Zdejmij mundur i przeproś matkę

Opublikowano: 20.06.2024 | Kategorie: Kultura i sport, Wiadomości z kraju

Liczba wyświetleń: 2676

Kolejna „kontrowersyjna” wystawa pojawiła się na wrocławskich ulicach. Tym razem uderza w polskich mundurowych.

Przypomnijmy, że w kwietniu media społecznościowe obiegły zdjęcia z wrocławskiej galerii ulicznej przy Szewskiej. Wywołała ona falę oburzenia, ponieważ nietrudno było się tam dopatrzeć wątków pedofilskich. „Ohydna, żeby nie napisać zboczona, wystawa jest współfinansowana ze środków gminy Wrocław! A propagandowy portal miasta pisał o niej artykuł” – napisał redaktor naczelny wrocławskiego portalu Ujawniamy.com, Marcin Torz.

Teraz w tym samym miejscu pojawiła się kolejna „wystawa” pod tytułem „Frenezja i niepodległość”. Powstała w ramach 22. przeglądu sztuki Survival.

Internautów zbulwersowała grafika pt. „Zdejmij mundur i przeproś matkę 2”. Przedstawia ona nagiego mężczyznę, który skruszony klęczy przed starszą kobietą. Z tyłu wisi mundur Straży Granicznej. Część komentatorów podkreśla, że jest to obraza polskich funkcjonariuszy. Organizatorem tej wystawy także jest fundacja Art Transparent, która była zaangażowana w przygotowanie kwietniowej wystawy o wydźwięku pedofilskim.

„Głównym tematem tegorocznego Survivalu jest romantyzm: pytanie o to, jakie znaczenia i wartości wywodzące się z polskiej – oraz regionalnej i europejskiej – tradycji romantycznej trwają do dziś i jak kształtują nasze postrzeganie współczesności. Romantyzm jako nurt w sztuce w Polsce utożsamiany jest z walką o niepodległość i marzeniem o powstaniu niezależnego państwa opartego na zbawiającym Europę mesjanizmie” – napisano w tekście kuratorskim. „Jednocześnie w całej Europie romantyzm towarzyszył kształtowaniu się koncepcji narodu – takiej, jaką dziś pojmujemy – i w pewnym sensie kształtował narodowe estetyki. Romantyczne zawierzenie temu, co niewidoczne, niedostępne rozumowi i umykające naukowemu poznaniu pozwoliło uczestniczyć duchom w narodowotwórczych procesach. I tak w polskiej tradycji niepodległość okazuje się nierozerwalnie spleciona z tym, co niepodlegające rozumowi” – dodano.

Grafika Grzymały nie jest jedyną, która wywołuje oburzenie. Obok niej bowiem zawisła także „Rozmowa narodowca z brzozą”.

Autorstwo: MM
Na podstawie: GazetaWroclawska.pl
Źródło: NCzas.info

image_pdfimage_print

TAGI: ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

3 komentarze

  1. Romeo 20.06.2024 14:43

    kiedyś było coś takiego przy Onecie, jak Digart – strona umożliwiająca wystawianie się plastyków, literatów, pewnie też i muzyków, ale nie pamiętam, żebym widział tam jakąś partyturę poza ewentualnym fragmentem, zamieszczaną jako składowa całości pracy graficznej.
    Wystawiał się tam kto żyw, prace nie były o równym poziomie, widać było zmagania z materią, niektóre sygnalizowały kompulsję artystowską, albo nawet opętanie. Żart.
    Był tam człowiek (przedstawiał się jako mężczyzna, parę razy wylewał z siebie jadowity żal, ironicznie dziękując konfidentom podkablowującym go tzw. organom tzw. ścigania) wystawiający prace utrzymane w estetyce pracy graficznych (malarskich) kopiowanych fotorealistycznie – umówmy się, że tak, choć w tym przypadku fotorealizm kończył się na sylwetkach ze zdjęć z ubiegłego wieku. Nigdzie nie było podane z jakich lat pochodzą te zdjęcia, ale ponieważ były to dzieci o raczej niespotykanej już budowie ciała (groteskowo chude, z wystającymi żebrami, koślawymi kończynami), prawdziwe, ale estetyką nic nie mające wspólnego z obecnie przez swoje matki kreowanymi od pieluch na urodzone „gwiazdy”.
    No i te malowane dzieci, to były dziewczynki, za tło były wmalowywane jakieś maszkarony, które niczym nie nawiązywały do prac, poza tym, że tam były.
    Z przedstawienia postaci tych dziewczynek wynikało, że stoją nad taflą wody, jeziora czy morza.
    I – jak to bywało w takich okolicznościach przyrody – do zdjęcia stały sobie beztrosko bez majtasów.
    Już wówczas pan artysta zmagał się z pomówieniami o pedofilię. Stąd te jego jadowite „podziękowania dla konfidentów”, którzy pewnie oszaleliby, gdyby się dowiedzieli, że jeszcze w latach ’90 małe golasy stanowiły społecznie akceptowany w lecie koloryt byle jakiego oczka wodnego. I nikomu do łba by nie strzeliło widzieć w tych golasach obiekt jakiegokolwiek zainteresowania.
    Na szczęście już jesteśmy cywilizowani.

