Liczba wyświetleń: 3902
Małopolska Kurator Oświaty, Gabriela Olszowska, miała wprowadzić zakaz nauki pisania i czytania w zerówce.
„W rozpoczętym roku szkolnym część dzieci uczęszczających do zerówki nie będzie się uczyć pisać. Jak tłumaczą nauczyciele z przedszkoli, dostali oni zakaz nauczania o literach od Małopolskiej Kurator Oświaty Gabrieli Olszowskiej” – informuje portal „Onet”.
Nauczycielki uczące dzieci zaalarmowały rodziców. „Dostaliśmy »wytyczne«, z których wynika, że nie możemy uczyć dzieci pisać i bardzo niewskazane jest, by dzieci miały też jakiekolwiek podręczniki. Nawet te dedykowane dla ich wieku. Mamy też nie uczyć dzieci kreślenia liter. Uzasadnienie, jakie nam podano, mnie osobiście ścięło z nóg. Otóż zdaniem pani kurator, my, nauczyciele przedszkolni, jesteśmy do nauczania takiego nieprzygotowani i przez naszą niekompetencję wśród dzieci rośnie fala dysleksji i dysgrafii” – przekazała nauczycielka z Małopolski.
Tymczasem kurator Olszewska twierdzi, że żadnego zakazu nie ma. „Ja po prostu przypomniałam pedagogom pracującym na tym etapie edukacji, jaka jest podstawa programowa w przedszkolu i na co kładzie nacisk. Nie jest to nacisk na pisanie i na wypełnianie zadań z podręczników. W przedszkolu nie powinno się akcelerować nauki pisania. Ręka 6-latka jest mniej rozwinięta, niż ręka 7-latka. To nie był jednak zakaz. To o czym rozmawiałam z nauczycielami przedszkoli trudno też nazwać »wytycznymi«” – twierdzi.
Ministerstwo Edukacji Narodowej wyraża zaniepokojenie zaistniałą sytuacją. „Ministerstwo Edukacji Narodowej zapoznało się z wyjaśnieniami Małopolskiej Kurator Oświaty, z których wynika, że na spotkaniach z nauczycielami, nauczycielami specjalistami z poradni psychologiczno-pedagogicznych, jednym z tematów, który poruszała, było zjawisko dysleksji funkcjonalnej, która pojawia się u małych dzieci w konsekwencji zbyt wczesnego pełnego pisania i czytania” – czytamy w e-mailu przesłanym Wydział Informacyjno-Prasowy MEN.
„Wyrażone przez kuratorkę stanowisko nie jest jednoznaczne z zakazem nauki pisania w tzw. zerówkach. Kurator nie kwestionuje autonomii nauczyciela do wprowadzania ćwiczeń wykraczających poza podstawę programową wychowania przedszkolnego. W ocenie MEN jest oczywiste, że nauczyciel może wprowadzać ćwiczenia z np. nauki pisania, jako zajęcia dodatkowe, jeśli dzieci lub dziecko są na to gotowe” – napisano dalej.
Resort zaznacza, że „nie ma przeszkód, by rozmawiając o metodach uczenia małych dzieci, dobrych praktykach i mówić również o zagrożeniach i przypadkach różnego rodzaju dysfunkcji czy zaburzeń”, ale nie ma mowy o wprowadzaniu tego typu zakazów.
Autorstwo: SG
Zdjęcie: EME (CC0)
Na podstawie: Onet.pl, MEN
Źródło: NCzas.info
Bo sobie trzeba w domu uczyć. Jak nie zadbasz, to będzie tyrać z cyganami u niemca na magazynie czy w sadzie.
Wyjątkowo zgodzę się z kurator Olszowską. Na etapie przedszkolnym dzieci winny przyswoić co najwyżej wiedzę o konieczności szczepienia się, chodzenia w masce, bacznego oglądania telewizora i odwiecznej, międzynarodowej przyjaźni polsko-ukraińskiej.
No proszę zaczyna się ,,nieśmiała,, próba wprowadzenia analfabetyzmu w kraju. Jak to mawiał jakiś minister? ,, Ciemny lud to kupi,, Niewykształconymi idiotami łatwiej rządzić.
Myślałem że za Czarnka niszczą edukację ale lewica przyspiesza z niszczeniem kształcenia. Widocznie wiedzieli kigo zrobić ministrem edukacji
Ten artykuł to doskonały przykład na to, jak w Polsce potrafimy iść na całość w absurdach edukacyjnych. Zakaz nauki pisania i czytania w zerówkach? Serio? Co będzie następne? Zakaz nauki chodzenia, bo dzieci zbyt wcześnie stawiają kroki, co może prowadzić do problemów z postawą? Oczywiście, że dzieci nie mogą pisać i czytać, bo przecież najlepiej byłoby, gdyby pozostali analfabetami jak najdłużej – wtedy władza będzie mogła swobodnie sterować „ciemnym ludem”, który „to kupi”, jak to kiedyś ładnie powiedział jeden z ministrów.
Zresztą, jeśli spojrzymy na badania, to sprawa jest oczywista. Naukowcy na całym świecie, od Stanów Zjednoczonych po Finlandię, jasno pokazują, że wczesna nauka czytania i pisania stymuluje rozwój mózgu, poprawia zdolności poznawcze i przygotowuje dziecko do dalszej edukacji. Badania prowadzone przez Uniwersytet Harvarda wskazują, że dzieci, które uczą się czytać i pisać wcześnie, mają lepsze wyniki w testach rozwojowych i mniej problemów z dysleksją niż te, które zaczynają później. Co więc robi Polska? Idzie w drugą stronę, bo przecież po co stymulować rozwój, skoro można go hamować!
