Liczba wyświetleń: 1394
Unia Europejska po raz kolejny udowadnia, że żyje w oderwaniu od rzeczywistości. Tym razem na celowniku eurokratów znalazła się bawełna — naturalny materiał, który od tysięcy lat służy ludzkości. Pod płaszczykiem troski o środowisko, Bruksela szykuje się do wprowadzenia regulacji, które mogą doprowadzić do całkowitego wyeliminowania bawełny z produkcji odzieży do 2030 roku.
Argumentacja UE opiera się na dwóch głównych filarach: trudnościach z recyklingiem bawełny oraz jej rzekomej szkodliwości dla środowiska. Jednak czy rzeczywiście zastąpienie naturalnego materiału syntetycznymi zamiennikami jest rozwiązaniem?
Bruksela zdaje się zapominać o podstawowych zaletach bawełny. Jest to materiał biodegradowalny, w przeciwieństwie do większości syntetycznych zamienników, przyjazny dla skóry i hipoalergiczny, oddychający i komfortowy w noszeniu, a przy odpowiedniej pielęgnacji również trwały i wytrzymały.
Wprowadzenie zakazu używania bawełny będzie miało daleko idące konsekwencje ekonomiczne i społeczne. Nieuchronnie doprowadzi do wzrostu cen odzieży, gdyż alternatywne materiały są często droższe w produkcji. Podejrzanie zbiega się to z oczekiwaniami klimatystów, którzy otwarcie mówią, że chcą, żeby ludzie kupowali mniej ubrań.
Możemy się również spodziewać pogorszenia jakości ubrań, ponieważ syntetyczne zamienniki rzadko dorównują właściwościom bawełny. Co więcej, taka decyzja spowoduje poważne problemy gospodarcze w krajach rozwijających się, dla których uprawa bawełny stanowi główne źródło dochodu. Paradoksalnie, doprowadzi także do zwiększonego zużycia tworzyw sztucznych w przemyśle odzieżowym.
Argument o wysokim zużyciu wody przy uprawie bawełny jest często przytaczany bez szerszego kontekstu. Pomija się fakt, że znaczna część upraw bawełny korzysta z naturalnych opadów, a nowoczesne metody irygacji pozwalają na znaczące ograniczenie zużycia wody.
Warto również zauważyć, że produkcja syntetycznych zamienników również nie jest pozbawiona wpływu na środowisko. Wymaga znacznych ilości energii, generuje szkodliwe emisje, prowadzi do uwalniania mikroplastiku podczas prania i stwarza poważne problemy z biodegradacją.
Zamiast wprowadzać radykalne zakazy, UE powinna skupić się na bardziej wyważonych rozwiązaniach. Kluczowe znaczenie ma wspieranie zrównoważonych metod uprawy bawełny oraz inwestowanie w technologie recyklingu materiałów naturalnych. Równie istotne jest promowanie świadomej konsumpcji i rozwijanie efektywnych metod gospodarki wodnej. To właśnie takie działania, a nie odgórne zakazy, mogą przynieść realne korzyści dla środowiska.
Planowany zakaz używania bawełny to kolejny przykład tego, jak biurokracja unijna, kierując się ideologią zamiast zdrowym rozsądkiem, próbuje narzucić rozwiązania, które mogą przynieść więcej szkody niż pożytku. Zamiast radykalnych zakazów potrzebujemy wyważonego podejścia, które połączy troskę o środowisko z realizmem gospodarczym i potrzebami konsumentów.
Źródło: ZmianyNaZiemi.pl
Wiać z tej uni wariatów, uciekać z krzykiem puki jeszcze jest klamka w drzwiach…
Bawełna będzie dla szlachty brukselskiej a dla pospólstwa będą cieniutkie przezroczyste jednorazowe wdzianka z plastiku, najlepiej w kolorach tęczy, jak w Blade Runnerze.
Dokładnie tak samo jak samochody spalinowe i produkty pochodzenia zwierzęcego. Euro-feudalizm.
Pewnie, pewnie.. oligarchia będzie nosić ubrania z czystej wełny, merynosy, alpaki itd, jedwabie, bawełna. Tym, których chcą zniewolić wyprodukują niewolniczymi rękami, oczywiście, ubranka z butelek PET. Swoim zwyczajem bełkocząc o zrównoważonym niedorozwoju i religii recyklingu. Ale ciuch z butelki PET nie ogrzeje. Założyć wełniany sweter, a założyć sztuczny, chemiczny materiał.. W upały bawełna chłodzi, a w polyesterze poty. Ale chciwców to nie obchodzi, tani produkt sprzedadzą za cenę wełny. Tak samo zrobili z obuwiem. My nawet nie domyślamy się jakie oni mogą mieć, w zanadrzu, pomysły na zniszczenie naturalnego środowiska człowieka. Końca nie widać.
Prawie we wszystkich poczynaniach tych terrorystów chodzi o przyspieszenie depopulacji. Tutaj przykładowo chodzi o to żeby jeszcze zwiększyć ilość mikroplastiku w ludzkich mózgach i wszedzie w środowisku poprzez zastąpienie naturalnych materiałów materiałami ropopochodnymi, wszelkiegorodzaju plastikami.
Syntetyczne ubrania będą się elektryzować i przyciągać do siebie SmartDust. 🙂
Zatem moda na ciuszki z Turcji powróci.
Urodziłem się w erze sztucznego jedwabiu. Pamiętam iż będąc mały, sam zbierałem stare sfetry z wełny i kożuchy. Nie pamiętam ile to kosztowało ale było najdroższe ze wszystkich skupowanych surowców wtórnych. Nawet stare popękane szyby i butelki oraz spalone żeliwo skupowali. Potem nastała era koszul non iron i ortalionu, następnie wprowadzono elanę i bistor, PCV. Ciekawe jest pochodzenie tych surowców, kto dał nam takie dobrodziejstwa. Ale najważniejsza jest idea recyklingu za wszelką cenę.
Ciekawe czy człowieczek obok rozkminiania kwarków i innych bozonów, zajmie się palącym problemem jak usuwać z organizmu mikro i nano plastik, bo jak tego nie uczyni, to może okazać się przypieczętowaniem jego istnienia.
> bo jak tego nie uczyni, to może okazać się przypieczętowaniem jego istnienia.
Lub, jak powiedzieliby transhumaniści – nowym gatunkiem człowieka: homo plasticus.
Wystarczy że jest na ziemi Homo Pluginus czyli Człowiek Podłączony, z którym już są poważne kłopoty.