Liczba wyświetleń: 1425
Po zakończeniu II wojny światowej rewolucja, która rozpełzła się po obszarze połowy Europy porzuconej przez zachodnich sojuszników, przyniosła dodatkowy rezultat: jak atakująca żmija sięgnęła swym jęzorem poprzez południowe wybrzeża Europy, Morze Śródziemnomorskie, aż do zakątka zwanego Palestyną. Rewolucja, pieniądze, wyposażenie, eskorta i transport przyszły z Zachodu, lecz dostarczenie dwóch elementów niezbędnych do powstania państwa syjonistycznego: najeźdźców i ich uzbrojenia, było dziełem owej rewolucji.
W ostatecznym rozrachunku państwo syjonistyczne, choć powstałe przy pomocy Zachodu, obecnie podtrzymywane jest przez globalne wpływy finansjery żydowskiej. Niemniej jednak to wtargnięcie do Europy i Arabii stanowiło jedyną zdobycz terytorialną II wojny światowej, której to idei jeszcze na początku wojny odrzekali się publicznie po raz wtóry zachodni premierzy. Rezultatem tej podwójnej inwazji było zasadzenie w przepołowionej Europie i Palestynie detonatora nowego konfliktu, który w każdej chwili groził wybuchem.
Jak widzieliśmy, w latach bezpośrednio przed wybuchem II Wojny Światowej, syjonizm w Palestynie chylił się ku upadkowi. W 1939 roku parlament brytyjski, zmuszony doświadczeniami dwudziestu lat, przyznał, że nierealne jest stworzenie Żydowskiej Ojczyzny. Pamiętamy zmianę, jaka zaszła z chwilą wyboru Churchilla na premiera w 1940 roku, gdy prywatnie poinformował on dr. Weizmanna, że całkowicie zgadza się z ambicjami syjonistów w kwestii utworzenia po wojnie w Palestynie państwa dla trzech do czterech milionów Żydów.
Choć Churchill okazywał zawsze wielki respekt dla rządu parlamentarnego, w tej sprawie jako przywódca wojenny, prywatnie i arbitralnie przekreślił oficjalną politykę, aprobowaną prawnie przez Izbę Gmin. Czytelnik pamięta podróż dr. Weizmanna do Ameryki oraz wywierane tam przez niego i jego popleczników naciski, wspierające wysiłki Churchilla w sprawie uzbrojenia Żydów, by ci mogli siłą przejąć część terytorium należącego do Palestyńczyków.
W swoich wspomnieniach wojennych Churchill pisze, że w 1944 roku niezmiennie wspierał ambicje syjonistyczne: „Jak dobrze wiadomo, zdecydowany jestem dotrzymać przyrzeczenia rządu brytyjskiego danego Syjonistom w Deklaracji Balfoura, a następnie zmodyfikowanego w moim oświadczeniu Ministerstwa do Spraw Kolonii w 1921 roku. Bez dogłębnej dyskusji rządowej polityka ta nie może ulec najmniejszej zmianie”. I w istocie, polityka ta uległa już zmianie.
W czasie wygłaszania ostatniego memorandum, słowa Churchilla o: „załatwieniu kwestii palestyńskiej przy stole pokojowym” nie miały zupełnie pokrycia i mógł użyć ich jedynie w sensie ironicznym. Sprawa została zamknięta, syjoniści mieli broń, czekającą na bojowników przerzucanych przez zieloną granicę z Europy Wschodniej na Zachód. Obie czołowe partie w Anglii i Ameryce gotowe były wychwalać każdy akt agresji, inwazji czy opresji, popełniony przez tych przesiedleńców. Cały proces był realizowany pod auspicjami ONZ.
Armia Izraela, kraju położonego notabene na terytorium Palestyny, już od kilkudziesięciu lat okupuje ten teren, przy okazji, co jakiś czas dokonując kolejnych ataków na Strefę Gazy, która przez wielu publicystów z całego świata, nazywana jest: „największym więzieniem na świecie”. Liczne ataki armii Żydowskiej są w gruncie rzeczy bezprawną odpowiedzią na trwające protesty Palestyńczyków. Protesty zbierają nawet do dwudziestu tysięcy osób, do których Państwo Izrael strzela niczym do kaczek.
W jednej z ostatnich manifestacji zginęło siedemnaście niewinnych osób, a blisko dwa tysiące zostało rannych. Po stronie agresora, czyli Izraela, żaden żołnierz nie został ranny. Żydzi są narodem, który okupuje tereny należące do Palestyny. Jest rzeczą niewiarygodną, iż oddolne inicjatywy Palestyńczyków, którzy najzwyczajniej w świecie pragną odzyskać utracone ziemie, są przez Państwo Izrael krwawo tłumione, przy jednoczesnym przyzwoleniu USA. To nie jest normalna sytuacja w światowej geopolityce, gdzie jeden naród może dosłownie dokonywać eksterminacji na drugim narodzie przy jednoczesnej aprobacie ONZ i UE (ale cóż, maski opadają).
