Liczba wyświetleń: 990
Niestety, takie słowa niektórzy ludzie wypowiadają ze śmiertelną powagą i pełnym przekonaniem. O co im chodzi? Pogięło ich?
Zastanówmy się jak lepiej było za komuny na konkretnym przykładzie jednego z moich pracowników sprzedawczyni, opłacanej przeciętnie jak to w tym fachu. Nazwijmy ją, roboczo panną N. Panna N zarabia wprawdzie poniżej średniej krajowej, ale więcej niż pracownicy wielkich sieci handlowych. Za swoje miesięczne pobory panna N może sprawić sobie cztery nowe rowery (z tych tańszych), za komuny jej pensja nie wystarczyłaby nawet na jeden i to socjalistyczny! Panna N może sobie za miesiąc pracy kupić nawet samochód wprawdzie mały i używany, ale jeżdżący; za komuny na taki sprawunek musiałaby harować cały rok. Może w każdej chwili iść do salonu samochodowego i wyjechać nowym, kupionym na raty, wozem za komuny w ogóle nie było to możliwe. Za swoje miesięczne pobory panna N może sprawić sobie 10 12 par markowych dżinsów; za komuny na jedną parę pracow! ałaby cały miesiąc. Jeżeli panna N zapragnie nowej pralki to za swoją miesięczną pensję może sobie ją sprawić i jeszcze na proszek zostanie; za komuny musiałaby pracować na nią cztery miesiące o ile w ogóle udałoby się ją zdobyć! Trzy miesiące musiałby pracować na nędzny kolorowy telewizor; dziś może sprawić sobie trzy takie (z tych tańszych). Jeżeli panna N byłaby trunkowa to za komuny mogła sobie kupić 32 butelki gorzałki miesięcznie, dziś może sprawić sobie 57 butelek tego trunku. Panna N na to wszystko pracuje pięć dni w tygodniu za komuny pracowałaby sześć. Za komuny trudno dostępny dobrem był telefon dziś panna N ma stacjonarny w domu i dwie (nie wiem, po co dwie?) komórki w torebce. Po pracy panna N biegnie sobie na basen, solarium, aerobik do kosmetyczki itp. Za komuny po pracy stałaby w kilometrowych kolejkach po ochłap mięcha albo tandetny papier higieniczny. Dziś panna N głowi się gdzie i jakie kwiatki posiać w ogródku? Gdzie aksamitki i maciejkę? Gdzie mal! wy? A nasturcje? Za komuny panna N nie miałaby takich zmartwie! ń, bo za pewne cały ogród byłby obsadzony pyrami, kapuchą i inną kalarepą a niewykluczone, że kojec kur i klatki z królikami też w nim by były trzeba było uzupełniać socjalistyczną dietę. Panna N łamie sobie głowę czy urlop ma spędzić w Grecji czy w Turcji. Za władzy ludowej szczytem jej możliwości byłby Bałtyk. Za swoją pensję w PRL u panna N mogłaby nabyć sowiecki zegarek marki Poliot sztuk jeden. Dziś zarabia na dziesięć – piętnaście zegarków szwajcarskiej firmy Swatch. Dodam jeszcze, że panna N od kilku miesięcy ma zajęte weekendy chodzi do profesjonalnej szkoły księgowej, która kończy się państwowym egzaminem. Ma zamiar zająć się potem księgowością w mojej firmie. Jeżeli to zrobi to jej zarobki wzrosną, co najmniej, o połowę.
Dlaczego o tym piszę? Ano, dlatego, że wchodzi teraz w dorosłe życie pokolenie młodych ludzi, którzy komuny nie pamiętają i często słyszą od starych kretynów ze zlasowanymi mózgownicami, polityków lewicy, dziennikarzy wybiórczej, że: za komuny było lepiej . Lepiej…? Tak. Lepiej… nie mówić. Świńskim obowiązkiem nas starzejących się pryków jest przypominanie o tym jak naprawdę było za komuny, żeby nie naszła kogoś chęć na powtarzanie tamtych eksperymentów. I jeszcze dygresja:
Przeszukiwałem w towarzystwie uroczej osoby (piegi, zadarty nosek, zabójcze mysie ogonki i… dziesięć wiosen na karku) zasoby internetu pannica potrzebowała czegoś do szkoły. Nagle otworzyła nam się strona z Leninem. Na sam widok zbrodniczego ryja przywódcy sowieckiej lewicy ciarki przeszły mi po grzbiecie, rewolwer sam się odbezpieczył w szufladzie, na ostrzu potężnego miecza, który zdobi ścianę w moim, puszczykowskim domu zalśniło słońce, a ryk samolotów F16, które fruwają nad moim ogródkiem stał się mniej dokuczliwy. Sytuację rozładował moja towarzyszka: wetkała ciekawski nos w ekran i przeliterowała L e n i n. Lenin? O? A kto to jest? Dziecko kochane! Jak ja ci zazdroszczę! Też chciałbym nie wiedzieć!
Autor: Mariusz Waszak
Źródło: Liberator