Liczba wyświetleń: 969
Dotarła do mnie bardzo smutna wiadomość. Zmarł rosyjski dziennikarz Leonid Swiridow. Dla mnie był przede wszystkim Lonią. Zaczepiłam tego słynnego Rosjanina 8 lat temu. Poprosiłam, by udzielił mi wywiadu i opowiedział, dlaczego musiał opuścić Polskę.
Lonia był wdzięczny, że nieznana mu dziennikarka z Polski zainteresowała się jego historią. Smutną historią. Doceniał, że nie przekreśliłam go, jak wiele innych osób, po tym, jak w ramach dokopania Rosji zrobiono z niego w Polsce kozła ofiarnego.
Mimo wszystko Lonia uwielbiał Polaków. Uwielbiał nasze powiedzonka i często cytował polskich klasyków. Śmieszyło go polskie poczucie humoru. Lubił nasz specyficzny sposób bycia. Świetnie mówił po polsku – często prowadził dowcipną grę słowną, operując naszym językiem.
Dzięki temu, że pierwsza wyciągnęłam do niego rękę, Lonia potrafił się odwdzięczyć. Załatwiał dla mnie wywiady z wpływowymi osobami z Federacji Rosyjskiej, rekomendował mnie na różne wydarzenia w Rosji. Dzięki niemu uzbierałam sporo materiału do książki „Widziane z Moskwy i nie tylko”.
Zawsze pamiętał o tym, by złożyć życzenia świąteczne.
Podczas prywatnych rozmów przez telefon opowiadał o mieszkaniu, które kupił w Moskwie kilka lat temu. Mieszkanie było w stanie surowym, więc musiał je wykończyć. Mówił mi o szczegółach – jakie kafelki wybrał, jakie panele go interesowały, że zlecił robotnikom wyburzyć ścianę między kuchnią a salonem, etc. Chyba nie doczekał przeprowadzki.
W Polsce także kupił mieszkanie, ale musiał je opuścić, po tym jak polskojęzyczna bezpieka zrobiła z niego kozła ofiarnego, a sprzedajni dziennikarze kłamliwie okrzyknęli ruskim szpionem.
Zanim mu to zrobiono, w Polsce czuł się bardzo dobrze. Chciał tutaj zostać na zawsze. Dlatego kupił mieszkanie w Warszawie. A potem brutalnie odebrano mu marzenia o życiu w naszym kraju.
Bardzo się starał, by poprawić relacje polsko-rosyjskie. Nie doczekał tego.
Jestem wdzięczna za znajomość z Lonią. Przeżyliśmy fajne przygody w Rosji, bywało bardzo wesoło, mimo niewesołej sytuacji między naszymi krajami. Dzięki temu, że potrafiliśmy obracać w żart także przykre sytuacje, przetrwałam potężną nagonkę w Polsce, jakiej doświadczyłam z powodu mojej aktywności na odcinku rosyjskim.
Za Lonię obrywałam najmocniej. Nigdy nie wyparłam się tej znajomości.
Czy był ku temu powód, aby uderzać we mnie za tę znajomość? Na to pytanie odpowiedzcie sobie sami, przeczytawszy najpierw moje wywiady ze Swiridowem oraz komentarz nt. kulis powstania słynnego zdjęcia z Moskwy, które obiegło wszystkie media w Polsce. Możesz je przeczytać TUTAJ, TUTAJ i TUTAJ.
Autorstwo: Agnieszka Piwar
Zdjęcie: Agnieszka Piwar
Źródło: Piwar.info
Przykre 🙁
Można zacytować fragmenty wywiadów – ciekawe stwierdzenie i aktualne.
„- Wie pani, niezupełnie się z tym zgadzam. Czasami jestem proszony o porównanie Tuska i Kaczyńskiego – znam osobiście ich obu. Znałem również śp. Lecha Kaczyńskiego. Spotykałem się z nimi kilkakrotnie i robiłem wywiady. Dlatego powiem pani szczerze, iż zgadzam się z Kaczyńskim, że Tusk i jego opcja są z zupełnie innego podwórka. Z PO nie da się normalnie rozmawiać. To jest po prostu chamska i arogancka opcja polityczna, władza zepsuła ich ostatecznie i do cna. PiS oczywiście też jest rusofobiczny, ale jeśli miałbym wybierać rozmówcę: Tuska czy Kaczyńskiego, to chętniej porozmawiałbym z tym drugim. Bo o czym można porozmawiać z Tuskiem? Najwyżej o piłce nożnej. A z Kaczyńskim mogę porozmawiać o Dostojewskim, być może poczyta mi Puszkina w oryginale. Pan prezes Kaczyński jest z zupełnie innej bajki. Intelektualnie stoi zdecydowanie wyżej. Jak już wspomniałem, kilkakrotnie spotykałem się zarówno z Jarosławem, jak i z Lechem Kaczyńskimi. I to były naprawdę ciekawe rozmowy. ”
„A propos tych znajomości. Wyczytałam, że zarzucono redaktorowi Swiridowowi zaprzyjaźnianie się z osobami publicznymi. Nie ukrywam, że jako dziennikarkę zszokował mnie ten „argument”. Mnie też zdarzyło się zaprzyjaźnić z ludźmi, którzy udzielali mi wywiadu. To jest zupełnie naturalne…
– Taka jest nasza praca, że spotykamy i poznajemy dużo osób. Spędzałem sporo czasu w Sejmie. Chodziłem na wiele konferencji. Z niektórymi piłem wódkę; inni zapraszali mnie na urodziny; bywałem na ślubach różnych znanych osób. No i co z tego? Zaprzyjaźnić się nie wolno?
Wychodzi na to, że nie wolno…
– Dla mnie to jest jakieś barbarzyństwo. Mówi się, że barbarzyństwo jest ze Wschodu. No nie, to jest polskie barbarzyństwo. Zawsze uważałem, że nic złego w Polsce mnie nie spotka, bo to jest przecież państwo prawa. Tymczasem wyrzucili mnie i skasowali statut rezydenta Unii Europejskiej. Zrobili to Tusk i Schetyna. ABW było tutaj narzędziem politycznym. No ale żeby w tak drastyczny sposób to zrobić? Jak to jest możliwe?”