Liczba wyświetleń: 753
Stopa urodzeń w USA spadła do rekordowo niskiego poziomu. Dotyczy to także kobiet-imigrantek. Naukowcy za niż demograficzny obwiniają neoliberalny kryzys gospodarczy.
Jak informuje Polska Agencja Prasowa, przytaczając wyniki badań instytutu Pew Research Center, w latach 2007-2010 wskaźnik urodzeń zmalał o 7 proc., a wśród kobiet urodzonych za granicą nawet o 14 proc. Ta ostatnia liczba jest szczególnie znacząca, ponieważ imigranci stanowili motor przyrostu ludności w USA. Wśród kobiet imigrantek największy spadek urodzeń – o 23 proc. – zanotowano w grupie kobiet z Meksyku, które zwykle rodziły więcej dzieci niż rodowite Amerykanki.
Stopa urodzeń w 2011 r. (63,2 porody na 1000 kobiet w wieku reprodukcyjnym) jest najniższa od 1920 r., czyli od momentu, gdy zaczęto sporządzać wiarygodne statystyki urodzeń. Jest również niemal dwa razy mniejsza od stopy urodzeń w 1957 r., kiedy kobiety w USA rodziły najwięcej dzieci – było to apogeum powojennego wyżu demograficznego i zarazem okres złotych lat amerykańskiego państwa opiekuńczego.
Eksperci są zgodni, że do zmniejszenia liczby urodzeń najbardziej przyczyniły się kryzys gospodarczy, recesja oraz związany z nimi znaczny wzrost bezrobocia i spadek dochodów realnych.
Źródło: Nowy Obywatel
I upada argument neoliberałów że wolny rynek najlepiej wspiera przyrost naturalny , na korzyść państwa opiekuńczego . Pamiętam jak ten czy inny dogmatyk przytaczał dane z USA , dewaluujące argumentację adwersarza .
Przede wszystkim powodem jest kryzys. Nikt normalny nie będzie starał się o dziecko w sytuacji tak wielkiego napięcia międzynarodowego oraz problemów finansowych wielu państw, a w szczególności wielu rodzin. Dzisiejszy kryzys nie jest kryzysem państwa neoliberalnego, bo obecnie takie państwa przezeń właściwie nie przechodzą – spójrzcie sobie na Australię, Nową Zelandię, Hong Kong, Singapur, nawet Wielką Brytanię. Kryzys jest wynikiem państwowej interwencji i rozpanoszenia się państwa opiekuńczego, na wolnym rynku kryzysy takie jak ten i ten z 1929 nie mają prawa zaistnieć (co nie znaczy, że nie ma tam bessy). Polecam poczytać „Wielki Kryzys w Ameryce” Rothbarda i wyciągnąć wnioski samemu. Publikacja jest dostępna za darmo (niemożliwe nie? liberałowie dają coś za darmo!) na tej stronie: http://mises.pl/blog/2012/09/09/wielki-kryzys-w-ameryce-darmowy-e-book/ Im więcej państwa w państwie, tym mniej pieniędzy w kieszeniach ludzi. To implikuje niechęć do zakładania rodzin. Na becikowe 1000zł to się może tylko żul skusić, ktoś kto myśli perspektywicznie wyśmieje wszelkie zachęty ze strony państwa i będzie miał dziecko, jeśli będzie mógł mu zapewnić odpowiednie warunki bytowe. W dzisiejszym korporacjonizmie jest to wielce utrudnione, a przypominam tylko, że kolejnym krokiem po korporacjonizmie jest faszyzm, więc jest czego się bać.
Hassasin trochę przesadzasz z tą wolnorynkowością w USA 😛 USA na chwile obecną nie są żadnym wzorcem pod tym względem. Nie brakuje tam regulacji czy wtrącania się państwa w sprawy gospodarcze. Ale oczywiście za stan rzeczy można winić owy neoliberalizm i kapitalizm. Ten neoliberalizm działa w praktyce wybiórczo, uwalnia się ochronę obywateli przez pewnymi aspektami rynkowymi ale jednocześnie się w wielu miejscach zapewnia kontrole czy reguluje rynek według woli rządu(czy raczej korporacji) a wynika to z chęci, z dążenia do gromadzenia większego kapitału. Po prostu wykorzystując państwo i regulacje prawne można zarobić więcej niż na wolnym rynku. Problemem USA nie jest wolny rynek, a władza grupy ludzi, która dąży do powiększenia owej władzy, ta się miedzy innymi objawia wpływem na kapitał i jego posiadanie 🙂 Ale po co to robią, po co w celu generowania jakiś dochodów skazują miliony czy wręcz miliardy na cierpienie, wojny itp. to ja nie wiem. Czy naprawde ktoś kto tak wysoko jest może mieć tak prymitywne pobudki? Czy najważniejsi ludzie na świecie to dzieci zachłyśniete władzą? Psychopaci?
Wtn, dużo z tego co piszesz to prawda, ale no te państwa nie są też takie czysto liberalne gospodarczo 🙂 Australia i Nowa Zelandia są również w ogromnej mierze państwami opiekuńczymi. I jest to dosyć podobnie jak z państwami skandynawskimi. Wolny rynek + państwo opiekuńcze. Ich sukces opiera się nie tylko na wolnym rynku, ale również na dbaniu o w miare równomierny podział korzyści z tego. Tam po prostu te socjalistyczne regulacje są dla ludzi nie tylko z nazwy ale naprawde.
rodowite amerykanki?co to za stwierdzenie?przecież rodowitych amerykanek jest ledwie ok 2,5 miliona wiec nie przebija plodnościa calej reszty przybłędów na kontynencie…
@supersebi900 trafna uwaga.A z mojej strony szkoda że instytut nie podał danych na temat bezpłodności. Najlepiej wszystko zwalić na kryzys i śpiewać to jak mantrę.Jest to wygodne dla polityków ponieważ za kryzys ciężko jest skazać kogoś konkretnego.No może są jakieś próby ale ile udanych….
Więc te dane są bardzo ważne i są składową ich news’ów a mimo to nikt o tym nie wspomina. Gdyby tak nie było to nie byłoby takiego popytu na in-vitro. Ale mogę się mylić, poprawcie mnie.
@Hassassin:
Jaki wolny rynek, o czym Wasc opowiadasz? Szaleju sie Najadles? Gdzie Masz ten wolny rynek?
Jak Swiat Swiatem, dopoki beda istnialy 'Panstwa’ i 'obowiazki nadrzedne’ (czyt. zinstytucjonalizowany przymus) – dopoty nie bedzie wolnosci. Ani w zyciu, ani w na rynku.
Pozdrawiam,
Prometeusz
Problem nie tkwi w zarobkach finansowych a w istnieniu systemu współczesnego niewolnictwa gdzie symboliczną marchewką na kiju są pseudodobra materialne niższego rzędu (mniej lub wogóle nie potrzebne do życia) takie jak smartfony, tablety, komputery, tv, auta, itp. Ogłupieni modą i reklamami ludzie odkładają rozmnażanie się na później z powodu poświęcania środków, czasu, zdrowia a nawet życia na pozyskanie owych pseudodóbr materialnych – na zbyteczny hedonistyczny konsumpcjonizm.