Ten sam kraj, który notabene powstał prawnie w roku 1948, żąda od narodu polskiego bajońskich sum za mienie utracone przed 1948 rokiem. Abstrahując od tego, iż naród Polski nie jest winien przysłowiowej złotówki Żydom, to czy państwo, które proklamowało niepodległość 14 maja 1948 roku, ma prawo do roszczeń z lat poprzedzających 1948 rok? Zdecydowanie nie ma takiej opcji prawnej. Polska nie może ugiąć karku przed bezprawnymi roszczeniami finansowymi Izraela, gdyż byłaby to jawna zgoda na ograbienie Rzeczpospolitej, a na to zgody być nie może.
Powróćmy jednak do makabrycznych poczynań militarnych Izraela w Palestynie. Mieszkańcy Palestyny protestują przeciwko kilkudziesięcioletniej okupacji ich własnego kraju przez żydowskich najeźdźców, którzy dzięki niegodziwej rezolucji ONZ z roku 1947, a następnie kłamliwego przemówienia Davida Ben Guriona z 14 maja 1948 roku, przeprowadzają na ziemiach należących do Palestyny holokaust.
Żydzi, co jakiś czas sygnalizują gotowość do zrzutu kolejnych bomb na Strefę Gazy, co skutkuje mordem na setkach niewinnych i bardzo często nieświadomych tego, co się dzieje, istnień ludzkich. Makabrycznym jest również kolejny proceder stricte powiązany z falą bombardowań Strefy Gazy. Otóż ten amoralny atak to często dla żydowskich cywilów prawdziwa forma rozrywki. Korespondenci obecni w Izraelu donoszą, że żydzi ustawiają się w sklepach po piwo i popcorn, na kilka godzin przed planowanym terminem ataku bombowego.
I dla „bezpieczeństwa” dodam, że wszystko to, co napisałem w tym artykule, jest wyrazem moich prywatnych przemyśleń, jest przedstawieniem mojej opinii. A zaznaczam to wyraźnie dlatego, gdyż w mojej opinii Polskie władze (zarówno te z PiS czy PO) po prostu klęczą przed „Wielkim Bratem” zza oceanu, a przez to także klęczą przed „mocami syjonizmu globalnego”. W mojej opinii to zdrada stanu, ale cóż, wszystko w swoim czasie zostanie osądzone.
Źródło: Estachologia.pl
Hi.
Ostatnie dwa zdjęcia są ewidentnie „twórczością” AI.
Lewe zdjęcie na drugim planie ma osobę (chyba dziewczynkę) bez twarzy, z której której widzimy tylko włosy oraz pięść.
Na prawym rozłączający ojciec ma na obydwu dłonie tylko po 4 palce . To typowy błąd AI.
Tak więc, obydwa zdjęcia to fałszywki .W każdym razie moim zdaniem
DuDus
woma123
Te zdjęcia są autentyczne. Tu masz powiększenie obu – przyjrzyj się uważnie:
https://demotywatory.pl/uploads/202105/1621429255_29e4wu_fb_plus.jpg
Lewe zdjęcie – podpisywanie bomb – pochodzi z lipca 2006 roku, kiedy nie było jeszcze narzędzi AI do generowania obrazów. Napisy są wyraźne i nawet widać narysowane na bombie małe serduszko i flagę Izraela. AI ma problemy z literami i raczej tych dwóch małych elementów by nie wygenerowała, a napisy byłyby jakimiś dziwacznymi „hieroglifami”. Widać głowę pochylonej dziewczynki z przedziałkiem na czubku głowy i zwisający warkoczyk – pozycja dziewczynki jest naturalna, choć pod nietypowym kątem. To zdjęcie jest dosyć znane i chyba nawet stało się ikoniczne.
Ale przy okazji sprawdzania tego zdjęcia dowiedziałem się właśnie, że jest jedno kłamstwo. Otóż „To zdjęcie zostało zrobione w lipcu 2006 roku i przedstawia dzieci z miasta Kiryat Shmona w północnym Izraelu piszące na rakietach zmierzających do Libanu, a nie do Gazy”. Historia zdjęcia została opisana tutaj:
https://fullfact.org/online/children-writing-on-shells-bound-for-lebanon-not-gaza/
Prawe zdjęcie pochodzi z tego samego okresu czasu – palce są ok. Weź zawiniątko i złap je w podobny sposób. Lewa ręka (na zdjęciu od prawej) – widać kciuk + cztery palce (ostatni jest mniej widoczny, bo jest w cieniu). Prawa ręka (na zdjęciu od lewej) – nie widać tylko kciuka, bo łapie (jak kleszcze) zawiniątko z niewidocznej strony. Napisy arabskie również są wyraźne i czytelne. AI ma z tym wielkie problemy.
Wyedytowałem mema – poprawiłem go merytorycznie i podmieniłem drugie zdjęcie na ofiarę izraelskiego ataku z 30.07.2006 foku na blok mieszkalny w Libanie. Oba zdjęcia z tego samego miesiąca, ale oczywiście nie wiadomo, czy to dziecko zabiła bomba z napisami, ale na pewno była z Izraela.