Liczba wyświetleń: 769
Do osobliwej awantury doszło w poniedziałek w Giżycku. Bawiący w jednym z hoteli żołnierze stoczyli bitwę z patrolem policji, który został wezwany przez obsługę obiektu do poskromienia pijanych i agresywnych wojskowych. Policjanci w starciu bezpośrednim ponieśli sromotną klęskę. Dwaj funkcjonariusze trafili do szpitala z poważnymi obrażeniami. Sprawą zajmie się prokuratura.
Rzecz miała miejsce w hotelu o wdzięcznej nazwie St. Bruno w Giżycku. W godzinach nocnych w przestrzeni wspólnej trwała suto zakrapiana impreza, której inicjatorami byli trzej oficerowie. Według relacji obsługi, dowódca brygady, dowódca batalionu i major zakłócali ciszę nocną. Kiedy zwrócono im uwagę, obrzucili portiera stekiem wyzwisk. Obsługa wezwała więc na pomoc policjantów.
„Ok. godz. 23.00 interweniowaliśmy w hotelu w Giżycku. Kiedy na miejsce przyjechali policjanci, awanturujący się goście zaczęli ich wyzywać i grozić im utratą życia” – mówił w TVN Krzysztof Wasyńczuk z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Olsztynie. Z opisu dalszych wypadków wynika, że nie skończyło się na słowach. Pomiędzy reprezentantami dwóch służb mundurowych doszło do bójki, która zakończyła się sromotną porażką policjantów. Jeden z nich ma połamane ręce i żebra, inny – uszkodzoną śledzionę. Poszkodowani zostali przewiezieni do szpitala.
Zwycięzców bitwy pod St. Bruno czekają poważne kłopoty. Uszkodzenia ciała policjantów wymagają leczenia szpitalnego przez okres dłuższy niż siedem dni, co zmienia prawną klasyfikację ich czynu. Odpowiedzą m.in. za naruszenie nietykalności policjantów oraz kierowanie gróźb karalnych. Sprawcy zostali już zatrzymani przez żandarmerię wojskową. Ich przełożeni nie wydali jeszcze komentarza do sprawy.
Autorstwo: PN
Źródło: Strajk.eu
Policjantów było dwóch a wojskowych pewnie sporo więcej więc pewnie dlatego przegrali
Trafiła kosa na kamień.
„Jeden z nich ma połamane ręce (…)” – takie obrażenia nie powstały od uderzeń, a na drodze celowego działa. Zatem jest to pobicie z okrucieństwem.
Tym się różni szkoła zabijania od szkoły powstrzymywania-rozpoznania i dawania szansy lub wzywania posiłków.
Z tym że stopień majora …
Ciekawe, jak długo nie było wiadomo o mundurach zielonych ludków?
Szwejowie byli po cywilnemu, zatem nikt nie wiedział, że sa wojskowymi, byc może swietnie wyszkolonymi w walce wręcz. Wezwany patrol, jak to w większości przypadków mógł ich zaatakowac fizycznie starając się obalić na ziemie, wykrecic ręce, itp, jak to bardzo często czynia policjanci. Zatem szwjkowie ukarali połamaniem rak… Oczywiści żartuję, ale znamy relacje TYLKO ze strony policji, a nie pamietam przypadku, aby policja przyznała, że ich ludzie działali niezgodnie z prawem, albo naduzywali przemocy..
Przypomnijcie sobie tego osiłka kopiącego bezbronnego faceta, kleczacego pod sciana, zasłaniajacego sie rękoma, na marszu wolności z przed kilku lat!!!. Policja broniła SWEGO bandyte latami.
Jeśli to jest wina żołnierzy powinni zostać zdegradowani.
Słyszałem o tym, że przyjechał do nich patrol 2 kobiety + 1 mężczyzna i że odnieśli lekkie obrażenia. Sami zostaną zdegradowani i wydaleni z wojska, co dla majora będzie nieciekawe. Słyszałem też że nie dowódca brygady a zastępca dowódcy brygady.