  2. RisaA 21.06.2024 11:18

    @Romeo, bo tak zwana pedofilia tak na prawdę nie istnieje (lub też jest tak rzadka jak napotkanie na rozpad atomu bizmutu), a pojęcie powstało jedynie dla usprawiedliwiania coraz większej inwigilacji. Tak więc teraz wszystko się usprawiedliwia pedofilią, efektem cieplarnianym lub mitycznym bezpieczeństwem. Slogany nieistniejące, ale głupi Rezylianie w nie wierzą na równi z Bogiem.

  3. Romeo 21.06.2024 13:18

    @RisaA – z punktu widzenia antropologicznego (niedawno na WM była info, o uniewinnieniu 20 letniego hiszpańskiego kawalarza, który został przez doceniającą jego poczucie humoru sędzię w Hiszpanii zwolniony z odpowiedzialności za uprowadzenie i spożytkowanie 12 latki, bo wg sędzi: Bohema ma to w tradycji, na co eksplodowała formalna-medialna przedstawicielka społeczności romskiej, sugerując, że sędzia musiała zgłupieć, ze szkodą właśnie dla tej społeczności)
    i ewolucyjnego (najmłodsza udokumentowana matka zaszła w ciążę w wieku 4 lat, to pytanie: „co ta Natura, kuwra, ma we łbie?” I czy my w ogóle wiemy, o czym mówimy – na jakie dyszące żądzami bagnisko wypuszczamy się , posługując się pojęciem „prawa naturalnego”?),
    a nawet społecznego (dla dobra Rzeczypospolitej wydanie 11 letniej Jadwisi, za starszego od niej o… 30 lat? litewskiego, jak go dokumentaliści ówcześni przedstawiają „śmierdziela”)
    – można/a nawet trzeba się spierać co tą „pedofilią” właściwie jest.
    Francuzi swego czasu wypichcili taki, według mnie demagogiczny dokument oparty na narracjach zebranych od dzieciaków poszkodowanych relacjami ze swoimi matkami, którym – jak wszędzie – odbijając na całego, w związku z niespełnionymi oczekiwaniami, przez rodziców (tatusiów) wpajanymi jako nieuchronny tych przyszłych matek scenariusz: cudowności życia księżniczek w bajce, odwalało do stopnia wykraczającego poza przemoc zwyczajowo stosowaną wobec własnych, ale jednak dotąd – ubranych dzieciaków.
    Ten dokument w Polsce pod tytułem „Pedofilia jest rodzaju żeńskiego” czy „jest kobietą”, no jakoś tak – wyświetlany był może 2 razy, w tym drugi raz, jako powtórka programowa.
    Kiedyś tak było, żeby tzw. druga szychta mogła też się nacieszyć wartościową papką z trocin, choć tu akurat temat był wówczas w Polsce w ogóle nieznany; obcy kulturowo i nie występujący w żadnej konfiguracji poza opisami impotenckich zmagań niedawnego jubilata Zanussiego z jakimiś przygodnie spotkanymi w publicznych szaletach chłopaczkami. Z pewnością upozorowanymi na szczyli agentami SB, nie ważmy się szargać majestatu!

    Ale jako zjawisko katalizatora dla społecznego napiętnowania, anatemy, dysfamii czy jak to nazwać (stadnej, bezrefleksyjnej gotowości tropienia w szeregach „swojego” stada sekciarsko-rewizjonistycznych imperialistycznie szkodliwych inklinacji: JAKICHKOLWIEK, a czy może byc coś bardziej obrzydliwego niż seksualne gimnastykowanie jakiegoś dotąd tylko znęcającego się nad owadami, zwierzątkami i słabszymi/głupszymi od niego we własnej kupie pomazańca)
    Jak bardzo nie byłoby to obrzydliwe, z jakichś powodów, z reguły – na skutek zwykłego dobrania sobie przez „pana władzę”, któremu zwyczajnie się nie chciało ruszyć baniakiem i ustalić okoliczności faktycznych sprawy, więc wziął sobie pierwszego lepszego pijaczka lub kogoś, kto mu podpadł składając wcześniej właśnie na tego „pana władzę” skargę („tero to masz dopiero przebejane!”)
    – odsiadujący wyroki lub w aresztach oczekujący na takie wyroki przedstawiani są w mediach, jako złaknieni przeprowadzania swoich przemocowych seksualnie zachowań na pomówionych o tę pedofilię.
    Wtedy pomówienia o pedofilę (w najszerszym przejawie, bo przecież wzgardzone brakiem zainteresowania panie, ze wszech miar „dorosłe”, aż do wkraczania z impetem w menopauzę, za przejaw „pedofilii” w przestrzeni publicznej uznają z wyżyn swojego doświadczenia – żadnego, bo były wzgardzane, ale „co tam” – znajdowanie przyjemności przez ich męskiego rówieśnika z jakąś „nieopierzoną gwóniarą” w wieku „dopiero”/”ledwo” 20 lat, jak chyba było z Kondratem – ale jemu wolno, bo „on ma kase” i Turnauową)
    – stają się socjotechnicznym trikiem.
    A my jesteśmy tylko ludźmi i lubimy być społecznie potrzebni, nawet jeśli poniewczasie zdajemy sobie sprawę (w większości – nawet nie), że posłużono się nami do zrobienia bliźniemu jakiejś nieodwracalnej już przykrości. Do tego – niezasłużonej.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.