jest ich poniżej 1,5 proc., ale na początku 2009 r. takich kredytów było tylko 0,8 proc. Wskaźnik ten cały czas rośnie.
Niektórzy byliby dziś w nieco lepszej sytuacji, gdyby terminowo obniżano im raty kredytu, kiedy frank taniał. Przed sądem w Łodzi toczy się rozprawa, jaką wytoczyła grupa blisko 900 klientów, którzy w 2005 i 2006 r. zaciągnęli w BRE Banku kredyt hipoteczny we frankach. Ich zdaniem BRE ociągał się z obniżaniem rat. Osób pokrzywdzonych w ten sposób może być nawet 20 tys. Łódzki sąd zdecydował, że mają one dwa miesiące na zgłoszenie się w tej sprawie do miejskich rzeczników.
Autor: Dorota Skrobisz
Skrócona wersja artykuły z „Gazety Polskiej Codziennie”
Źródło: Niezależna.pl
Kredyt bierze się w walucie, w której się zarabia. Skoro ktoś nie ma na tyle rozwiniętych szarych komórek aby tą prosta zasadę zrozumieć, to jego problem i niech za to teraz sam płaci. Nie mam zamiaru oddawać swoich pieniędzy na kogoś kto nie potrafi używać kalkulatora.
W Hiszpanii sytuacja jest troszeczke bardziej skomplikowana… A obecne klopoty ze splata hipotek w Polsce paradoksalnie moga uratowac polski rynek – dzialaja jak wiadro zimnej wody…
Ludzie ulegli euforii tanich kredytów każdy brał i nie myślał co będzie za pięć lat, niestety domów na rynku było mało a pieniędzy dużo więc ceny powędrowały w górę i jak trafnie zauważono w artykule obecnie cena rynkowa domów spadnie, dlatego teraz nadchodzi okres tanich zakupów ale niestety za gotówkę.
Kredyt się bierze jak jest najlepszy kurs a nie kiedy jest najgorszy. Teraz warto brać kredyt w innych walutach.
Podręcznikowy przykład fachowości doradców finansowych. Żadna waluta nie podrożała tyle co frank szwajcarski. Z 2 zł do 3,62. Wychodzi na to że frank to ostatnia waluta w jakiej powinno się zaciągać kredyty.
Przecież to oczywiste, że jak złotówka była silna to nie opłaca się brać kredytów, bo jak osłabnie to będzie więcej do spłaty. Kredyty w obcych walutach można brać kiedy złotówka jest najsłabsza. Trzeba czekać na najgorszy dołek i wtedy kredyt ciach. Wtedy może być tylko wzrost i zarabiamy! 🙂 Proste?
Widzę ,że zgodnie z polską tradycją najprzyjemniejszą czynnością jest kopanie leżącego.Dlaczego ludzie brali kredyty w CHF?To oczywiste próbowali ominąć bandyckie 20-procentowe odsetki od kredytów złotówkowych.A doradcy w bankach tak doradzali. Jak powiedział Woland w ,,Mistrzu i Małgorzacie” ludzie są jacy byli -tylko problem mieszkaniowy ma na nich zły wpływ. Widać od czasów Stalina niewiele się zmieniło.Ludzi w Polsce niestety nie stać na odkładanie-myślicie ,że dlaczego ludzie brali kredyty?-policzyli ,że na mieszkanie uskładaliby z oszczędności mając55-60 lat-świetny wiek na zakładanie rodziny i wyprowadzkę od teściowej.
Nie ma czegoś takiego jak darmowy obiad. Jak coś jest zbyt piękne to musi być haczyk. Banki wiedziały co będzie dlatego ochoczo dawały kredyty, a jak dawały to kredytobiorcom powinna się zapalić czerwona lampka.
@oporowiec, sam sobie zaprzeczasz – darmowy obiad zjedza banki… 😉
Moim zdaniem wszyscy pomijaja najwazniejsza pulapke – banki domagaja sie zwrotu wartosci nominalnej (czyli pozyczonej kwoty) plus odsetki, tymczasem logiczne wydaje sie byc pokrycie calosci zobowiazania z egzekucji z zastawu hipotecznego – kredytobiorca nie pozyczal przeciez konkretnej kwoty pieniadza, pozyczal wartosc mieszkania… To wlasnie jest przyczyna obecnych problemow wielu Hiszpanow, banki sprzedaja zajete nieruchomosci po zanizonej cenie i delikwent zostaje bez mieszkania a hipoteke i tak splaca.
100 tysięcy kostek brukowych za jednym zamachem na banki i elity 🙂
Za drugim zamachem następne 100 000 kostek brukowych na …
sami se wymyślcie na co.
Banki muszą płonąć.
Ja w 2009 zaciągnąłem kredy w złotówkach na 35 lat…kwota 300 tysięcy. Oprocentowanie 6,9 w skali roku. Do oddania mam blisko 2-krotną wartość. Więc uważam że jest to nie 6,9 lecz 95 procent. Banki są bardzo pomocną instytucją dla młodych rodzin , które chcą zamieszkać na swoim. Dodatkowo państwo bardzo pomaga. Jestem szczęśliwym kredytobiorcą.