Kolejne badania przeprowadzone przez Uniwersytet w Cambridge pokazują, że dzieci, które zaczynają pisać i czytać wcześniej, mają lepsze wyniki w późniejszej edukacji, zarówno w zakresie językowym, jak i matematycznym. Ale oczywiście, dlaczego byśmy mieli ufać badaniom naukowym, skoro mamy „wytyczne” kuratora oświaty, które opierają się na… czym? Na obawie przed dysleksją?
Jeśli chodzi o teorię pani kurator, że nauczyciele przedszkolni nie są przygotowani do nauczania pisania – to chyba jedno z najzabawniejszych stwierdzeń, jakie można usłyszeć. Czyli nauczyciele, którzy studiowali pedagogikę, nie wiedzą, jak nauczać dzieci podstaw? Może zamiast zakazywać nauki, powinniśmy zadbać o lepsze szkolenie nauczycieli? Ale nie, bo przecież łatwiej jest wprowadzić idiotyczne zakazy, niż naprawić problemy systemowe.
Owszem, rozwój motoryki jest kluczowy, ale twierdzenie, że 6-latki nie są gotowe na naukę pisania, to naukowy nonsens. W wielu krajach dzieci zaczynają uczyć się pisać nawet wcześniej i jakoś nie maja epidemii dysleksji. Wręcz przeciwnie – dzieci rozwijają się szybciej, zdobywają więcej umiejętności, co później przekłada się na ich sukcesy w szkole i w życiu zawodowym. Ale w Polsce? W Polsce wolimy wprowadzać zakazy i udawać, że wszystko jest w porządku.
Co więcej, wprowadzenie takiego zakazu to prosta droga do uwsteczniania dzieci. Rodzice, którzy dbają o rozwój swoich pociech, będą musieli uczyć ich w domu, podczas gdy inni będą musieli się pogodzić z tym, że ich dzieci zostaną w tyle. Ciekawy sposób na wyrównywanie szans edukacyjnych, nieprawdaż?
Na koniec, polecam spojrzeć na przykład Finlandii – kraju, który uchodzi za wzór w edukacji. Tam dzieci uczą się pisać i czytać już od najmłodszych lat, ale robią to w sposób naturalny i dostosowany do ich potrzeb. Efekty? Finlandia od lat prowadzi w rankingach edukacyjnych na świecie. A my? My jak zwykle idziemy pod prąd – w stronę analfabetyzmu. Gratulacje! Wkrótce wrócimy do czasów, gdy jedynymi osobami umiejącymi czytać będą urzędnicy państwowi, a reszta społeczeństwa będzie żyła w błogiej nieświadomości, zależna od tego, co władza powie im przez smartfon czy tv.
„Ty Zośka, wypowiedz jakąś głupotę aby zająć czymś Polaków ” – ” już się robi szefie”
Reka 6-latka jest mniej rozwinieta niz 7-latka i nalezy ja wzmocnic przez wprowadzenie programowej masturbacji…
Nie wolno zapominac ze jest dobra zmiana oboz zdrady i zapszanstwa to cala koalicja rzadzaca wiec dzieci moga pisac i czytac po lekcjach jezeli nauczyciel za darmo zostanie 2h dluzej, jakie to patryiotyczne, cios w poziom edukacji, cios w zadluzenie panstwa 200mld rocznie dodatkowego dlugu , przy cieciach wszystkiego, nie wydawaniu ani zl na obietnice wyborcze, nie robienie niczego dla ludzi czy gospodarki tylko dzialanie przeciw polsce , szkodzac tej gdzie tylko mozna w kazdej dziedzinie a jednoczesnie nie robienie niczego zeby wzmocnic kraj , slowa typu audyt sa tylko po to zeby uwalic projekt.
Wiec jak oboz ktory dziala przeciw polsce moze miec 30% poparcia polakow ? Zabory to chyba nie przypadek.
@dandi Wybory były, 460 aktorów znanych z telewizji i internetu jest już wybranych. Więc zrób sobie popcorn i oglądaj ten dramat ze spokojem…
> Uzasadnienie, jakie nam podano, mnie osobiście ścięło z nóg. Otóż zdaniem pani kurator, my, nauczyciele przedszkolni, jesteśmy do nauczania takiego nieprzygotowani i przez naszą niekompetencję wśród dzieci rośnie fala dysleksji i dysgrafii” – przekazała nauczycielka z Małopolski.
Chodzi o promowanie szpiegusiów-smartfonów ze wszystkich sił. Niewolnik ma nie umieć pisać i ma nie umieć się porozumiewać inaczej niż z użyciem smartfona. Dlatego właśnie zakazuje się w przedszkolach nauki pisania i innycxh czynności, które nie wymagają urządzeń elektronicznych. Ta hydra dotarła już nawet tu – do najmłodszych.
Pora by dorośli coś z tym zrobili i szpiegusie-smartfony wyrzucili przez otwarte okno lub walnęli nimi o ścianę. Globaliści chcą by niewolnik nie mógł bez nich żyć.
Baba Jaga. To też. Ale osoba zasłaniała się potrzebą realizacji programu (nauczania). Mają się dzieciaki brandzlować w tym czasie, zapewne… Bo co oni tam jeszcze mają takiego ważnego w programie? Leżakowanie, rysowanie, jakieś zabawy i gry zespołowe, na powietrzu czasem?
EDIT: O kurczę, pośpieszyłem się… Nie spodziewałem się tylu komentarzy i zrobiłem powtórzenie.
To może uzupełnię o szczegóły:
https://sjp.pl/brandzlowa%C4%87
1. przedłużać poprzez niepotrzebną zabawę, cackać się;
Czyli to co mają na ogół w domach. Więc: wróć do punktu nr 1.